Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 18 listopada 2024 00:53
Reklama KD Market

Wojciech łazarek

Gorsze przygotowanie siłowe i motoryczne zadecydowały o wysokiej porażce Wisły Kraków w rewanżowym meczu kwalifikacji Ligi Mistrzów z Panathinaikosem Ateny (1:4) - uważa były selekcjoner reprezentacji Polski i trener tego zespołu Wojciech łazarek. "Strasznie żal mi Wisły, bo pod względem umiejętności piłkarskich była lepsza" - dodał.


"Nie mogę wciąż dojść do siebie po tym, co się stało wczoraj w Atenach - powiedział PAP Wojciech łazarek. - Jak każdy polski kibic życzyłem Wiśle tego awansu z całego serca. Poza tym bardzo miło wspominam swój okres pracy w tym klubie, kiedy m.in. z Bogusławem Cupiałem zaczynaliśmy budować podwaliny pod dzisiejszy zespół".


"Uważam, że suma umiejętności piłkarskich poszczególnych zawodników i całych drużyn wypadła w tym dwumeczu na korzyść Wisły i ten element wyszkolenia na pewno nie zadecydował o porażce - dodał szkoleniowiec. - Sedno sprawy tkwi w przygotowaniu siłowym i motorycznym. Powtarzam od lat, że w tym elemencie nasze zespoły odstają od rywali z zachodu Europy. Nawet od takiej drużyn ze średniej półki, czyli takich, jak Panathinaikos".


"Musimy więcej pracować nad przygotowaniem fizycznym, bo jak zaczyna brakować sił, to szwankuje krycie, asekuracja, a w grze ofensywnej nie ma polotu. I nawarstwiają się błędy, które trudno jest naprawić" - podkreślił.


Zdaniem łazarka duży wpływ na porażkę Wisły miały też niewykorzystane przez Marka Zieńczuka dogodne sytuacje na początku pierwszej i drugiej połowy. "Zabrakło mu cwaniactwa, zimnej krwi. Szczególnie w tej akcji z 48 minuty, kiedy miał piłkę na 'swojej' lewej nodze. Myślę, że gdyby Wisła zdobyła pierwszą bramkę w meczu, to Grecy by się nie podnieśli" - stwierdził.


"Bardzo mi żal wszystkich wiślaków, bo wiem, że zrobili wszystko, by wywalczyć upragniony awans. Wszystko w klubie było podporządkowane kwalifikacji do piłkarskiej elity, jaką bez wątpienia jest Liga Mistrzów. żal mi wszystkich, a szczególnie Arka Głowackiego, bo to dobry zawodnik, wspaniały, ułożony chłopak, a w newralgicznych momentach brakuje mu piłkarskiego fartu. Albo trapią go kontuzje, albo przytrafi mu się +swojak+, jak w meczu reprezentacji z Anglią, albo taka nieszczęśliwa interwencja, jak w Atenach, kiedy piłka poszła w górę i poszybowała nad Majdanem do bramki" - powiedział łazarek, który przyznał, że bramkarzowi Wisły w kilku momentach zabrakło zdecydowania.


"Przez cały mecz bronił wspaniale, ale przy trzeciej i czwartej bramce jego momenty zawahania drogo Wisłę kosztowały. Miałem wrażenie, że jest trochę roztrzepany, że zabrakło mu spokoju. Tak, jak Radkowi Sobolewskiemu, który po zdobyciu przepięknej bramki chyba w nadmiarze szczęścia sfaulował rywala w zupełnie niegroźnej sytuacji i osłabił drużynę" - dodał.


"Kurczę pieczone, szkoda! Szkoda, bo było blisko, bo Wisła naprawdę nieźle grała i wreszcie szkoda, ponieważ ten Panathinaikos to nie był wielki zespół" - zakończył Wojciech łazarak.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama