W meczu kończącym 30. kolejkę ekstraklasy piłkarskiej Wisła Kraków przegrała na włsanym stadionie ze swoją imienniczką z Płocka 3:4. Goście bramkę przesądzającą o zwycięstwie zdobyli z rzutu karnego w 101.minucie gry.
Przed rozpoczęciem gry minutą ciszy uczczono pamięć zamarłego niedawno Stanisława Sękiewicza, którzy przez 17 lat wcielał się w rolę maskotki Wisły Kraków – Wawelskiego Smoka. Krakowski piłkarze zagrali z czarnymi opaskami, a na trybunie umieszczono jego smoczy strój.
Krakowianie, w przypadku wygranej, opuściliby strefę spadkową. Świadomość tego spowodowała jednak ogromną nerwowość w ich szeregach. Gospodarze popełniali mnóstwo w błędów w obronie, co rywale bezlitośnie wykorzystywali.
W 10. minucie Piotr Tomasik, po podaniu od Mateusza Szwocha, oddał precyzyjny strzał w górny róg zza pola karnego i Paweł Kieszek nie miał szans.
"Biała Gwiazda" mogła szybko wyrównać. Heorhij Citaiszwili strzelił mocno z dystansu, a Krzysztof Kamiński sparował piłkę na słupek. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Jorginho podał z prawego skrzydła, a Łukasz Sekulski z bliska wpakował piłkę do siatki.
Krakowianie kontaktową bramkę zdobyli w 27. minucie. Szwed Sebastian Ring, który zagrał w podstawowym składzie zastępując kontuzjowanego Mateja Hanouska, dostał świetne podanie od Stefana Savica i strzałem z kąta pokonał Kamińskiego.
Miejscowi starali się jeszcze przed przerwą odrobić stratę, ale narażali się na kontrataki. Po jednym z nich Marko Kolar podał przed bramkę do Sekulskiego, który strzałem z kilku metrów dopełnił formalności.
W drugiej połowie goście skupili się głównie na obronie, a krakowianie starali się odrobić straty. W 57. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Elvis Manu zdobył kontaktową bramkę. To jeszcze bardziej nakręciło gospodarzy. W 71. minucie Citaiszwili wpadł w pole karne, jego strzał zablokował Kieszek, a ze skuteczną dobitką pospieszył Zdenek Ondrasek.
Miejscowi mieli jeszcze sporo czasu, aby zdobyć zwycięską bramkę, ale w dramatycznych okolicznościach nie zdołali nawet utrzymać remisu.
W doliczonym czasie gry piłka otarła się o rękę Manu i arbiter został wezwany do obejrzenia tej sytuacji na monitorze. Po długiej analizie zdecydował się podyktować "jedenastkę". Jej pewnym egzekutorem w 101. minucie okazał się Szwoch.
(PAP)