Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 8 października 2024 19:27
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - na górze status quo, na dole coraz ciaśniej

Kolejka numer 30 piłkarskiej ekstraklasy nie przyniosła zmiany sytuacji w walce o mistrzostwo Polski - Raków i Lech wygrały i to zespół z Częstochowy przy równej liczbie punktów wciąż jest na pole position w tym wyścigu. Nie rezygnuje też trzecia Pogoń Szczecin.

Raków podejmował zamykającego tabelę Górnika Łęczna i zwyciężył 2:1. W pierwszej połowie gole dla gospodarzy zdobyli Hiszpan Ivi Lopez, który z 18 trafieniami prowadzi w klasyfikacji strzelców, oraz czeski obrońca Tomas Petrasek. W 70. minucie Jason Lokilo zdobył kontaktowego gola dla gości, ale walczący o pierwsze w historii mistrzostwo kraju częstochowianie "dowieźli" wygraną do końcowego gwizdka.

Raków jest zdecydowanie najlepiej punktującym zespołem drugiej części sezonu - w tym roku wywalczył 30 punktów (dziewięć zwycięstw i trzy remisy), a ostatniej porażki doznał 15 grudnia (z Górnikiem Zabrze 1:2).

Wychodząc na boisko lider znał już wynik najgroźniejszego rywala o rywalizacji o tytuł - Lech pokonał Stal Mielec 3:1.

W Poznaniu zaczęło się sensacyjnie, bo już w drugiej minucie Dominik Steczyk dał gościom - wiosną najsłabszej drużynie w stawce - prowadzenie. "Kolejorz" rozpędzał się powoli, ale już do przerwy prowadził. Najpierw wyrównał Portugalczyk Joao Amaral, a w 31. minucie Szwed Mikael Ishak strzałem na 2:1 zdobył 16. gola w sezonie. Na początku drugiej połowy Mateusz Żyro uzyskał bramkę samobójczą, już piątą w wykonaniu mielczan w tym sezonie.

"To był nasz słaby dzień, od pierwszego kopnięcia piłki widać było, że nie jesteśmy w tym samym miejscu co cztery dni wcześniej w poprzednim spotkaniu. Szczególnie w aspekcie fizycznym. Szanuję swój zespół za to, że przy tak skomasowanej obronie przeciwnika potrafił zdobyć bramki z ataku pozycyjnego po fajnych kombinacjach" - ocenił szkoleniowiec Lecha Maciej Skorża.

Teraz Raków i Lech będą mogły nieco odetchnąć od ligowych zmagań i skupić się na Pucharze Polski. 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie zmierzą się w wielkim finale, który po trzech latach znowu zagości na reprezentacyjnym obiekcie.

Po tygodniowej przerwie wrócą na ligowe boiska na 31. kolejkę, w której ekipa z Częstochowy gościć będzie Cracovię, a poznaniaków czeka trudny wyjazd do niepokonanego od 10 spotkań Piasta, a w Gliwicach będzie sobie musiał radzić bez pauzującego za kartki Dawida Kownackiego.

Z walki o tytuł nie rezygnuje też trzecia Pogoń Szczecin. W niedzielę pokonała Legię Warszawa 3:1, zdobywając dwa gole grając w "dziesiątkę" po czerwonej kartce dla Austriaka Benedikta Zecha.

Dwa razy do siatki trafił Luka Zahovic, a raz - po podaniu Słoweńca - Kamil Grosicki, który wpisał się na listę strzelców w piątym meczu z rzędu.

Pogoń ma 62 punkty i jest trzecia ze stratą trzech do prowadzącego duetu, w którym wyższa lokata Rakowa wynika z lepszego bilansu bezpośrednich meczów.

Równie wyrównana, ale jeszcze bardziej skomplikowana ze względu na zaangażowanie większej liczby drużyn jest sytuacja w dole tabeli i walka o uniknięcie spadku. Bezpieczna nie może się czuć nawet 12. w tabeli Jagiellonia Białystok.

W sobotę w ważnym dla układu tabeli meczu Śląsk Wrocław niespodziewanie przegrał u siebie z ostatnią przed tym weekendem Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 0:4. Goście już po 20 minutach prowadzili 3:0, a przez ponad połowę grali w liczebnej przewadze po czerwonej kartce dla Węgra Marka Tamasa.

"Nie ma co dużo mówić – po tym, co się stało, chylimy głowy razem z piłkarzami i przepraszamy. Ten mecz zakończył się praktycznie w trzydziestej którejś minucie. Było widać na boisku, kto walczy o utrzymanie, a kto myśli, że jest bezpieczny. Jesteśmy w trudnej sytuacji" - przyznał trener gospodarzy Piotr Tworek.

Przegrały inne zespoły, które którym strach mocno zagląda w oczy. Zagłębie Lubin uległo u siebie nieskutecznemu w ostatnich tygodniach Górnikowi Zabrze 2:4, Jagiellonia w Gliwicach musiała uznać wyższość Piasta, przegrywając 1:2.

"Na pewno bardzo trudny moment, ale daleki jestem, aby składać broń. Jeżeli mój kolor włosów (rudy - PAP) coś mówi, to zapewniam, że nie poddamy się do końca. Jestem zawiedziony postawą zespołu. Przychodząc tutaj trzy i pół miesiąca temu wiedziałem, że jest trochę problemów, ale teraz widać, że tych problemów jest zdecydowanie więcej" - przyznał szkoleniowiec "Miedziowych" Piotr Stokowiec.

Zajmująca 12. pozycję Jagiellonia ma 34 pkt, Stal - 33, Śląsk - najgorzej punktująca u siebie drużyna ligi, która przed swoimi kibicami nie zwyciężyła od 27 listopada - 32, Zagłębie - 31, a 29 Wisła Kraków, która w poniedziałek na zakończenie tej serii spotkań podejmie imienniczkę z Płocka. I to właśnie "Biała Gwiazda" może się okazać największym wygranym kolejki, o ile sięgnie po pełną pulę.

Zespół z Niecieczy i inny beniaminek - z Łęcznej - z 27 pkt plasują się na dwóch najniższych miejscach, a do "bezpiecznej" strefy tracą cztery "oczka", przy czym ekipa z Lubelszczyzny rozegrała jeden mecz więcej niż reszta stawki z dolnej części tabeli.

W Gdańsku, gdzie Lechia pokonała Wartę 2:0, obie bramki zdobył Flavio Paixao. Portugalczyk został 32. w historii ekstraklasy - a zarazem pierwszym obcokrajowcem - który strzelił w tych rozgrywkach co najmniej sto goli.

"Moje nazwisko przeszło do historii polskiej ekstraklasy i to jest niesamowite. Czułem, że to właśnie może być +to+ spotkanie, przed pierwszym gwizdkiem powiedziałem nawet, że zaliczę hat-tricka i byłem tego bliski. Nie wiedziałem natomiast, że pierwszy gol w tym meczu będzie jednocześnie 1000. bramką Lechii w ekstraklasie, podobnie jak nie wiedziałem, że gol, który strzeliłem kiedyś w derbach z Arką Gdynia, był tym numer 900" – przyznał Paixao.

W ostatnim pojedynku tej kolejki Radomiak przegrał na własnym stadionie z Cracovią 0:1. To siódmy mecz bez zwycięstwa beniaminka, który wiosną wygrał tylko raz, a w pierwszej części sezonu sprawiał świetne wrażenie.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama