Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 01:42
Reklama KD Market

Włócznia Przeznaczenia

Poszukiwanie Świętej Włóczni, którą przebito bok Chrystusa, jest trochę jak poszukiwanie Świętego Graala. Wierzono, że Włócznia jako relikwia Męki Pańskiej miała cudowne właściwości. Pożądali jej rzymscy cesarze, walczyli o nią średniowieczni królowie, w jej moc wierzyli dyktatorzy. Czym była i gdzie obecnie znajduje się jeden z najcenniejszych artefaktów Pasji Chrystusa?

Nawrócenie Kasjusza

Włócznia Przeznaczenia, zwana również Włócznią Longinusa, była jedną z relikwii zwanych Arma Christi – Narzędzi Męki Chrystusa. Należały do nich: krzyż, korona cierniowa, gąbka, którą Chrystusowi podano ocet, gwoździe oraz włócznia, która – jak opisuje Ewangelia św. Jana – przebiła Jego bok. Według Biblii należała do walecznego rzymskiego żołnierza Gajusza Kasjusza. Kiedy problemy z postępującą kataraktą zakończyły jego karierę wojskową, namiestnik Judei Poncjusz Piłat wyznaczył Kasjusza do pilnowania porządku na Górze Kalwarii, gdzie dokonywano straceń.

Swą służbę Kasjusz wykonywał także pamiętnego dnia, w piątek 1trzynastego, czternastego lub piętnastego dnia miesiąca nisan, kiedy na stracenie prowadzono Jezusa Chrystusa wraz z dwoma złoczyńcami. Ponieważ wraz z nastaniem nocy zaczynał się szabas, Piłatowi zależało, aby egzekucja zakończyła się przed zachodem słońca. Zadaniem Kasjusza było dopilnowanie, aby wszyscy trzej skazańcy zostali pochowani jeszcze przed zmierzchem. Kiedy Chrystus skonał, centurion na wszelki wypadek postanowił przebić ciało włócznią, aby upewnić się co do Jego śmierci.

Czyn ten przesądził losy Kasjusza – krew z ciała Zbawcy obmyła jego oczy i uzdrowiła je z katarakty. Kasjusz doznał objawienia – zrozumiał, że na jego oczach umarł Syn Boży. Nawrócił się, zostając tym samym pierwszym nie-żydowskim chrześcijaninem. Po Zesłaniu Ducha Świętego został ochrzczony i przybrał imię Longinus. Porzucił służbę i powrócił do rodzinnej Kapadocji, gdzie przez 28 lat głosił Słowo Chrystusa, dając świadectwo Jego Męki i Zmartwychwstania. Nawracał i uzdrawiał chorych, pozwalając im dotykać bezcennej włóczni. Bardzo szybko uzyskała ona status relikwii. Wierzono, że włócznia rzymskiego centuriona ma zapewniać władzę nad światem.

Niezwykłe losy wielkiej relikwii

Według legendy dzieje Włóczni po śmierci Longinusa były niezwykle burzliwe. Historycy sądzą, że ok. 290 r. weszła ona w posiadanie rzymskiego legionisty Maurycego, który poniósł męczeńską śmierć za wiarę. Chrześcijanie, uznawszy go za świętego, włócznię nazwali jego imieniem. Później należała do kolejnych władców Rzymu, w tym Konstantyna Wielkiego, który nawrócił cesarstwo na chrześcijaństwo. W V stuleciu za sprawą króla Wizygotów Alaryka opuściła mury Wiecznego Miasta.

Od tego czasu wielka relikwia przechodził z rąk do rąk – była w posiadaniu władcy Franków Karola Młota, kiedy podobno z jej pomocą wygrał bitwę z Saracenami pod Poitiers w 732 r. Jego wnuk, słynny Karol Wielki, miał odnieść 47 zwycięstw dzięki Świętej Włóczni. W X wieku od królów Burgundii uzyskał ją niemiecki król Henryk Ptasznik, co zapoczątkowało jej wielowiekowy związek z niemieckimi cesarzami, stając się jednym z klejnotów koronnych.

W 1424 roku kupiła ją zamożna gildia kupiecka z Norymbergi i umieściła w pilnie strzeżonym srebrnym relikwiarzu w kościele Ducha Świętego. Wyjmowana była tylko jednego dnia, podczas Święta Włóczni Pańskiej, przypadającego w drugi piątek po Wielkanocy. Święto, zapoczątkowane przez Karola Wielkiego 100 lat wcześniej, było jednym z najważniejszych w roku i ściągało do miasta tłumy pielgrzymów, spragnionych widoku świętych relikwii.

Kiedy w roku 1805 Napoleon Bonaparte zaczął marzyć o podbiciu Świętego Cesarstwa Rzymskiego – pragnął jego ziem i jego bezcennych relikwii, mających zapewnić mu ochronę i panowanie nad całą Europą. Jednak jego cesarstwo upadło a Włócznia trafiła do Wiednia, gdzie pozostała aż do roku 1938 roku, kiedy sięgnął po nią Adolf Hitler.

Próbując zbudować symboliczną więź pomiędzy dawnym Świętym Cesarstwem Rzymskim a III Rzeszą hitlerowcy wywieźli dawny atrybut cesarzy z Wiednia. Wraz z innymi insygniami cesarskimi umieścili ją w Norymberdze. Führer był przekonany, że relikwie pomogą mu odbudować wielkie imperium niemieckie i zdobyć władzę absolutną nad światem. Jednak tak się nie stało. Hitler stracił życie zaledwie 90 minut po tym, jak bezcenny artefakt trafił w ręce Amerykanów, by ostatecznie powrócić do Austrii.

Oryginał czy kopia?

Nie wszyscy wierzyli jednak, że umieszczona w wiedeńskim muzeum relikwia jest oryginałem. Plotka głosiła, że była to replika, mająca zmylić aliantów, podczas gdy oryginał został skrzętnie ukryty przez hitlerowców. Nikt jednak nie wiedział, w czyim posiadaniu miałby się znajdować. Istnieją jeszcze dwie inne włócznie, z których podobno jedna jest tą oryginalną. Jedna w armeńskim Muzeum Manoogian – choć niektórzy historycy twierdzą, że skoro pierwsze wzmianki historyczne mówiące o niej pojawiają się dopiero w XIII wieku, nie mogła należeć do Kasjusza. Kolejna znajduje się w Bazylice Świętego Piotra, Kościół jednak nigdy nie potwierdził jej autentyczności.

Aby rozwiać wątpliwości co do autentyczności relikwii z Wiednia, naukowcy postanowili przeprowadzić jej dogłębną analizę. O wyjaśnienie zagadki pokusił się profesor Robert Feather, ekspert w dziedzinie starożytnej metalurgii. Jego badania jednoznacznie obaliły wielowiekową legendę – ta broń na pewno nie należała do rzymskiego centuriona i nie było jej na Górze Kalwarii.

Jednak jego badania przyniosły zaskakujące odkrycie. Ostrze broni Longinusa przed wiekami pękło. W środek pęknięcia w czasach Konstantyna włożono gwóźdź, który matka cesarza przywiozła z Jerozolimy. Przez wieki wierzono, że był to jeden z gwoździ, który przebił ciało Chrystusa. Profesor Feather z całym przekonaniem stwierdził, że pochodzi z czasów Konstantyna, a więc z okresu dużo późniejszego. Ale w czasie badań odkrył jedną zaskakującą rzecz – w środku gwoździa znajduje się kawałek innego metalu. Profesor nie był w stanie określić dokładnie jego wieku, jednak nie wyklucza, że jest to prawdziwa relikwia Męki Pańskiej.

Maggie Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama