Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 03:30
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - pięć goli w Płocku. Wisła lepsza od Górnika Zabrze

W meczu kończącym 27. kolejkę PKO Ekstraklasy Wisła Płock pokonała Górnika Zabrze 3:2. Pojedynek był walką o szóstą pozycję w tabeli. Do tej pory obydwie drużyny rozegrały w sumie 30 spotkań ligowych, zanotowały po 10 zwycięstw, porażek i remisów.

W zespole gospodarzy zabrakło w składzie kontuzjowanych: Rafała Wolskiego, Antoniego Kriwociuka i Damiana Rasaka oraz wykartkowanego Piotra Tomasika, w drużynie gości, wykartkowanych: Przemysława Wiśniewskiego i Adriana Gryszkiewicza.

Początek spotkania był wyrównany, ale bez fajerwerków. Gra zaczęła się od 15. min. Wtedy pierwszy groźny, choć niecelny strzał oddał Lukas Podolski. Minutę później po strzale Piotra Krawczyka musiał interweniować Krzysztof Kamiński, który wybił piłkę tuż obok słupka. W 17. min najpierw Podolski strzelił w poprzeczkę, futbolówka spadła pod nogi Krzysztofa Kubicy, który również trafił w poprzeczkę, choć stał metr od bramki. Płocczanie zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, ale udało im się odeprzeć pierwsze ataki rywali.

Na murawie znacznie lepiej sobie radzili Górnicy, ale chyba zapomnieli, że najwięcej, bo aż osiem goli w tym sezonie, Wisła strzeliła między 16. a 30. min. I właśnie w 30. min, po podaniu Mateusza Szwocha, piłka trafiła do Łukasza Sekulskiego, a ten wypracował sobie pozycję i zdobył bramkę dla swojej drużyny.

Drugiego gola na konto Wisły można było zapisać w 37. min. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Filipa Lesniaka, głową na bramkę uderzał Adam Chrzanowski, ale nie on był autorem gola, tylko Kubica, który skierował futbolówkę do siatki.

Z ciekawością kibice czekali na druga połowę, bowiem od 17. kolejki, która została rozegrana 3 grudnia, Wisła nie zdobyła bramki w drugiej połowie spotkania, a traciła ich sporo. Biorąc pod uwagę ofensywne ustawienie gości, należało spodziewać się emocji.

Od wejścia na murawę zaatakowali goście, stwarzając akcję za akcją. Najgroźniejsza miała miejsce w 51. min po strzale Mateusza Cholewiaka, który strzelił pięknie, ale jeszcze piękniej obronił Kamiński. Górnicy mocno przycisnęli, nie pozwalając wyjść ze swojego pola karnego „Nafciarzom”, którzy w komplecie bronili dostępu do swojej bramki. Jakim cudem wynik się nie zmienił, wie tylko świetnie dysponowany golkiper Wisły.

W 55. min spotkania gra przeniosła się na połowę gości, a w 58. min Wisłą miała szansę na podwyższenie wyniku. Strzał Radosława Cielemęckiego obronił Daniel Belica. W 66. min bardzo mocnym strzałem, lewą nogą popisał się Piotr Krawczyk, ale piłka trafiła w słupek.

Kolejną akcję Wiśle udało się przeprowadzić w 69. min. Mateusz Szwoch podał do Sekulskiego, a ten, po interwencji Belicy uderzył w boczną siatkę, Sędzia pokazał na rzut rożny, piłka spadła na głowę Sekulskiego, a takie sytuacje wykorzystuje napastnik płockiej drużyny.

W odpowiedzi po akcji zainicjowanej przez Podolskiego, piłka dotarła do Dariusza Stalmacha, który podał do Alasana Manneha, autora pierwszego gola dla gości. Chwilę później mógł zdobyć bramkę kontaktową Podolski, ale nie był to dzień napastnika Górnika.

Górnicy do końca próbowali zmienić wynik spotkania i wreszcie udało się Podolskiemu wpisać na listę strzelców. Zdobył bramkę w doliczonym czasie gry. Zwycięstwo gospodarzy było ogromną zasługą Kamińskiego, który wyszedł obronną ręką z kilkunastu ataków rywali.

W pierwszej rundzie Wisła przegrała w Zabrzu 2:4, dwukrotnie prowadząc. W Płocku, choć goście dominowali, ale Wisła nie oddała zwycięstwa, awansując na 6. pozycję w tabeli.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama