Legendarny dysk z Fajstos przechowywany jest dziś w Heraklionie na Krecie. To podobno jedyny w swoim rodzaju, najsłynniejszy przykład minojskiego pisma piktograficznego. Jednak pomimo wielu lat badań nikomu nie udało odczytać jego pełnej treści. Niektórzy naukowcy podejrzewają, że może być falsyfikatem. Innego zdania są zwolennicy teorii o pozaziemskim pochodzeniu niezwykłego dysku...
Tajemnicze znaki
Miłośnikom starożytnej Grecji Heraklion jest doskonale znany. W tym największym kreteńskim mieście znajduje się wiele pozostałości po wspaniałej kulturze minojskiej – jednej z najstarszych cywilizacji epoki brązu, która rozwijała się w okresie 3000-1200 r. p.n.e. W tamtych czasach stworzono wiele pięknych, podziwianych do dzisiaj dzieł sztuki – fresków, ceramik, rzeźb czy sarkofagów. Wiele z nich zostało odkrytych przez angielskiego archeologa sir Arthura Evansa, który większość swojego zawodowego życia poświęcił wykopaliskom na Krecie.
To sir Evans odkrył między innymi słynny pałac w Knossos. Był prawdziwą gwiazdą archeologii, a wielu innych badaczy zazdrościło mu odkryć i sławy. Jednym z nich był włoski archeolog Luigi Pernier. Wiele lat spędził na wykopaliskach na greckiej wyspie, ale nigdy nie udało mu się dokonać żadnego spektakularnego odkrycia. Jednak szczęście w końcu i do niego się uśmiechnęło – w 1908 roku w ruinach pałacu w Fajstos odkrył niezwykły dysk pokryty tajemniczymi znakami.
Dysk ma średnicę około 16 cm i został wykonany z gliny. Po obu jego stronach odciśnięto 242 symbole – motywy ludzkie i zwierzęce, wzory geometryczne, statki i naczynia, tworzące spiralę. Oprócz symboli, w glinie odciśnięte są również kreski i przerywane linie a także kropki. Jedna z teorii mówi, że jest to jedna z pierwszych na świecie prób zastosowania znaków interpunkcyjnych. Jednak niektórzy sądzą, że powstały zupełnie przez przypadek, a być może zostały celowo umieszczone tam przez włoskiego archeologa.
Znaczenie symboli jest przedmiotem gorących dyskusji wśród uczonych, zarówno jeśli chodzi o interpretację jego indywidualnego znaczenia, jak i całego wyrazu. Lingwiści i archeolodzy wyjaśniają, że wszystkie znane obecnie systemy pisma mieszczą się w jednej z trzech kategorii: piktogramy, sylabariusze i alfabety. W przypadku dysku z Fajstos liczba symboli jest zbyt mała, by stanowić część systemu czysto piktograficznego i zbyt duża, by być alfabetem. W związku z tym najbardziej prawdopodobną opcją jest sylabariusz – każdy symbol to sylaba, a każda grupa symboli to słowo.
W istocie jest to system późniejszego mykeńskiego pisma linearnego B. „Jednak w takich systemach należałoby się spodziewać w miarę równomiernego rozmieszczenia symboli w danym tekście, a tak nie jest, gdyż po obu stronach dysku występuje równomierne ich rozmieszczenie. Ponadto interpretując tekst jako sylabariusz, zastanawia, dlaczego nie ma w nim słów jednosylabowych, a tylko 10 proc. ma dwie sylaby” – wyjaśniał jeden z badaczy, walijski lingwista Garth Owens. Z tego powodu sugerowano, że niektóre z symboli reprezentują sylaby, a inne całe słowa, stanowiąc piktogramy.
Zagadka rowiązana?
Naukowcy przez lata tworzyli różne teorie dotyczące znaczenia tekstu na dysku. Miał to być hymn do bogini-matki, lista sądowa, indeks ośrodków religijnych, list z pozdrowieniami, starożytny kalendarz, słowa klątwy a nawet nuty muzyczne. Zwolennicy teorii o wizytach przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji na Ziemi dowodzili, że jest to dziennik pokładowy przybyszów z kosmosu albo tajny szyfr mówiący o końcu świata. Zdaniem norweskiego badacza języków semickich Kjell Aartun zawartość dysku to nic innego jak minojska Kamasutra opisująca z pikantnymi detalami stosunek seksualny. Aartun poświęcił sześć lat na badania, ale efekt jego pracy nie spotkał się z entuzjazmem środowisk naukowych.
W 2008 roku amerykański historyk sztuki dr Jerome Martin Eisenberg stwierdził na łamach czasopisma Minerva, że „dysk z Fajstos to ordynarne oszustwo włoskiego archeologa”. Według niego Luigi Pernier zazdrościł sir Arthurowi Evansowi sławy i postanowił sfałszować swoje odkrycie, aby nadać mu większego znaczenia. Na poparcie swojej teorii wskazał wygląd symboli – jego zdaniem są niejednorodne i stanowią połączenie różnych stylów, pochodzących z różnych epok i odrębnych obszarów kulturowych. Kontrowersje jego zdaniem budzi też sam sposób wykonania dysku – jak na obiekt datowany na okres między 1650 a 1600 rokiem p.n.e. ma on zbyt idealny wygląd.
Z tą teorią nie zgadza się dr Garth Owens, który na odczycie wygłoszonym w lutym 2018 roku w National Hellenic Research Foundation przedstawił wyniki ponad dziesięcioletnich prac nad inskrypcjami z dysku. Owens, ekspert w dziedzinie pisma minojskiego, stwierdził, że zdołał odczytać 99 proc. tekstu i zinterpretować ponad 50 proc. jego treści. Według niego na jednej stronie znajduje się modlitwa do brzemiennej bogini-matki, a druga poświęcona jest bogini Afaji.
Dr Owens odczytał rzekomo znaczenie ponad połowy z 61 słów. „Sześć słów odnosi się do światła, a sześć do zachodu słońca. Trzy słowa odnoszą się do bogini w ciąży, a kolejne 10 do bogini z różnymi przymiotnikami”. Uczony wyjaśnił, że niektóre słowa i pełne zdania zawarte na dysku zostały znalezione w innych minojskich religijnych inskrypcjach sylabicznych oraz w jaskini Arkalochorii i na górze Juktos w pobliżu Archanes i Knossos. „Te religijne inskrypcje znalezione wraz z wotami są związane zarówno z religią, jak i zdrowiem” – zauważył dr Owens.
Wydaje się, że kompleksowe, długoletnie badania dr. Gartha Owensa zamykają pole do interpretacji pochodzenia dysku z Fajstos. Wyniki wskazują na jego minojskie pochodzenie, wykluczając raczej ingerencję kosmitów czy też fałszerstwo. Jednak dopóki znaczenie każdego słowa nie zostanie ostatecznie poznane, a cała inskrypcja odczytana, mogą się mnożyć najróżniejsze, najbardziej nieprawdopodobne teorie. W końcu wszyscy kochamy zagadki i tajemnice…
Maggie Sawicka