Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 04:26
Reklama KD Market
Reklama

Na tropie „Perseusa”

Pod koniec II wojny światowej, w ramach Projektu Manhattan grupa naukowców pracowała nad skonstruowaniem bomby atomowej. Choć prace te odbywały się w wielkiej tajemnicy w laboratorium Los Alamos, wiadomo dziś, że w zespole badaczy pracowało trzech sowieckich szpiegów. Po upadku ZSRR w wyniku ujawnienia wielu dokumentów powstała dodatkowo hipoteza, że mógł istnieć czwarty szpieg, znany pod pseudonimem „Perseus”. Do dziś jednak nie wiadomo, czy osoba ta rzeczywiście istniała, a jeśli tak, to kim była...

Co do wcześniej zidentyfikowanych szpiegów nie ma większych wątpliwości. Klaus Fuchs – emigrant niemiecki i teoretyk fizyki – współpracował z ekipą brytyjską w Los Alamos i przyznał się do winy, przez co jego proces trwał zaledwie półtorej godziny. Został skazany na 14 lat więzienia, a gdy w 1959 roku wyszedł na wolność, wyjechał do NRD.

Drugim szpiegiem był David Greenglass, amerykański operator maszyn w Los Alamos. Przyznał się do przekazywania Rosjanom próbnych schematów doświadczeń laboratoryjnych w czasie II wojny światowej. Został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, z czego spędził w więzieniu 10 lat. Ostatnim z tej trójki był Theodore Hall, młody amerykański fizyk, którego działalność wywiadowcza została odkryta dopiero pod koniec XX wieku. Nigdy nie stanął przed sądem, ale pod koniec życia przyznał się do szpiegostwa.

W tej stawce „atomowych szpiegów” mieści się dodatkowo małżeństwo Rosenbergów. Ethel Rosenberg była siostrą Greenglassa i wraz z mężem, Juliusem, została oskarżona w 1951 roku o szpiegostwo na rzecz ZSRR. Była to wtedy jedna z najgłośniejszych afer szpiegowskich w historii Stanów Zjednoczonych. Rosenbergowie nie pracowali bezpośrednio w ramach Projektu Manhattan, ale wykradli rzekomo amerykańskie tajemnice dotyczące budowy radarów, sonarów, silników rakietowych i broni atomowej. Małżonków skazano na śmierć i stracono. Dziś wiadomo, że Julius rzeczywiście był szpiegiem, natomiast jego żona mogła jedynie wiedzieć o działalności męża, ale być może nie brała w niej aktywnego udziału.

Szpieg numer cztery?

Pomijając Rosenbergów, wśród badaczy pracujących w Los Alamos pracowało troje wymienionych powyżej szpiegów. Okazuje się jednak, że mógł też istnieć jeszcze jeden szpieg, o którym opinia publiczna nie miała dotychczas pojęcia. Na jego ślad wpadli dwaj historycy – emerytowany profesor Emory University John Earl Haynes oraz były pracownik Biblioteki Kongresu USA Harvey Klehr. Kiedy w 2011 roku FBI odtajniło dziesiątki tysięcy stron dokumentów, Klehr i Haynes zabrali się za ich analizę. Później na łamach wydawanego przez CIA pisma Studies in Intelligence obaj naukowcy poinformowali, że zidentyfikowanym przez nich szpiegiem o pseudonimie „Godsend” był Oscar Seborer, pracownik Los Alamos National Laboratory.

Ich teza nie jest zbyt zaskakująca, gdyż już na początku lat 90. ubiegłego wieku, w oparciu o wspomnienia byłych oficerów sowieckiego wywiadu, pojawiły się spekulacje na temat domniemanego czwartego szpiega w Los Alamos. Klehr i Haynes wskazali na Seborera zarówno na podstawie wspomnianych odtajnionych dokumentów, jak i częściowo odtajnionych dokumentów dotyczących tzw. Operacji SOLO. Była to prowadzona przez FBI w latach 1952-1980 akcja dotycząca dwóch braci, członków Partii Komunistycznej USA, którzy byli jednocześnie informatorami FBI.

Jak się okazuje, Seborera bardzo łatwo było przeoczyć, gdyż jego nazwisko pojawia się zaledwie na kilkudziesięciu stronach wśród dziesiątków tysięcy dokumentów. Klehrowi i Haynesowi udało się jednak ustalić, że pochodził on z żydowskiej rodziny emigrantów, którzy do USA przybyli z Polski, i że był on członkiem siatki osób powiązanych z sowieckim wywiadem. Seborer był z wykształcenia inżynierem, w 1942 roku zaciągnął się do amerykańskiej armii, a w 1944 roku został przeniesiony do Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku i przez dwa lata pracował przy Projekcie Manhattan.

Po wojnie pracował jako inżynier elektryk w U.S. Navy. W tym czasie jego przełożeni informowali, że Seborer stwarzał zagrożenie dla bezpieczeństwa. Jednak wydaje się, że ich opinia była raczej związana z tym, iż był on powiązany ze znanymi komunistami. W 1952 roku Seborer wraz z bratem, szwagierką i teściową uciekł ze Stanów Zjednoczonych. Z czasem zamieszkał w Moskwie, gdzie zmarł w 2015 roku.

Ujawnione w 2009 roku dokumenty KGB sugerują, że Rosjanie mieli w Los Alamos szpiega o pseudonimie „Godsend”, który przekazał Kremlowi tajemnice atomowe. Z dokumentów tych wynika też, że „Godsend” nie działał sam. Wspomagali go: „Godfather”, „Relative” i „Nata”. To pseudonimy dwóch braci i siostry Seborera, którzy byli aktywnymi komunistami i mieli powiązania z komunistycznym wywiadem. Nie wiadomo jednak, jakie znaczenie dla sowieckiego wywiadu miały informacje przesyłane przez „Godsenda”.

Tajemniczy zwiadowca

Dociekania Klehra i Haynesa, choć solidne i poparte wieloma faktami, nie dają odpowiedzi na kluczowe pytanie, które dotyczy szpiega znanego jako „Perseus”. Miał on pełnić w zespole naukowców pracujących w ramach Projektu Manhattan rolę super zwiadowcy, który wykradł na tyle dużo informacji, iż pozwoliło to Rosjanom stosunkowo szybko skonstruować własną bombę atomową. Nie wiadomo jednak, czy szpieg ten naprawdę istniał, czy też był jedynie wymysłem sowieckiej propagandy i częścią jakiejś kampanii dezinformacyjnej.

Być może „Godsend” i „Perseus” to ta sama osoba, choć Klehr i Haynes nigdy nie snuli tego rodzaju domysłów. Tak czy inaczej, „Perseus” opisywany jest jako dość młody, amerykański naukowiec z czasów Projektu Manhattan. Na początku lat czterdziestych XX wieku miał on rzekomo przybyć do Nowego Jorku, by odwiedzić swoich chorych rodziców. Podczas tego pobytu zdradził im, że został zwerbowany przez KGB i że jego kontaktem był Morris Cohen. Spotkanie z Morrisem Cohenem musiało mieć miejsce we wrześniu 1941 roku.

Cohen nigdy nie pracował w ramach Projektu Manhattan. Urodził się w Rosji w rodzinie żydowskich imigrantów. Jego ojciec pochodził z guberni kijowskiej, a matka z Wilna. W latach 30. znalazł się w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończył studia na Uniwersytecie Columbia. Po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii wyjechał do tego kraju, by walczyć przeciw faszystom. I właśnie tam został zwerbowany przez wywiad ZSRR, a potem wrócił do USA jako agent-łącznik. Możliwe jest zatem, iż istotnie zwerbował on szpiega o pseudonimie „Perseus”, który był również nazywany „Pan X”, „Młodzieniec”, „FOGEL”, „PERS” i „Mlad”.

Jeśli jednak jest to prawda, nie wiadomo, w jaki sposób ów młody Amerykanin mógł wejść w skład zespołu pracującego w ramach Projektu Manhattan. „Perseus” podobno przedstawił się Cohenowi jako fizyk i w roku 1942 miał zacząć pracę w Los Alamos, a zatem znacznie wcześniej niż Klaus Fuchs. W tym czasie szef całego przedsięwzięcia, Robert Oppenheimer z University of California, odbył naradę z grupą fizyków, w skład której wchodzili: Hans Bethe, John Van Vleck, Edward Teller, Emil Konopinski, Robert Serber, Stan Frankel i Eldred C. Nelson. Możliwe jest, że szpiegiem znanym jako „Perseus” był jeden z tych ludzi, ale na razie nikt tego nie był w stanie udowodnić.

Istnieją pewne dane, które sugerują, że żona Morrisa, Lona, przebywała dwukrotnie w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk, gdzie podobno otrzymała informacje bezpośrednio od tajemniczego agenta i przekazała je sowieckiemu konsulowi w Nowym Jorku, Anatolijowi Jackowowi. Informacje te zawierać miały kluczowe szczegóły testu atomowego Trinity, przeprowadzonego przez siły zbrojne Stanów Zjednoczonych 16 lipca 1945 roku.

W roku 1950 Cohenowie wyjechali do Moskwy, skąd w roku 1954 Morris trafił do Wielkiej Brytanii, gdzie nadal współpracował z sowieckim wywiadem. Siedem lat później został zdemaskowany przez Michaiła Goleniewskiego, przez co został skazany na 25 lat więzienia. W roku 1969 został wymieniony na aresztowanego w ZSRR agenta brytyjskiego wywiadu i wrócił do ZSRR. Zmarł w Moskwie w 1998 roku i został następnie uhonorowany przez rosyjskie władze umieszczeniem jego wizerunku na znaczku pocztowym. Nigdy za życia nie powiedział ani słowa o domniemanym agencie znanym jako „Perseus”.

Najnowsze rewelacje

Być może „Perseus” nigdy nie istniał. Jednak z najnowszych informacji wynika, że jeśli była to postać realna, pewne części jej biografii tworzą dość logiczną całość. Podobno w latach 50. „Perseus” pracował pod kontrolą sowieckiego szpiega Rudolfa Abla, który został w USA skazany na wieloletnie więzienie. Następnie wymieniono go na pilota Gary’ego Powersa, którego zwiadowczy samolot U-2 został zestrzelony nad ZSRR w 1960 roku. Być może mniej więcej w tym czasie super szpieg z Los Alamos wyjechał z USA, prawdopodobnie do Moskwy, gdzie – jak twierdzą wtajemniczeni – nadal żył w roku 1991, choć jego dalsze losy są nieznane.

Kim są owi wtajemniczeni? Jednym z nich jest emerytowany pułkownik Władimir Czikow, który twierdzi, że domniemany „Perseus” we wczesnych latach 40. skończył studia w University of Chicago. Czikow twierdzi, że nie zna jego tożsamości, ale uważa, że był to urodzony w Stanach Zjednoczonych młody człowiek, który niemal zawsze nosił słomkowy kapelusz i białe sandały. Człowiek ten w roku 1946 rzekomo przestał współpracować z sowieckim wywiadem, wrócił do Chicago i stał się działaczem na rzecz eliminacji broni atomowej. Jest to jednak sprzeczne z teorią, iż „Perseus” pozostał aktywnym szpiegiem przez wiele następnych lat.

Wspomniany wcześniej Jackow udzielił w 1992 roku wywiadu, w którym potwierdził istnienie „Perseusa”. Zidentyfikował też Lonę Cohen jako kurierkę, która dostarczała mu tajne informacje wykradzione w Los Alamos. Nie zdradził jednak nazwiska domniemanego agenta, ale możliwe jest, że jego tożsamości po prostu nie znał. Natomiast Morris Cohen na krótko przed śmiercią w 1995 roku potwierdził, że w laboratorium w Los Alamos istotnie działał „dodatkowy” szpieg. Cohen dodał, że jego tożsamość znana jest tylko bardzo nielicznej grupie emerytowanych agentów sowieckiego wywiadu, którzy dziś być może już nie żyją. Lona Cohen zmarła trzy lata wcześniej i przyznała w telefonicznym wywiadzie, że była przynajmniej raz w Albuquerque, by odebrać tajne informacje od agenta wywiadu. Stwierdziła jednak, że nie pamięta, kim ów człowiek był poza faktem, iż „niemal na pewno” osoba ta była fizykiem.

W 1999 roku Jeremy Stone, autor książki pt. Every Man Should Try, wyraził pogląd, iż tajemniczym sowieckim szpiegiem był Philip Morrison, powszechnie poważany fizyk pracujący na prestiżowej uczelni MIT. Naukowiec szybko udowodnił jednak, iż nie mógł być „Perseusem” i zmusił Stone’a do publikacji oficjalnych przeprosin. W ten sposób stało się niemal przesądzone to, iż nigdy już nie dowiemy się, czy agent o pseudonimie „Perseus” naprawdę istniał.

Są tacy, którzy uważają, że „Perseusem” był Theodore Hall. To człowiek, którego życiorys jest pod pewnymi względami zbieżny z różnymi fragmentarycznymi informacjami o rzekomym super agencie. Hall zmarł w roku 1999, a zatem nie może już sam niczego wyjaśnić.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama