Thomas J. Beale był poszukiwaczem przygód, który w roku 1819 roku, podczas polowania w pobliżu granicy Nowego Meksyku i Kolorado odkrył rzekomo wielkie ilości złota i srebra. Bogactwa warte miliony dolarów miał zakopać w jaskini w pobliżu dzisiejszego Montvale w Wirginii. Klucz do ich odnalezienia podobno zawarł w trzech oddzielnych tekstach, zapisanych szyfrem. Wciąż nierozwiązana zagadka skarbu Beale’a nie przestaje fascynować…
Gdzie jest klucz?
Szyfr nie jest nazbyt skomplikowany. Każda liczba reprezentuje literę alfabetu, którą można odnaleźć, numerując słowa w tekście-kluczu. Jeśli tylko jest on dostępny, zaszyfrowane teksty są stosunkowo proste do odczytania. Kluczem w przypadku drugiego tekstu okazała się Deklaracja Niepodległości. Na tej podstawie przyjmuje się, że pierwsze zdanie drugiej części tekstu brzmi: „Złożyłem go w hrabstwie Bedford, około czterech mil od Buforda, w wykopie lub skarbcu, sześć stóp pod powierzchnią ziemi”.
Cały przekaz drugiego tekstu zawiera szczegółowy opis skarbu i kończy się następującymi słowami: „W dokumencie numer jeden opisano dokładną lokalizację skarbca, tak, aby jego odnalezienie nie nastręczało żadnych trudności”. Jednak na drodze do odnalezienia skarbu piętrzyły się same trudności, gdyż nikomu nigdy nie udało się znaleźć klucza do dwóch pozostałych części, wskazujących między innymi miejsce jego ukrycia.
Amatorzy i zawodowi kryptoanalitycy desperacko poszukiwali zaginionych kluczowych tekstów, sięgając po sztuki Szekspira, Magna Carta, Doktrynę Monroe, Konstytucję Stanów Zjednoczonych, Gwiaździsty sztandar, Modlitwę Pańską, Pieśni Salomona, Księgę Psalmów a także stare lokalne gazety. Kryptoanalitycy twierdzą, że nawet uczeń drugiej klasy mógłby złamać te szyfry, gdyby trafił na dokumenty, na których są one oparte. Jednak dopóki to nie nastąpi, pozostaną niezrozumiałą plątaniną cyfr.
Szyfr Beale’a i legenda o jego fortunie rozpala wyobraźnię amatorów poszukiwania skarbów, kryptografów i historyków. Poszukiwacze od lat przybywają do Wirginii z wykrywaczami metalu, licznikami Geigera, koparkami i kilofami, a nawet korzystając z pomocy jasnowidzów. Przybywają owładnięci przekonaniem, że wiedzą, gdzie ukryto bogactwa i rozkopują okolicę. Jeden z nich upierał się, że fortuna zakopana jest w lokalnym centrum turystycznym, tuż pod damską toaletą. Jakiś przedsiębiorca z Chicago, pewien, że złamał szyfry, przekonał lokalnych urzędników do przekopania skrawka cmentarza.
Niejaki Stan Czanowski w ciągu siedmiu lat wydał 70.000 dolarów na dynamit i buldożery. W 1972 roku dziennik The Washington Post donosił, że właściciele okolicznych ziem regularnie oddawali strzały ostrzegawcze do obcych, którzy kręcili się po ich posiadłościach i próbowali na nich kopać. Ludzie tracili majątki na poszukiwania trwające nieraz całe lata. Ale skoro nigdy nikomu nie udało się niczego znaleźć, być może legendarna fortuna Beale’a tak naprawdę nigdy nie istniała?
Skarb czy oszustwo?
Wielu historyków twierdzi, że ani nie ma żadnego bogactwa ukrytego w ziemi, ani nawet nigdy nie istniał sam Thomas J. Beale. Jeśli wierzyć legendzie, ludzie Beale’a znaleźli złoto ponad 30 lat przed oficjalnym odkryciem rud metali szlachetnych w tym regionie. Co więcej, nie ma żadnych zapisów dokumentujących wyprawę na zachód tak dużej grupy ludzi. Uczestnicy takiej ekspedycji prawie na pewno zostaliby aresztowani za wtargnięcie na obcą ziemię.
Sceptycy uważają, że zarówno postać Beale’a, jak i cała sprawa ze skarbem zostały wyssane z palca. Na poparcie swojej teorii mają opinię dr. Todda Mateera z NSA, który w artykule opublikowanym w 2013 r. w czasopiśmie Kryptologia dowodzi, że jeśli odcyfruje się szyfr numer 2, posługując się oryginalną Deklaracją Niepodległości, nie uzyska się odczytu: „Zdeponowałem w hrabstwie Bedford około czterech mil od domu Buforda…”, tylko „A haie deposoted tn ttt eointt oa itdstrrs aboap thrr miles troa baaotts”. Żadne zdanie z drugiej części szyfru nie ma większego sensu.
Entuzjaści przekonani o prawdziwości skarbu Beale’a uważają jednak, że nieścisłości te można wyjaśnić. Udało im się dotrzeć do starych raportów, z których wynika, że pogłoski o drogocennym kruszcu w okolicach dzisiejszego Santa Fe krążyły już dziesiątki lat wcześniej. Na złoto na tamtych terenach podobno natrafiano jeszcze przed wyprawą Beale’a. Obalają również tezę o tym, że jego postać została wymyślona.
Carl Nelson Jr, były agent CIA, przeczesał stare gazety z St. Louis – ostatniego punktu kontrolnego Beale’a przed granicą – i odkrył ogłoszenie pocztowe w październikowym egzemplarzu Missouri Gazette z 1817 r. dotyczące „S.T. Bealla” oraz ogłoszenie z 1820 r. dotyczące „Thomasa Bealla” w The Franklin Intelligencer. Jeśli chodzi o ryzyko aresztowania za wtargnięcie na obcy teren, badacze wskazują na traktat Adams-Onis z 1819 roku, który na nowo wytyczał granicę między Stanami Zjednoczonymi a tym, co nazywano „Nową Hiszpanią”.
Oczywiście podjęto też próby wyjaśnienia nieścisłości dotyczące odczytanego szyfru. Jeden z badaczy, Stephen Matyas, zebrał jedną z najbardziej kompletnych na świecie kolekcji kopii Deklaracji Niepodległości. Okazało się, że od 1776 do 1825 r. ukazała się ona w ponad 350 publikacjach, z których każda dokonała niewielkich zmian w tekście. Matyas argumentował, że jedno dodatkowe słowo lub spacja mogły zmienić szyfr, pozbawiając go sensu. Dr Carl Hammer, dyrektor ds. nauk komputerowych w firmie Sperry-Univac, dokonał zaskakującego odkrycia. Przeanalizował on szyfry Beale’a za pomocą komputera – wyniki wskazywały na istnienie inteligentnego wzorca.
Dowodów na istnienie ukrytej fortuny jest tak samo wiele jak na to, że cała sprawa jest wielkim oszustwem. Zwolennicy oraz przeciwnicy jednej i drugiej teorii wysuwają coraz to nowe argumenty i wytaczają kontrargumenty na poparcie swoich przekonań. A do Wirginii ciągle ściągają amatorzy skarbu, mając nadzieję, że warta ponad 60 milionów dolarów fortuna wpadnie właśnie w ich ręce.
Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, gdzie znajduje się zaginiony skarb. Wystarczy o północy zrobić sto kroków na wschód od cmentarnej bramy, potem skręcić w prawo, a potem…
Maggie Sawicka