Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:04
Reklama KD Market

Natalia z Łucka: drugi raz w życiu uciekam przed wojną

Wcześniej uciekaliśmy z Ługańska, teraz z Łucka; nigdy bym nie pomyślała, że będę drugi raz uciekać przed wojną – powiedziała Natalia, emerytka, która we wtorek dostała się do Polski przez przejście graniczne w Dorohusku.

Z przejścia granicznego w Dorohusku do pobliskiego punktu recepcyjnego busem straży pożarnej przyjechała Natalia, emerytka z Łucka. "Wcześniej mieszkaliśmy z rodziną w Ługańsku, ale uciekliśmy stamtąd w 2014 r. Nigdy bym nie pomyślała, że będę musiała drugi raz w życiu uciekać przed wojną" – powiedziała z żalem.

Wyjaśniła, że do Polski przyjechała z córką i wnuczką. Kiedy reporter PAP zapytał, co zabrali ze sobą wskazała dwie duże walizki. "To wszystko" - dodała.

Zamierza dojechać do rodziny w Warszawie, a później będzie się zastanawiać, co dalej.

Obok punktu recepcyjnego mieszczącego się w XVIII-wiecznym pałacu są namioty, w których składowane są dary przywiezione tu z całej Polski. Wolontariusze pakują artykuły spożywcze, środki czystości i pieluchy dla dzieci w kartony, które następnie są wywożone na przejście graniczne i na pobliski dworzec PKP skąd są rozprowadzane wśród uchodźców.

Jednym z wolontariuszy jest Daniel Dacio, handlowiec ze Szczecinka. Wyjaśnił, że do Dorohuska przyjechał z dziewięcioosobową grupą zorganizowaną przez Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. "Chciałem pomóc. Mam korzenie ukraińskie. Moja rodzina została wysiedlona w ramach akcji Wisła" – powiedział.

W grupie wolontariuszy, którzy przyjechali nad granicę we wtorek rano są ludzie między 20. a 48. rokiem życia. "Wzięliśmy wolne w pracy i przyjechaliśmy" – dodał Dacio.

Na parkingu i w budynku, w którym mieści się punkt recepcyjny w Dorohusku reporter PAP zobaczył mniej osób niż jeszcze w sobotę i niedzielę. "Pierwsza doba była najtrudniejsza. Dzisiaj mocno tu się uspokoiło" – przyznał wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa.

Podał, że w punkcie jest teraz ok. 50 osób, które odpoczywają przed dalszą drogą, piją kawę, herbatę i spożywają posiłek.

"Pomocy jest bardzo dużo i bardzo za nią dziękujemy" – przyznał wójt. "Wielu mieszkańców udostępniło uchodźcom swoje mieszkania i domy na terenach wiejskich i podmiejskich. Teraz przydał by się węgiel i drewno, żeby te domy ogrzewać" - dodał.

Po tym, jak Rosja w czwartek, 24 lutego, nad ranem zaatakowała Ukrainę z trzech kierunków, w Polsce decyzją MSWiA służby zaczęły realizować plan pomocy dla uchodźców. Uruchomiono m.in. specjalne punkty recepcyjne przy granicy polsko-ukraińskiej. W woj. lubelskim punkty recepcyjne zlokalizowane są w pobliżu przejść granicznych z Ukrainą w Dorohusku, Dołhobyczowie, Hrebennem, Zosinie, a także w Tomaszowie Lubelskim, Hrubieszowie i Chełmie.

Od 24 lutego na przejściach granicznych w woj. lubelskim Straż Graniczna odprawiła 195 tys. osób podróżujących z Ukrainy do Polski.(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama