REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumKłamstwo i kara

Kłamstwo i kara

-

Kłamstwo i kara

Gdy prezydent Bush składał przysięgę, rozpoczynającą drugą kadencję, nic nie zapowiadało, że Libby – kierownik kancelarii wiceprezydenta – zostanie postawiony przed sądem, chociaż przestępstwo było już popełnione. Wydało się jednak i Libby musiał odejść ze stanowiska, chociaż nie za sam czyn, ale za składanie fałszywych zeznań i utrudnianie postępowania sądowego. Po dwóch latach ława przysięgłych uznała, że jest winien czterech stawianych mu zarzutów.

W swych pierwszych zeznaniach, pisze dziennik „Chicago Tribune”, Libby twierdził, że o prawdziwym charakterze pracy pani Plame dowiedział się od dziennikarza pracującego dla sieci NBC. Teraz już wiadomo, że Richard Armitage, zastępca Sekretarza Stanu, był tą osobą, która latem 2003 roku przekazała dziennikarzowi Robertowi Novakowi informację o prawdziwej pracy pani Plame jako agentki CIA zajmującej się bronią masowego rażenia. Armitage przyznał się do tego publicznie pod koniec ubiegłego roku.

„Chicago Tribune” podaje, iż maksymalny wymiar kary dla Libbyąego wynosi 25 lat więzienia, ale prawdopodobnie dostanie tylko dwa lata. Ten sam dziennik przypomina, że Libby jest najwyższym urzędnikiem federalnym skazanym w okresie dwudziestu lat, które upłynęły od afery Irancontra. Orzeczenie ławy przysięgłych zamyka postępowanie tylko w odniesieniu do Libbyąego, bo żaden inny urzędnik federalny nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Rozsądniej byłoby, dodaje „Washington Post”, gdyby oskarżyciel publiczny, Patrick Fitzgerald, zakończył postępowanie sądowe w momencie, gdy były zastępca Sekretarza Stanu publicznie ujawnił własną rolę w tej aferze.

Jest jednak wymiar polityczny tego wydarzenia. Jak ocenia „New York Times”, odpowiedzialność polityczną nadal ponosi wiceprezydent Cheney – sprawa jest dla niego obciążeniem w samej administracji, także w stosunkach administracji z Kongresem i w opinii światowej.
Zdaniem „Washington Post” administracja nie zdoła poprawić opinii nadszarpniętej ukaraniem i skazaniem Libbyąego. Wydarzenie jest polityczną korzyścią dla demokratów, którzy – jak wylicza dziennik – w ciągu minionych dwóch miesięcy przeprowadzili osiemdziesiąt jeden przesłuchań tylko w kwestii wojny irackiej a jest to, jak zaznacza dziennik, zaledwie początek. Postępowanie sądowe w sprawie Libbyąego nie wnosi nic nowego do publicznej wiedzy o wojnie irackiej a sama administracja nie poddaje się nadzorowi kongresowemu.

To, że nie wnosi, jest istotne, przynajmniej dla minionych lat. W Orędziu o Stanie Państwa, ze stycznia 2003 roku, jak przypomina „New York Times”, znalazło się następujące zdanie „the British government has learned that Saddam Hussein recently sought significant quantities of uranium from Africa” („rząd brytyjski dowiedział się, że niedawno Saddam Hussein uzyskał znaczne ilości uranu z Afryki”). Dla Josepha Wilsona, męża pani Plame, to zdanie było zupeł-nym sfałszowaniem wcześniej dokonanych przez niego ustaleń. Podczas wyjazdu służbowego do Nigru, bo o ten kraj chodzi, nie znalazł żadnych dowodów na tego rodzaju działania władz irackich. I chociaż jego wyjazd był tajemnicą państwową, w lipcu 2003 roku stwierdził publicznie, że tak jak zostało zapisane w Orędziu zdanie to jest całkowitym fałszem.
Rozpętała się awantura, bo Joseph Wilson podważył jedną z najważniejszych opinii, na której oparta została decyzja o wejściu do Iraku. Wiceprezydent Cheney, Libby jako kierownik jego kancelarii, Karl Rove i inni ludzie ze ścisłego grona doradców prezydenckich, postanowili uderzyć w najczulsze miejsce, czyli zdyskredytować Wilsona przez ujawnienie, gdzie pracowała i czym zajmowała się pani Plame. Stąd bierze się udział Armitageąa w przekazaniu tajnej wiadomości znanemu dziennikarzowi Robertowi Novakowi.

Jeszcze trzeba poczekać, według „New York Times”, aby ukazała się pełna opowieść o tym, dlaczego wysocy urzędnicy administracji wdali się w takie działania. I to niezależnie od werdyktu ławy przysięgłych za kłamstwo przy tuszowaniu kampanii dyskredytowania, kierowanej przez wiceprezydenta. Dziennik podaje, że Joseph Wilson wnosi sprawę przeciwko wiceprezydentowi z powództwa cywilnego. „Washington Post” informuje zaś, że prezydent Bush skorzysta z prawa łaski i Libby nie trafi do więzienia.

Źródła:
– o konsekwencjach politycznych dla wiceprezydenta Cheneyąego (po skazaniu Libbyąego przez ławę przysięgłych), 1) za dziennikiem „Chicago Tribune”, wydanie na 7 marca, artyk0uł „After verdict, jurors call Libby fall guy”, autorzy B. Schmitt, Greg Miller i Adama Schreck; oraz za artykułem redakcyjnym „Verdict: He lied”, z tego samego wydania; 2) za dziennikiem „New York Times”, wydanie na 7 marca, artykuł „For Cheney, Political Toll May Follow Libby Verdict, autor Sheryl Gay Stolberg oraz za artykułem redakcyjnym „A Libby Verdict” z tego samego wydania,

– o trudnościach administracji w poprawie własnej opinii (po skazaniu Libbyąego), za dziennikiem „Washington Post; wydanie na 7 marca, artykuł „For An Opaque White House, A Reflection on New Scrutiny”, autor Peter Baker; oraz za artykułem redakcyjnym „The Libby Verdict” z tego samego wydania.
Andrzej Niedzielski

REKLAMA

2090279881 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

REKLAMA

2090280181 views

REKLAMA

REKLAMA

2092076641 views

REKLAMA

2090280464 views

REKLAMA

2090280610 views

REKLAMA

2090280754 views