Gromy sypią się na głowę byłego zawodnika Cleveland Cavaliers po tym, jak w czwartek wieczorem ogłosił na kanale ESPN decyzję o reprezentowaniu w przyszłym sezonie Miami Heat.
Podczas gdy wśród fanów Chicago Bulls można wyczuć nutę rozczarowania, gdyż szansa zdobycia najlepszego w tym sezonie zawodnika NBA przemknęła drużynie koło nosa, tak kibicami „Kawalerzystów” miota prawdziwa wściekłość.
Zrozpaczeni fani uciekli się nawet do rytualnego palenia na ulicach Cleveland koszulek króla Jamesa z numerem 23. Tym samym, z którym niegdyś grał Michael Jordan.
Właściciel Cavaliers Dan Gilbert nie pozostawił Jamesowi złudzeń. W liście do fanów przez wszystkie przypadki odmieniał słowa jak nielojalność i zdrada.
Ale klamka zapadła i LeBron James po siedmiu latach gry dla Cavaliers opuszcza Cleveland. Nie pomogły miesiące usilnych błagań kibiców ani zaadaptowanie piosenki „We are the World” do słów „Please Stay, LeBron” (Prosimy zostań, LeBron).
Nie pomogło także przygotowane przez kadrę Cleveland na cześć króla 10-minutowego wideo przedstawiającego rodzinne miasto LeBrona, Akron, jak również wspaniałych momentów, których koszykarz dostarczył kibicom. W nastrój podbudowany uroczystą muzyką wpleciono również fragmenty wywiadów, w których LeBron podkreślał, jak ważne jest dla niego Celveland.
Ale odejście Jamesa to nie tylko burza emocji. W lokalnej gazecie “Plain Delaer” już mówi się o stratach dla gospodarki w regionie. Mniej kibiców w hali Quicken Loans Arena, oznacza mniej zysków dla pobliskich barów, restauracji, przedsiębiorstw. Straty szacuje się na 48 milionów dolarów.
AS (CBS2 Chicago)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.