Miliarderzy przerzucili się z wyścigów konnych na wyborcze. Nowy sport pociąga za sobą znacznie większe wydatki, lecz czym dla multimiliardera jest kilka, czy nawet kilkadziesiąt milionów? Właściciel nie odczuje ubytku w kieszeni, a zapewni sobie silne emocje i konkretne korzyści po zwycięstwie typowanego przez siebie „konia”.
Orzeczenie Sądu Najwyższego ze stycznia 2010 roku umożliwiło jeszcze większy niż wcześniej udział korporacyjnych elit w wyznaczaniu zwycięzców wyborów. Z pomocą finansowanych przez nie „niezależnych” super PACs, które z niczego nikomu nie muszą się tłumaczyć, miliarderzy decydują kogo wybrać, a kogo pokonać. Ubogim obywatelom dano „równe” szanse, oni także mogą wpłacać na super PACs nieograniczone kwoty pieniędzy (?!)
Wydając decyzję w sprawie Citizen United, sędziowie zakpili z obywateli udając przed sobą i nami, że pieniądze nie demoralizują, a super PACs działają bez porozumienia z obstawianym przez nie kandydatem.
W rzeczywistości orzeczenie to oznacza oddanie najbogatszym Amerykanom kontroli nad wyborami i rządem. „W narodzie liczącym 313 milionów ludzi z 217 milionami elektoratu mniej niż sto super bogatych osób i korporacji (maleńki procent 1procenta najbogatszych) dokonało wyboru zwycięzcy republikańskich prawyborów.
Z $94 milionów wpłaconych od początku maja na super PACs, $52 miliony trafiły do Renew Our Future, grupy działającej na rzecz Romneya, który najlepiej promował wizję kraju wolnego od rządowych regulacji, bez związków zawodowych i podatkowych obciążeń dla „twórców pracy”.
Sąd Najwyższy przekonuje naród, że korporacje to ludzie z takimi samymi prawami jak my. Orzeczenie Citizen United zezwala gigantom z Fortune 500 przekazywać na kampanie polityczne tyle pieniędzy, ile chcą, przy czym kandydat nie jest zobowiązany do ujawniania nazwiska czy nazwy dawcy, zgodnie z kodem podatkowym 501(c)(4) grup traktowanych niczym organizacje zaangażowane w prace charytatywne na rzecz społecznego dobra!
Największa, zorganizowana przez Karla Rove, byłego doradcę politycznego George´a W. Busha, grupa Crossroads GPS spodziewa się z tego źródła $240 milionów.
Niemal połowa pieniędzy zebranych w ub. roku dla Romneya, Santoruma, Paula, Gingricha i Perry´ego została wpłacona przez 7 osób.
„Jestem przeciwny próbom wywierania wpływu przez bardzo bogatych ludzi na wynik wyborów. Jednakże będę to robił, bo mogę”, powiedział w wywiadzie dla magazynu Forbes Sheldon Adelson, właściciel LaVegas Sands Corporation, która zarządza luksusowymi kasynami w USA i na Macau.
Adelson stawiał na byłego marszałka Izby Reprezentantów Newta Gingricha. Wpłacił na jego super PAC $21.5 miliona, nie z czystej sympatii, lecz dla interesu i z wdzięczności. W połowie lat dziewięćdziesiątych Gingrich pojechał do Newady i poparł Adelsona w jego walce ze związkami zawodowymi. Później przyczynił się do zatwierdzenia korzystnej dla tego potentata ustawy. Z czasem poczuł tak silny związek z Adelsonem, że stał się żarliwym promotorem popieranych przez swego dobroczyńcę prawicowych frakcji izraelskich nacjonalistów.
W ostatnich prawyborach pieniądze Adelsona nie pomogły Gingrichowi. Po odejściu swego faworyta miliarder nie wycofał się z gry. Sugeruje, że będzie wspierać działające przeciw Obamie 501(c)(4). Najprawdopodobniej większość datków wpłynie do Crossroads GPS Rove´a, choćby z uwagi na jego bezwzględność w oczernianiu przeciwników swojego kandydata. Tej umiejętności zazdrościli mu polityczni stratedzy z obu partii. Zamiast napiętnować za oczywiste fałszerstwa, chwalili za spryt.
Grupy 501(c)(4) nie chwalą swoich klientów (może dlatego, że nie ma za co), lecz bezkarnie wyśmiewają i obrzydzają ich rywali. Typowym przykładem takiego działania były wybory w 2004 roku, kiedy Swift Boat Veteran´s for Truth z odznaczonego za odwagę bohatera, a zarazem krytyka, wojny wietnamskiej, Johna Kerry, zrobili zdrajcę.
Fundatorem tego oszustwa był dziś 80-letni Harold Simmons, multimiliarder z Dallas, który w tym roku już przekazał na organizację Rove´a $12 milionów.
79-letni miliarder-budowniczy z Houston od dawna finansuje ekstremalne przedsięwzięcia Karla Rove. Tym razem też go nie zawiódł. Na początek przekazał Crossroad GPS $4 miliony i na pewno na tym nie skończy.
Hojne, choć nieco niższe, datki wpłynęły na konta republikańskich PACs od maklera derywatyw Petera Thiel, założyciela i CEO Pay Pal Inc.; Williama Dore, szefa korporacji naftowo-gazowej z Luizjany; spekulanta giełdowego Fostera Friess i byłego prezesa Nu-Skin Stevena Lunda.
Na oddzielną uwagę zasługują bracia miliarderzy Charles i David Koch, właściciele Koch Industries, konglomeratu złożonego z kompanii naftowej, chemicznej i produktów domowych. Bracia usiłują zmienić Stany Zjednoczone w państwo super konserwatywne. Za cel postawili sobie wpłatę $400 milionów na walkę z demokratami. Dwa razy w roku (ostatnio w ub. tygodniu) organizują spotkania ludzi, którym ufają. Stałym gościem jest Foster Friess. W tym roku do grupy dołączył Sheldon Adelson.
Bracia zapraszają gwiazdy polityczne, jak kongr. Eric Cantor czy gubernator New Jersey Chris Christie, ideologów – Rusha Limbaugh i Glenna Backa, a także sędziów Sądu Najwyższego, Antonina Scalię i Clarence´a Thomasa. Media nie są dopuszczane na spotkania, a uczestnicy nie zwierzają się prasie z zapadających na nich ustaleń.
Nie ma jednak wątpliwości, co do intencji braci Koch i ich przyjaciół. Nie od dziś pracują nad niedopuszczeniem Baracka Obamy na drugą kadencję.
Kto wygra? Koń obstawiany przez grupę miliarderów zdecydowanych na użycie metod „swift boaters” i Karla Rove, czy jego rywal, który nie zawsze potrafi sobie radzić z superbogatymi entuzjastami tego wyścigu?
Elżbieta Glinka