Chicago (Inf. wł., Internet) – Wczorajsza waszyngtońska wizyta Rolanda Burrisa – mianowanego do Senatu Stanów Zjednoczonych przez gubernatora Roda Blagojevicha na miejsce zwycięzcy wyborów prezydenckich Baracka Obamy – przebiegała w atmosferze niezdrowej sensacji i klasycznego cyrku medialnego.
Nominat jest chętnie cytowany przez środki masowego przekazu. Burris dostarcza mediom pożywki określając siebie jako: „młodszego (stażem) senatora z Illinois” oraz jako nominata „z woli Opatrzności”, a także „magicznego człowieka”, który pokona wszelkie trudności, by uzyskać miejsce w Senacie.
Były prokurator generalny Illinois, Burris, zapowiedział wczoraj (we wtorek 6 stycznia) kontynuowanie walki o fotel senatorski na drodze sądowej, po tym jak nie został wpuszczony na zaprzysiężenie Senatu, ponieważ nie spełnił wymagań formalnych tzn. jego certyfikat nominacyjny nie został podpisany i opatrzony pieczęcią sekretarza stanu Illinois Jesse Whitea.
Dokument opatrzony był tylko podpisem i pieczęcią gubernatora Blagojevicha.
White nie zatwierdził nominacji – choć Burris jest jego długoletnim przyjacielem – ponieważ dokonał jej oskarżony o korupcję gubernator Blagojevich.
Z tego samego powodu zatwierdzeniu nominacji sprzeciwiają się przywódcy demokratyczni i republikańscy, którzy uważają nominację 72-letniego Burrisa za „skażoną”.
Według nich Burris nie powinien zostać senatorem, ponieważ mianował go na urząd gubernator podejrzany o próbę sprzedaży właśnie tego urzędu dla korzyści materialnych i osobistych.
Burris twierdzi, że nie ma nic wspólnego ze skandalem i jest pełnoprawnym nominatem, w związku z czym senatorzy naruszyli przepisy odmawiając mu wstępu do Senatu i udziału w zaprzysiężeniu.
Od drzwi Senatu Burris odprowadzony został przez szefa straży senackiej Terry Gainera, swojego byłego bliskiego współpracownika. Gainer pełnił stanowisko dyrektora Policji Stanowej Illinois w okresie, gdy Burris sprawował urząd prokuratora generalnego stanu.
Wielu przywódców czarnej społeczności – religijnych i politycznych – domaga się zatwierdzenia nominacji Burrisa, który byłby jedynym Afroamerykaninem w Senacie Stanów Zjednoczonych. Roszczenia te nadają awanturze o miejsce w Senacie zabarwienia rasowego.
Podobno Senat USA byłby skłonny zatwierdzić nominację Burrisa, gdyby przyrzekł, że tylko dokończy kadencję Obamy (2 lata) i nie będzie kandydował w wyborach. Zdaniem przywódców demokratycznych miałby niewielkie szanse na wygraną.
Burris ma zmienny stosunek do takiego finału sprawy. Raz twierdzi, że nie jest zainteresowany ugodą, innym razem przejawia skłonności do negocjowania.
(ao)