Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 29 listopada 2024 20:41
Reklama KD Market

Rodzinne pamiątki polskiego imigranta z przedmieść Chicago sprzedane na pocztowej aukcji

Rodzinne pamiątki polskiego imigranta z przedmieść Chicago sprzedane na pocztowej aukcji
Jacek Chaba z wybranymi rzeczami z zagubionej paczki, które odesłała mu mieszkanka stanu Georgia fot. J. Marszałek

Czytelnik poszukuje osób, których przesyłki zaginęły na poczcie

Po pięciu latach od śmierci ukochanej babci, która pomogła w jego wychowaniu, 53-letni Jacek Chaba z południowo-zachodnich przedmieść Chicago do dziś nie może ostatecznie zamknąć tego rozdziału w swoim życiu. Opłakuje nie tylko zagubioną przez amerykańską pocztę paczkę z rodzinnymi pamiątkami, lecz także – jak mówi – korupcję i bezczelność tej rządowej instytucji. Deklaruje, że przeprosiny, które uzyskał od United States Postal Service, nie wystarczą i szuka osób, którym przytrafiła się podobna historia.

Po śmierci babci w sierpniu 2019 r. Jacek Chaba wysłał z urzędu pocztowego w Łebie na północy Polski do swojego domu w Willow Springs na przedmieściach Chicago dwie paczki morskie pełne rodzinnych pamiątek. Były w nich cepeliowskie obrusy i pościel, kryształy, 12-osobowa srebrna zastawa. Niektóre rzeczy przekazywane były z pokolenia na pokolenie od czasów II wojny światowej – twierdzi. W kartonach były również zdjęcia, w tym z pogrzebu ojca, upoważnienia i kopie ważnych dokumentów.

– Co mogłem, porozdawałem, a rodzinne pamiątki i dokumenty zapakowałem i wysłałem, żeby móc sprzedać dom. Po pogrzebie byłem rozbity i przytłoczony, nie chciałem zamieszania na lotnisku z dwoma paszportami – tak Chaba podczas wizyty w naszej redakcji tłumaczył fakt, że do jednej z paczek włożył także swój ważny polski paszport.

Twierdzi, że na paczkach umieścił czytelnie dane nadawcy i odbiorcy. Otrzymał numer śledzenia przesyłki (tracking number) i, jak mówi, przez głowę mu nie przeszło, że paczka może nie dotrzeć na miejsce. Z tego samego powodu nie widział potrzeby, aby wykupywać ubezpieczenie przesyłki.

Po powrocie do Stanów, po paru tygodniach w miejscowym urzędzie pocztowym odebrał jedną paczkę. Druga nigdy nie nadeszła.

– Chodziłem na pocztę w Willow Springs, pytałem i nic. Tracking number pokazywał, że druga paczka utknęła w Nowym Jorku i ślad po niej zaginął – relacjonuje Chaba.

Zutylizowana paczka

Po około trzech miesiącach, w styczniu 2020 r. Chaba wysłał do United States Postal Service oficjalny email z zapytaniem o swoją paczkę. Wkrótce otrzymał odpowiedź, że trafiła ona do wydziału niedoręczalnych przesyłek, Mail Recovery Center w Atlancie w stanie Georgia. Miejscowa poczta w korespondencji elektronicznej zapewniała z kolei, że nadal poszukuje paczki. Chaba udał się urzędu pocztowego w innej miejscowości, gdzie po sprawdzeniu tracking number powiedziano mu, że paczka została „zutylizowana” (ang. disposed) miesiąc wcześniej. Chaba nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.

– Jak to możliwe, że dwa urzędy tej samej instytucji rządowej, które mają dostęp do tego samego systemu, mówią mi dwie zupełnie różne rzeczy? Jeden, że poczta nadal szuka paczki, a drugi, że paczka została zutylizowana miesiąc wcześniej – oburza się Chaba.

Na tym jeszcze nie koniec kontrowersji wokół zaginionej paczki. W czerwcu 2020 r. Chaba otrzymał niespodziewaną wiadomość na facebookowym Messengerze. Mieszkanka stanu Georgia, kobieta polskiego pochodzenia, napisała, że kupiła na pocztowej aukcji niedoręczalną przesyłkę, w której były pamiątkowe zdjęcia, dokumenty i polski paszport na nazwisko Jacek Chaba. „Jeżeli należy do ciebie, daj mi znać i go odeślę” – napisała kobieta.

W ostateczności życzliwa rodaczka odesłała Chabie polski paszport, zdjęcia z pogrzebu, podkładki stołowe i dwie kryształowe filiżanki, które nawet nie były jego. Pozostałe, najcenniejsze materialnie rzeczy nie wróciły, a dalsza korespondencja z kobietą urwała się.

Choć wdzięczny za odzyskanie polskiego paszportu, Chaba nadal był rozżalony i oburzony postępowaniem Urzędu Pocztowego Stanów Zjednoczonych. Zastanawia się, jak przypadkowa kobieta mogła z łatwością odnaleźć go na Facebooku, podczas gdy instytucja rządowa sugerowała, że paczka być może nie została doręczona z powodu braku danych nadawcy.

– W jednej korespondencji urząd pouczał mnie, by na przyszłość umieszczać adres na zewnętrznej stronie wszystkich przesyłek i dołączać dane na wewnętrznej stronie paczek. Ja to wszystko miałem zgodnie z wymogami – mówi rozżalony Chaba.

Do sądu przeciw poczcie

Chaba bezskutecznie zwracał się o pomoc do senator Tammy Duckworth i kongresmana Seana Castena. Wreszcie postanowił wziąć sprawę do sądu. Przegrał dwa pozwy złożone w sądzie federalnym przeciwko United States Postal Service. W obu – jak twierdzi – zaważył brak reprezentacji prawnej, zawiłości paragrafów i gra na zwłokę.

– Sąd uznał, że nie zgłosiłem na poczcie reklamacji (claim) na czas. A przecież reklamację składa się w przypadku zaginionej paczki, a nie ukradzionej i sprzedanej – twierdzi Chaba.

Zgodnie z informacjami na stronie internetowej amerykańskiej poczty (https://faq.usps.com/s/article/What-is-the-USPS-Mail-Recovery-Center) niedoręczalne przesyłki mogą być zutylizowane w ciągu 30 do 60 dni. Za ową „utylizację” odpowiedzialny jest wspomniany wydział Mail Recovery Center w Atlancie. Odbywa się ona na trzy sposoby: przekazanie przesyłki organizacji dobroczynnej, zniszczenie jej lub sprzedaż na aukcji pocztowej, którą prowadzi zewnętrzna firma w ramach kontraktu z USPS.

Chaba jest jednak przekonany, że na poczcie działa szajka rozkradająca paczki i handlująca ich zawartością.

– Wystarczy zmienić jedną cyferkę w tracking number i już paczka będzie uznana za zaginioną. Przyciągnęła uwagę, bo była duża i była z Polski. W Atlancie została bezczelnie sprzedana, mimo że miała dane nadawcy. A jeżeli uległy one zniszczeniu, to były wewnątrz na moich dokumentach – ubolewa Chaba.

Ze skargą do telewizji

Po przegranych procesach sądowych, rozgoryczony i sfrustrowany, w kwietniu br. Chaba udał się ze swoją historią do wydziału dziennikarstwa śledczego lokalnej stacji telewizyjnej ABC 7. Prowadzący sprawę dziennikarz zasugerował, by Chaba złożył reklamację w urzędzie Inspektora Pocztowego. W formularzu, udostępnionym również „Dziennikowi Związkowemu” Chaba zarzuca poczcie sprzedaż jego paszportu, a tym samym jego tożsamości.

Po niecałych dwóch tygodniach Chaba otrzymał odpowiedź, w której poczta po raz pierwszy przyznaje się do błędu i przeprasza swojego klienta.

„Gdy poczta międzynarodowa dociera do Mail Recovery Center, zgodnie z przepisami, jest natychmiast zwracana nadawcy. Ponieważ skontaktowała się z Panem nieznana osoba, która była w posiadaniu Pana paszportu, musimy stwierdzić, że doszło do nieprawidłowości” – czytamy w ostatniej korespondencji United States Postal Service udostępnionej nam przez Czytelnika.

Dalej poczta oferuje „przeprosiny za wszelkie niedogodności” i zapewnia Chabę, że jego przypadek przyczyni się do poprawy jakości usług dla pozostałych klientów.

Przeprosiny to za mało

Dla Jacka Chaby to za mało. Choć poczuł ulgę, że poczta wreszcie przyznała się do błędu, jego zdaniem nie powinno jej to ujść bezkarnie. W odpowiedzi na list z przeprosinami napisał, że spodziewa się odszkodowania, choć nie pada żadna konkretna suma. Jak mówi, pogodził się już z faktem, że rodzinne pamiątki z paczki przepadły na zawsze.

Chaba ubolewa, że żaden z prawników nie chciał podjąć wyzwania zaskarżenia instytucji rządu federalnego. Choć nie znalazł na czas adwokata, który mógł go reprezentować w poprzednich pozwach, to znalazł w internecie dziesiątki historii niezadowolonych klientów amerykańskiej poczty, których paczki również zaginęły. Podejrzewa, że mogą być wśród nich również Polacy.

Na razie poczta nie odpisała na wiadomość wysłaną przez Chabę, w której domaga się odszkodowania. Polak poszukuje osób z podobną historią, których paczki obsługiwane przez amerykańską pocztę zaginęły i nigdy nie zostały odnalezione.

– Jeżeli zbierze się odpowiednia ilość poszkodowanych osób, być może jest szansa na złożenie pozwu zbiorowego –zastanawia się nasz Czytelnik.

Również „Dziennik Związkowy” wysłał do United States Postal Service zapytanie, czy Amerykanie polskiego pochodzenia powinni obawiać się, że ich ważne przesyłki nie dotrą na miejsce i otrzymał odpowiedź. Tim Norman z wydziału ds. komunikacji przysłał nam następujące oświadczenie, które cytujemy w całości:

„Zarzuty kradzieży poczty i wyrzucania poczty bada USPS OIG (Biuro Inspektora Generalnego) i jeśli klienci poczty uważają, że mogli paść ofiarą kradzieży poczty lub chcą zlokalizować potencjalnie wyrzuconą pocztę, powinni skontaktować się z infolinią pod adresem www.uspsoig.gov/hotline lub 1-888-USPS-OIG. Zgłoszenia klientów pocztowych pomagają agentom specjalnym USPS OIG zidentyfikować potencjalne problemy. 

Reklamacje dotyczące przesyłek międzynarodowych są obsługiwane przez kraj wysyłający przesyłkę. Klienci powinni kierować pytania dotyczące reklamacji lub zwrotu kosztów do nadawcy. USPS będzie jednak badać i poszukiwać przesyłek oraz pomagać klientom w miarę naszych możliwości”.

Joanna Marszałek[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama