Dzisiaj klasyka lub podstawy. Rzadko pojawiają się, a może szkoda? Warto znać kluski kładzione. Powodów jest wiele. Po pierwsze – robi się je błyskawicznie i z tego, co jest w domu. Po drugie – idealne solo, na słodko i na słono. Kto nie zna klusek kładzionych, ten… powinien przeczytać ten przepis.
O tym, że robi się je niezwykle prosto i nie sposób, by się nie udały, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Natomiast na pytanie, jak je jeść (pomijając, że najwygodniej widelcem), odpowiem niezmiennie – tak jak lubisz i na co masz smak. Ja nie lubię słodkich obiadów i wyjątkiem są naleśniki oraz knedle ze śliwkami.
Kładzione u mnie są dodatkiem do różnych wytrawnych sosów. Jednak znam wiele osób, które lubią je z: cukrem, słodką śmietaną, owocami lub musem owocowym, bułką tartą z cukrem… Pomysłów na słodkie dodatki na pewno jest więcej. Cokolwiek wybierzesz, życzę smacznego.
Składniki:1 szklanka mąki pszennej1 łyżeczka suszonych przypraw (opcjonalnie)1 jajko, oddzielnie żółtko i białko¼ szklanki wody¼ szklanki mlekaszczypta soli1 łyżeczka oliwyCzas przygotowania: 5 minutCzas gotowania: 5 minutPorcje: dla 2 osób
Do miski wlej mleko i wodę, wymieszaj. Dodaj żółtko, wymieszaj widelcem lub rózgą. Następnie dodaj mąkę, przyprawy (jedynie, jeśli robisz na wytrawnie) i wymieszaj z płynem.W osobnym naczyniu ubij pianę ze szczyptą soli. Najwygodniej i najszybciej zrobisz to mikserem.Pianę z białka dodaj do ciasta i delikatnie wymieszaj. Na koniec do całości dodaj łyżeczkę oliwy i ostatni raz wymieszaj.W szerokim garnku zagotuj wodę. Do wrzącej wody wsyp sól. Zamocz metalową łyżkę we wrzątku i nabierz trochę ciasta. Całą łyżkę (z ciastem) zanurz w wodzie i zaczekaj, aż ciasto się oderwie. Zajmuje to zaledwie kilka sekund.Całą operację powtarzaj do skończenia ciasta. Wymieszaj delikatnie kluseczki i czekaj, aż zaczną wypływać na wierzch. Od razu wyjmuj łyżką cedzakową na talerz.Podawaj z ulubionym dodatkiem.Te kluski nie nadają się do przechowywania, dobre są świeże. Dlatego przygotuj odpowiednią porcję.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks