Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 04:12
Reklama KD Market

Arabia Saudyjska – otwierająca się na świat perła Orientu

Odkrywanie Arabii Saudyjskiej to jedno z najmilszych zaskoczeń w moim podróżniczym życiu. Znów przekonuję się, że stereotypy i uprzedzenia w dużej mierze wynikają z niewiedzy i bezkrytycznej wiary w to, co zobaczyliśmy i przeczytaliśmy w coraz bardziej, niestety, niewiarygodnych mediach. Rzeczywistość zaś bywa dokładnie odwrotna niż nasze wyobrażenia.

Kiedy dowiedziałem się, że mam prowadzić wyjazdy z grupami do Arabii Saudyjskiej, nie ukrywam, zaniepokoiłem się. Strzępy informacji na temat tego kraju, które miałem w głowie to głównie mroczne wizje islamskiej teokracji, monarchii absolutnej, w której król jest bogiem,  poniewierka kobiet, w każdym aspekcie życia totalnie zależnych od mężczyzn, sprowadzonych do roli obywateli drugiej kategorii, zamkniętych w domach. Do tego prawo szariatu – zgodnie z którym nawet za drobne przewinienia przewidziana jest chłosta, za kradzież obcina się rękę, a za większe przestępstwa traci się głowę podczas publicznych egzekucji. A wszystkiego pilnują umundurowane służby, z policją religijną na czele…

Internet jest pełen takich informacji, filmów, zdjęć. A wszystko to bzdury. Wszystko nieaktualne. Odeszło do przeszłości. Wyjazdy wychodzą fantastycznie. Wszyscy wracamy zachwyceni, szczęśliwi i natychmiast pojawiają się nowi chętni na tę przygodę. Warto. Zapraszam.

Kraj zmienia się, otwiera i liberalizuje w niewiarygodnym tempie, za którym często nie nadążają sami Saudyjczycy. Co się stało? Skąd ta zmiana? Wynika z pokoleniowej wymiany władzy. Od 1932 r. gdy po wiekach uzależnienia od imperium osmańskiego i walk międzyplemiennych, powstała Arabia Saudyjska jako państwo, władzę sprawował Abd al-Aziz ibn Su’ud. W amerykańskiej terminologii nazwalibyśmy go „ojcem założycielem”. Kimś jak Waszyngton lub Piłsudski. Po jego śmierci w 1953 r. władzę sprawowali jego synowie. A dzieci miał masę. Jako, że w Arabii Saudyjskiej poligamia jest elementem kultury i religii, ilość jego potomstwa szacuje się na ponad 100, z czego 45 synowie. Jednym z nich jest obecny król Salman ibn Abd al-Aziz Al Su’ud (obecnie 87 letni), który zaraz po dojściu do władzy w 2015 r. mianował księciem koronnym swojego syna, wówczas 30 latka, Muhammada ibn Salmana ibn Abd al-Aziza Al Su’uda, zwanego w skrócie MBS. I wtedy się zaczęło. Zmiany, zmiany, zmiany…

Młody następca tronu de-facto już rządzi krajem. To co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe staje się faktem. MBS ukrócił przywileje i finansowanie członków rządzącej dynastii (największa rodzina królewska na świecie – ok. 20 tys. ludzi), tonuje co bardziej radykalnych islamskich duchownych, zlikwidował policję religijną, sprowadza do kraju liczne zagraniczne inwestycje, rozprawia się z korupcją, wprowadza podatki (do tej pory ich nie było), ogranicza przywileje socjalne, a co za tym idzie państwowe rozdawnictwo. Można już słuchać zachodniej muzyki i oglądać zachodnie filmy. Organizuje się nawet koncerty. Dał też wiele praw kobietom. Z naszej perspektywy są oczywiste, ale w Arabii Saudyjskiej od zawsze stanowiły podstawę struktury społecznej i tradycji. Saudyjki mogą już prowadzić auta, same wychodzić do kawiarni i siedzieć tam z mężczyznami (także obcymi), same podróżować po kraju i nawet za granicę, mogą pracować w tych samych miejscach z mężczyznami, chodzić z odkrytą twarzą i głową. Tak, tak. Wiem. Tak oczywiste, że aż śmieszne ale wierzcie mi, z punktu widzenia saudyjskiego społeczeństwa to prawdziwa rewolucja. Do tej pory we wszystkich powyższych czynnościach kobietom musieli towarzyszyć męscy opiekunowie – ojcowie, mężowie, kuzyni czy nawet synowie.

MBS otworzył również kraj na turystów. Od 2 lat, po raz pierwszy w historii, zaczęto wydawać wizy turystyczne. Do tej pory jedyni obcokrajowcy przybywający do Arabii Saudyjskiej to pracujący na kontraktach specjaliści związani z przemysłem naftowym, stanowiącym główne źródło dochodu kraju (przede wszystkim Amerykanie) oraz ekspaci (głównie z Indii, Bangladeszu, Syrii, Pakistanu, Filipin i Afryki Subsaharyjskiej) wykonujący najprostsze, niewymagające kwalifikacji prace. I tu ciekawostka. W kraju liczącym niewiele ponad 30 mln. mieszkańców (a prawie siedmiokrotnie większym od Polski), aż 1/3 (ok. 10 mln) to właśnie ekspaci. Bez nich Arabia Saudyjska dosłownie stanęłaby w miejscu. 

MBS, którego ambicją jest zdywersyfikowanie źródeł dochodu i uniezależnienie kraju od ropy, wprowadza w życie plan modernizacji swojego pustynnego królestwa o nazwie Saudi Vision 2030, inwestując m.in. w rozwój branży turystycznej. Na niezmiernie długiej linii brzegowej kraju i wyspach powstają dziesiątki hoteli i nowoczesnych kurortów, odnawiane są zabytki i całe dzielnice, starych, średniowiecznych miast, remontowany i rozbudowywany jest, już teraz zresztą fantastyczny, system dróg i autostrad. A przede wszystkim liberalizują się obyczaje, co sprawia, że przebywanie tam jest niezmierną przyjemnością. Tak miłych, otwartych, i gościnnych ludzi nie spotkałem dotąd nigdy i nigdzie. Jako, że wielu z nich nigdy nie miało kontaktu z obcokrajowcami podróżującymi po ich kraju, spotykając nas wręcz emanują serdecznością i ciekawością. Jesteśmy dla nich nowością i swego rodzaju „oknem na świat”. Do tego gościnność jest niejako wpisana w tradycję islamu, więc często zdarzało nam się, że całą grupą zapraszano nas na wystawne obiady do prywatnych domów czy po prostu na posiadówkę przy kultowych daktylach i słabej arabskiej kawie z nieprażonych ziaren, o charakterystycznym zielonkawym kolorze. Nigdy nie zapomnę, jak właściciel hotelu, w którym wynikło drobne nieporozumienie z rezerwacją, przepraszając wręczył mi przedpłacony rachunek za śniadanie, które ufundował całej grupie w pobliskiej restauracji, wydając na to kilkaset dolarów. To była 10-daniowa poranna uczta. Przyznam, że aż nam się głupio zrobiło. Gdziekolwiek byliśmy okazywano nam pomoc i sympatię. Czy byli to sprzedawcy w sklepach, czy obsługa hoteli, czy policja, czy po prostu zwykli przechodnie. Oczywiście, przyzwoitość nakazuje respektowanie miejscowej kultury i religii, ale nawet gdy wchodząc do meczetów miałem nieco zbyt krótkie spodnie lub kobietom lekko odkryło się ramię lub kolano, miejscowi podchodzili do tego ze zrozumieniem i tolerancją. A że większość z nich lepiej lub gorzej włada angielskim, problemów komunikacyjnych prawie nie było, a gdy czasem się pojawiły, sprawę rozwiązywał tłumacz google. Internet działa tu doskonale, choć niektóre strony (zwłaszcza pornograficzne i krytykujące islam oraz rodzinę królewską) są zablokowane. Czuliśmy się komfortowo i niezmiernie bezpiecznie. W związku z ostrym prawem i surowymi karami, przestępczość tu prawie nie istnieje, a do tego wszyscy mieliśmy odczucie, że turysta jest  nietykalny.  

A Arabia Saudyjska ma do zaoferowania turystom naprawdę wiele i oprócz dwóch świętych miast islamu – Mekki i Medyny, częściowo zamkniętych dla ludzi niebędących muzułmanami, wszędzie można swobodnie podróżować. Fantastyczne krajobrazy, kuchnię, historię zmieszaną z nowoczesnością, chłonie się tu garściami. Ogromne wrażenie robi właściwie wszystko. Nowoczesna, pełna drapaczy chmur stolica – Rijad. Siedmiomilionowa metropolia mająca ambicje konkurowania z Dubajem. Drugie co do wielkości miasto kraju – Dżudda, z cudownym starym miastem, niepowtarzalnym klimatem Orientu, kosmopolityczna, z ważnym portem pasażerskim, brama do Mekki, przez którą co roku przewijają się miliony pielgrzymów udających się w pielgrzymkę do tego świętego miasta islamu. Wspaniałe średniowieczne miasta, wioski, fortece, warownie, zamki, w charakterystycznym stylu, zbudowane z gliny i słomy, których są tu setki. Niesamowite góry na południu kraju, z wijącymi się dziesiątkami mil serpentynami, po których jazda dostarcza nieziemskich wrażeń. „Saudyjskie Zakopane” – Abha z pobliskim Parkiem Narodowym Asira i najwyższym szczytem kraju Dżabal as – Sauda, wznoszącym się na 2985 m. n.p.m. (prawie 10 tys. stóp) i licznymi, malowniczymi szlakami trekkingowymi. Największa na świecie oaza – Al Ahsa z położonym na jej terenie miastem Al – Hofuf. Starożytny Nadżran, położone blisko granicy z Jemenem miasto ze wspaniałym targiem, gdzie można kupić oryginalne, ręcznie robione arabskie ozdoby, ubrania, olejki, perfumy, doskonałe jedzenie i różnego rodzaju pamiątki. Takich targów w Arabii Saudyjskiej jest więcej i za każdym razem, będąc na nich, miałem wrażenie przeniesienia się w czasie. Doskonale zachowane, pustynne miasto Hegra z I w. p.n.e. Zbudowane przez Nabatejczyków, ten sam lud, który zbudował słynną jordańską Petrę (notabene to najlepiej zachowane tego typu budowle na południe od Perty i pierwszy obiekt w Arabii Saudyjskiej wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO). Jedne z najlepiej zachowanych i najstarszych rysunków naskalnych na świecie w pobliżu miasta Jubbah. Płytko położone, nieziemskie rafy koralowe, które można podziwiać godzinami jedynie z rurką do nurkowania, niczym nie ustępujące tym w Egipcie ale za to bez tłumów. Wspaniałe, piaszczyste pustynie ciągnące się setkami mil i starożytne oazy na dawnych szlakach karawan oraz studnie do dziś wykorzystywane jako ujęcia wody. Dzikie wielbłądy pasące się obok dróg i targi wielbłądów, gdzie Beduini zaganiają swoje stada, także robią ogromne wrażenie. Kuchnia, która swoim smakiem i jakością powala na kolana… I tak mógłbym długo, długo, długo. Odwiedzając wszystkie te miejsca, przejeżdżając tysiące mil, zrozumiałem, że kraj ten jest tak wielki i różnorodny, że za każdym pobytem tutaj odkrywa się coś nowego. 

A co najważniejsze. Kraj jest naprawdę „dziewiczy”. Nietknięty i niezepsuty masową turystyką. Mimo otwarcia na świat, przyjezdnych jest tu jeszcze naprawdę niewielu. To zaledwie początek masowego ruchu turystycznego. W ciągu kilku lat, Arabię Saudyjską prawdopodobnie zaleje fala przybyszy z Zachodu, „zadeptując” zabytki i miasta, zmieniając tę cudowną mieszankę tradycji i nowoczesności, starego i nowego w komercyjny jarmark. Dlatego gorąco namawiam do odwiedzenia kraju Saudów, póki jest jeszcze nieskomercjalizowany, a mieszkańcy otwarci, nietraktujący turystów jako „zło konieczne”. Zapewniam, że nie będziecie żałować.

Jacek Winiarski

Zdjęcia: Jacek Winiarski

Na amerykańskim rynku nieprzerwanie od 30 lat. Jedna z największych i najstarszych polonijnych firm turystycznych działających na terenie USA. Organizujemy wycieczki i wyprawy po Stanach Zjednoczonych i całym świecie, według autorskich programów.www.rektravel.comTelefon: 773-777-7733

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama