(Korespondencja własna "Dziennika Związkowego")
Warszawa - Od paru lat w okresie wiosennym większe polskie ośrodki miejskie stają się sceną starć słownych, prawnych, a czasem także fizycznych, wokół interpretacji takich pojęć jak granice wolności osobistej, prywatność, przestrzeń publiczna, dobry smak, powściągliwość i przyzwoitość. Konkretnie chodzi o konflikt między organizacjami pragnącymi za pomocą hucznych parad popularyzować homoseksualizm na ulicach polskich miast a władzami odpowiedzialnymi za publiczną moralność i bezpieczeństwo.
Pochód homoseksualistów nie odbył się w roku ub. w Warszawie. Prezydent Kaczyński zabronił organizacji tej imprezy jako zagrożenia dla moralności, ponieważ promuje zboczenia seksualne, obraża uczucia religijne i demoralizuje nieletnich. Ponieważ nierzadko dochodzi do starć z przeciwnikami tych bezeceństw, widowiska te zagrażają bezpieczeństwu spokojnych obywateli, a mobilizowanie odpowiednich sił policyjnych dla zapewnienia spokoju dodatkowo trzepie podatnika po kieszeni. Zamiast planowanego pochodu, w ub. roku ok. 2000 zwolenników "kochania inaczej" zorganizowało wiec przed warszawskim ratuszem.
Także i w tym roku ugrupowania homoseksualne planują wielką paradę odmieńców ulicami Warszawy, a prezydent Kaczyński odmawia udzielenia im na to pozwolenia. Dewianci grożą, że zakaz ich wcale nie zniechęci, a jeśli zezwolenia na paradę 11 czerwca nie otrzymają, to i tak urządzą imprezę. "Zaniepokojeni deklaracjami prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, iż ponownie zakaże legalnej i pokojowej Parady Równości, chcemy stanowczo oświadczyć, iż wbrew jego decyzji Parada odbędzie się 11 czerwca" czytamy w oświadczeniu środowiska, które takie publiczne widowiska uważają za wielkie dobrodziejstwo demokracji i korzystanie z praw obywatelskich.
W wywiadach, wypowiedziach dla mediów, ulotkach i na stronach internetowych tzw. "mniejszości seksualnych" można napotkać na takie teksty: "Parada Równości co roku idzie tą samą trasą, od Kolumny Zygmunta pod pomnik Mikołaja Kopernika. (...) Dotychczasowy organizator Parady ILGCN Polska, jak również przedstawiciele dwóch innych największych w Polsce organizacji lesbijskogejowskich Lambdy Warszawa i Kampanii Przeciw Homofobii, postanowili połączyć swoje siły i utworzyli nową organizację, która od tego roku zajmuje się organizacją Paradą Równości. (...) Daleko nam oczywiście do tak masowych imprez jak np. berlińskie CSD, ale nie da się nadrobić 20 lat zaległości w 5 lat. Jesteśmy jednak optymistami. Wierzymy, że któregoś dnia poprowadzimy Paradę, w której wezmą udział tysiące uczestników".
Dla użytku ogółu środowiska te tak wyjaśniają swoje cele: "Naszą misją jest zbudowanie w społeczeństwie obywatelskim świadomości różnorodności i równouprawnienia osób należących do mniejszości seksualnych. Chcemy ją realizować poprzez działania edukacyjne, medialne, inicjowanie porozumień w zakresie osiągania celów. Chcemy wspomagać i organizować przedsięwzięcia na rzecz kształtowania, umacniania i propagowania postaw obywatelskich, tolerancji, ochrony praw człowieka. Jednym z takich przedsięwzięć są właśnie Dni Równości i Parada Równości".
Wszelkie próby ograniczenia gorszących widowisk publicznych godzących w poczucie przyzwoitości i zdrowy rozsądek, dewianci uważają za dyskryminację, zamach na prawa człowieka i pogwałcenie Konstytucji RP. Niestety taka retoryka łatwo trafia do przekonania pokolenia MTV, karmionego wizją wolności jako swobody zaspokajania każdej zachcianki bez jakichkolwiek hamulców. Tonąca lewica postkomunistyczna stara się przypodobać takiej młodzieży jak i zagorzałym antyklerykałom mianując się obrońcą "mniejszości seksualnych". Przoduje w tym ulubienica zboczeńców, pierwsza libertynka Senatu RP, postkomunistka Maria Szyszkowska, która najgłośniej się opowiada za "małżeństwami" jednopłciowymi, pornografią, eutanazją, legalizacją narkotyków i wszystkim, co godzi w rodzinę, Kościół, patriotyzm, tradycję i zdrowe społeczeństwo.
"Nie możemy dłużej tolerować poniżania i dyskryminowania gejów i lesbijek oraz innych grup społecznych przez osobę, która zamierza kandydować na najwyższy urząd państwowy grzmią o Kaczyńskim homosi Nie możemy pozwalać na dalsze traktowanie nas jako obywateli i obywatelek gorszej kategorii tylko dlatego, że jesteśmy innej niż dominująca orientacji seksualnej. Ubiegłoroczny zakaz Parady Równości wielkiego święta tolerancji był zamachem na podstawowe prawa człowieka zagwarantowane m.in. w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Obywatela, a przede wszystkim w polskiej Konstytucji. Zakaz ten spotkał się ze stanowczą reakcją wielu środowisk w Polsce i poza jej granicami".
Co sądzą o tym inne osoby polskiej sceny publicznej? Znany polityk Platformy Obywatelskiej Jan Maria Rokita jest przeciwny wszelkiej dyskryminacji homoseksualistów w pracy, polityce czy w życiu publicznym, ale ich preferencje seksualne powinny pozostać ich prywatną sprawą a nie być przedmiotem publicznych manifestacji. Uczestnicy takiej parady łączy tylko jedno: sposób, w jaki uprawiają seks, a to jest sprawa bardzo intymna i prywatna, z którą nie należy się obnosić. W świetle ostatnich skandali pedofilskich, filozof Bogusław Wolniewicz uważa, że działa "potężny ruch lewacki, który za cel bierze sobie maksymalne rozszerzenie wszelkich możliwych swobód. Rozciąga się to także na pedofilię. Do przyzwolenia na nią lewactwo dorabia ideologię i pseudonaukowe uzasadnienia".
Istnieje uzasadniona obawa, że prędzej czy później pedofilia zostanie ogłoszona kolejną, dozwoloną orientacją seksualną. Zdaniem prawnika Janusza Kochanowskiego, "do Polski przychodzi kultura sprzyjająca pedofilii. Składa się na nią wiele zjawisk, m.in. znaczne obniżenie wieku inicjacji seksualnej, za czym idzie prawne dopuszczenie seksu z coraz młodszymi dziećmi. W Holandii seks jest dozwolony już z 12latkami". Dodajmy, że wielu "postępowców" uważa Holandię za oazę wolności i nowoczesności, do której ich kraje powinny dążyć.
Poseł z ugrupowania Prawo i Sprawiedliwość Zbigniew Ziobro ujawnił, że w swych staraniach w Sejmie o zaostrzenie kar za pedofilię napotyka zdumiewający opór. "W dodatku polskie sądy w sprawach o pedofilię orzekają bardzo łagodnie. Zachęca do tego nasz kodeks karny, który jest w tej kwestii wyjątkowo pobłażliwy, nawet w sprawach tak drastycznych jak gwałt ze szczególnym okrucieństwem na dziecku.
Dziś polskie prawo kwalifikuje go jako występek, zagrożony karą od 2 do 12 lat, którą można zawiesić. W Wielkiej Brytanii za gwałt na dziecku przewidziana jest jedna jedyna kara: dożywocie!" Jak na potwierdzenie tej oceny, polską opinię publiczną zbulwersowały ostatnio niezwykle niskie wyroki (od roku do 5 lat więzienia), na jakie sąd warszawski skazał dziewięciu mężczyzn za uprawianie seksu z nieletnimi chłopcami spotykanymi na Dworcu Centralnym.
Wśród skazanych był przedstawiciel branży muzycznej Włodzimierz P., psycholog szkolny Andrzej P., 70letni biznesmen polonijny Waldemar T., który powrócił z USA do Polski. Znalazł się wśród nich nawet ksiądz Bogusław G., duchowny Kościoła Polskokatolickiego (wywodzącego się z polonijnego Kościoła Narodowego). Jako uzasadnienia kar niższych niż żądał prokurator sędzia powiedział, że to ci chłopcy w wieku od 11 do 13 lat zaczepiali owych mężczyzn i oferowali im usługi seksualne. Za jedną usługę otrzymywali od 40 do 80 złotych ($13 do $26) lub alkohol.
Homoseksualiści oraz ich obrońcy i sympatycy twierdzą, że homoseksualizm to nie to samo co pedofilia, ale faktem jest, że olbrzymia większość pedofilów jest orientacji homoseksualnej. Domaganie się coraz szerszych uprawnień tej społeczności stanowi zagrożenie dla całego społeczeństwa. Homoseksualiści mają swoje kluby, bary, pisma i strony internetowe, ale chcą organizować parady. Następnie domagają się prawa do oficjalnych "małżeństw". Kiedy na to im się pozwoli, to żądają prawa do adopcji i wychowywania sierot. Czy nie po to, żeby wyhodować sobie przyszłych partnerów. Związki homoseksualne siłą rzeczy są bezpłodne.
"W odróżnieniu od mniejszości narodowych, problem homoseksualistów jest nieporównywalnie większy wyjaśnił dr Andrzej Gardziel z Oddziału Psychiatrii Dziecięcej Szpitala im. św. Ludwika w Krakowie. Nie sposób wyobrazić sobie homoseksualisty bez partnera, bez jego poszukiwania, bez jego uwodzenia. Zatem mniejszość homoseksualna w sposób naturalny musi zmierzać do poszerzania swej liczebności. I faktycznie ich liczba wydaje się wzrastać".
W świetle tych zagrożeń, czy nie należy bardzo ostrożnie podchodzić do wszelkich prób dalszej popularyzacji homoseksualizmu i jego specyficznej kultury. Tym bardziej, że Polsce i innym krajom Europy grozi depopulacja.
Na szczęście zdrowa część narodu polskiego nadal przeważa. Za wyjątkiem ugrupowań postkomunistycznych, libertyńskich czy nihilistycznych, oraz goniących za modą ludzi, którzy za wszelką cenę chcą uchodzić za "trendy", olbrzymią większość Polaków stanowią ludzie myślący, którzy zdają sobie sprawę z zagrożeń ślepego przyjmowania płynących w Zachodu nowinek homoseksualnych. Ale wobec nacisków różnych hojnie finansowanych eurounijnych i światowych grup praw człowieka, wojujących feministek i wpływowych homofilów, czy Polacy długo znajdą siłę by samotnie przeciwstawić się tej "postępowej" nawałnicy?
Robert Strybel
Pełzająca pedofilia
- 06/03/2005 03:37 PM
Reklama