Około 10 tysięcy nazistów przedostało się do Ameryki po zakończeniu II wojny światowej. W tej grupie znaleźli się strażnicy z obozów śmierci, oficerowie SS oraz wysokiej rangi zbrodniarze. Wśród nich Otto von Bolschwing, bliski współpracownik Adolfa Eichmanna, kierującego ludobójstwem Żydów...
Parasol ochronny
Na początku 1945 roku w Szwajcarii odbyło się spotkanie pomiędzy przyszłym dyrektorem CIA Allenem Dullesem a generałem Waffen-SS Karlem Wolffem. Podczas narady rozmawiano o wykorzystaniu wysokich rangą przywódców nazistowskich jako źródeł informacji oraz sprzymierzeńców w zimnej wojnie z ZSRR.
Pod koniec lat czterdziestych, kiedy żelazna kurtyna oddzieliła komunistyczny blok radziecki od Zachodu, okazało się, że wiedza CIA o tym, co dzieje się na Wschodzie, jest znikoma. Dlatego też działający na terenie ZSRR i bloku wschodniego szpiedzy niemieccy z dawnych struktur Abwehry i SD stali się cennym źródłem informacji.
Amerykanie zdawali sobie sprawę, że nie ma nikogo, kto nienawidziłby Sowietów bardziej niż naziści, a dla zwolenników Adolfa Hitlera była to szansa na ocalenie skóry. Amerykańskie agencje wywiadowcze roztoczyły więc parasol ochronny nad licznymi byłymi esesmanami i współpracownikami nazistów z krajów wschodnioeuropejskich, aby tam szerzyli antysowiecką propagandę i prowadzili działania dywersyjne.
Byli hitlerowcy zasilili również szeregi służb informacyjnych Republiki Federalnej Niemiec. Część z nich znalazła zatrudnienie w strukturach administracji państwowej RFN. Nawet wywiad brytyjski utrzymywał kontakty z członkami Abwehry.
Niechlubny mezalians
Jeszcze podczas II wojny światowej około 300 prywatnych firm amerykańskich współpracowało z partnerskimi firmami III Rzeszy. Między innymi z General Motors oraz ITT – Międzynarodową Korporacją Telefoniczną i Telegraficzną, która modernizowała niemieckie systemy łącznościowe i miała udział w fabrykach Focke-Wulf w Bremie, gdzie produkowano samoloty bojowe. Niemiecki transport wojskowy był zasilany przez zakłady Ford-Werke w Kolonii, które powstały jako filia macierzystych zakładów w Detroit. Ich właściciel, Henry Ford, otrzymał nawet najwyższe odznaczenie III Rzeszy – Krzyż Zasługi Orderu Orła.
Potężne bombardowania alianckie omijały często zakłady współpracujące z firmami amerykańskimi. Po zakończeniu działań wojennych General Motors i koncerny Forda otrzymały najwyższe odszkodowania za zniszczenia i utrudnienia w produkcji w zakładach w Austrii i w Niemczech.
Pożyteczni naziści
Wielu sympatykom Adolfa Hitlera pozwolono osiedlić się w Stanach Zjednoczonych, chociaż władze wiedziały o ich zbrodniczej przeszłości.
W tej grupie znalazł się Otto von Bolschwing, bliski współpracownik Adolfa Eichmanna, głównego autora planu eksterminacji Żydów. Zbrodniarz bez problemu znalazł pracę w Centralnej Agencji Wywiadowczej w Europie, a później w USA. Bolschwing zmarł w wieku 72 lat w jednym z domów opieki w Kalifornii.
Tscherim Soobzokov, były żołnierz Waffen-SS, po wojnie pracował jako doradca CIA. Zginął w 1985 roku w New Jersey w wyniku wybuchu bomby, którą prawdopodobnie podłożyli w jego domu żydowscy radykałowie.
Klaus Barbie, esesman, zwany rzeźnikiem z Lyonu, po wojnie stał się ważnym agentem w kontrwywiadzie amerykańskich wojskowych służb informacyjnych. Pomagał m.in. tropić komunistów w okupowanych Niemczech. Przez wiele lat Barbie ukrywał się w Boliwii pod nazwiskiem Klaus Altman, pisząc raporty dla BNO, Federalnej Służby Wywiadowczej. Dopiero w 1984 roku trafił przed sąd, kiedy władze Boliwii przekazały go Francji. Został skazany na dożywocie, lecz zmarł po czterech latach.
Naukowcy w służbie Hitlera
W 1946 roku ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Harry Truman zatwierdził operację Paperclip (Spinacz), której celem było pozyskanie wiedzy, jaką mieli niemieccy naukowcy. Wedle zasady, że cel uświęca środki, postanowiono wykorzystać współpracowników nazistów, aby zyskać przewagę nad ZSRR. Większość naukowców, którymi była zainteresowana Ameryka, czynnie pracowała w NSDAP, SS czy SA.
Niezwykle cenni byli specjaliści w dziedzinie aerodynamiki, broni rakietowej i chemicznej oraz medycyny. Aby zataić ich współpracę z reżimem Hitlera, czyszczono kartoteki zbrodniarzy, często za plecami Trumana i Departamentu Stanu.
Po upadku III Rzeszy do Stanów Zjednoczonych przyjechał Arthur L. Rudolph. Podczas wojny kierował on fabryką amunicji, obok której powstał obóz koncentracyjny, dostarczający przymusowych pracowników. Rudolph pracował w USA nad amerykańskim programem badań kosmicznych. Uważa się go za wynalazcę rakiety Saturn, która wynosiła w kosmos lecący na Księżyc statek kosmiczny Apollo.
Kolejnym przykładem współpracy Stanów Zjednoczonych z ludźmi uwikłanymi w nazizm jest Kurt Blome, który testował szczepionki na więźniach obozów koncentracyjnych. Mimo wszystko uznano, że jego doświadczenie będzie przydatne przy projektowaniu strategii prowadzenia przyszłej wojny chemicznej. W 1951 roku Blome znalazł zatrudnienie w Oddziale Wojsk Chemicznych Stanów Zjednoczonych.
Brunatny biskup i hitlerowcy
„Linia szczurów”, czyli trasa ucieczki dawnych współpracowników reżimu III Rzeszy, wiodła z Innsbrucku poprzez Alpy do Merano albo Bolzano w południowym Tyrolu, potem do Rzymu, a następnie do Genui – włoskiego miasta portowego. Większość narodowych socjalistów uciekała statkiem do Ameryki Południowej. Zwłaszcza do Argentyny, która za czasów rządów Juana Perona z otwartymi rękami przyjmowała zbrodniarzy wojennych III Rzeszy.
Powstała nawet lista klasztorów, w których udzielano gościny zbiegom, nie pytając o ich pochodzenie. Człowiekiem, który pomagał dawnym hitlerowcom, był Alojzy Hudal, były pracownik Watykanu, zwany brunatnym biskupem, który uległ fascynacji nazizmem.
Kościoły w Niemczech, jak również Watykan, stanowczo przeciwstawiały się procesom norymberskim i ekstradycji nazistowskich kolaborantów. Dużą rolę odegrały tutaj poglądy antykomunistyczne.
Niechlubną rolę odegrał również Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, który wydawał wizy przejazdowe zastępujące paszporty. Osoby z niejasną przeszłością mogły łatwo podać się za uchodźców i otrzymać takie dokumenty. Skorzystało z tego wielu byłych członków Waffen-SS, którzy często przy okazji zmieniali swoją tożsamość.
Na pomoc MCK mógł liczyć sam Adolf Eichmann, odpowiedzialny za śmierć dziesiątków tysięcy Żydów. Zbrodniarz otrzymał nową tożsamość jako Południowy Tyrolczyk i obywatel gminy Tramin. Proboszcz miasta Sterzling w Południowym Tyrolu zorganizował mu schronienie w klasztorze franciszkanów w Bolzano. W czerwcu 1950 Eichmann wypłynął z Genui do Argentyny, gdzie po dziesięciu latach został wytropiony przez agentów Mosadu i postawiony przed sądem w Jerozolimie. W 1962 roku zginął na szubienicy.
O „linii szczurów” wiedziały doskonale służby specjalne Stanów Zjednoczonych. Jednak nie zrobiły nic, aby położyć kres tym poczynaniom. Co więcej, same często przy jej pomocy przerzucały swoich szpiegów na terytorium Związku Radzieckiego.
Polityczny ambaras
W pewnym momencie okazało się, że sympatycy Adolfa Hitlera przestali być już użyteczni dla Stanów Zjednoczonych i należało się ich pozbyć. Pod koniec lat siedemdziesiątych Amerykanie zaczęli sprawdzać ludzi, którym udzielili schronienia w swoim kraju.
W 1964 roku The New York Times opisał historię Hermine Braunsteiner-Ryan, byłej strażniczki w obozach Ravensbruck i Majdanek, która miała na rękach krew wielu niewinnych ludzi. Esesmanka nazywana była przez więźniów „Kobyłą” ze względu na jej szczególne okrucieństwo. Kobieta po wojnie wyszła za mąż za amerykańskiego żołnierza i pracowała w Queens jako gospodyni domowa. Wkrótce została pozbawiona amerykańskiego obywatelstwa i deportowana do Republiki Federalnej Niemiec. W 1981 roku została skazana na karę dożywotniego więzienia. Jednak w 1996 roku ułaskawiono ją ze względu na zły stan zdrowia.
Przy okazji tej sprawy na światło dzienne wyszły praktyki amerykańskiej Służby Imigracji i Naturalizacji w kontaktach z narodowymi socjalistami. W listopadzie 2010 roku ujawniono 600-stronicowy raport amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, który potwierdził fakt współpracy wywiadu USA z wieloma nazistami po II wojnie światowej.
Amerykanie udzielili wsparcia sympatykom Hitlera, ponieważ byli pożyteczni w walce z komunizmem. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni w dziejach ludzkości pragmatyzm polityczny zwyciężył z zasadami etyki. Ekspert CIA Harry Rositzke powiedział kiedyś: – Wykorzystaliśmy każdego drania. Grunt, że był przeciwnikiem komunizmu.
Alicja Jarosz Gunawardhana