Chicago (CST, CT, inf. wł.) - Chicagowskie szkolnictwo publiczne nie zastosowało się w należyty sposób do federalnego zarządzenia o desegregacji rasowej, w związku z czym powinno zapłacić za niezależnego eksperta, który będzie kontrolować egzekwowanie przepisów - twierdzą prawnicy, reprezentujący władze federalne w sporze z chicagowską oświatą publiczną, jaki toczy się od lat w Federalnym Sądzie Rejonowym w Chicago.
Adwokaci władz chicagowskiej oświaty odparowali cios stwierdziwszy, że nie potrzebuje żadnego nadzoru i nie ma pieniędzy na ten cel.
W ubiegłym tygodniu argumenty obydwu stron zostały przedstawione w sądzie federalnym. Sprawie przewodniczył szef Federalnego Sądu Rejonowego w Chicago Charles P. Kocoras.
Sędzia Kocoras proponował już wcześniej unieważnienie nakazu degregacji, wprowadzonego w latach 80., ponieważ w okresie ostatnich 20 lat zmieniły się proporcje rasowe uczniów.
Władze chicagowskiej oświaty publicznej miały nadzieję, że wkrótce skończy się ich 24-letni spór z władzami federalnymi o desegragację szkół publicznych, ponieważ liczba uczniów rasy białej zmniejszyła się dramatycznie przez ostatnie dwie dekady i obecnie stanowią oni zaledwie 9 procent całej populacji uczniowskiej.
Tymczasem zniesieniu nakazu sprzeciwiają sie adwokaci Departamentu Sprawiedliwości i kontynuują spór na drodze sądowej.
Na przesłuchaniu sądowym przedstawili oni 40-punktową listę różnych zastrzeżeń wobec chicagowskiej oświaty publicznej.
Jedną z takich kwestii było rozdysponowanie przez zarząd oświaty 6.6 mln dol. w funduszach federalnych.
(ao)