Do ostatniego poniedziałku 27 grudnia, w Chicago odnotowano tylko 442 zabójstwa, pomimo krwawego, długiego świątecznego weekendu, podczas którego zabitych zostało aż 8 osób, w tym matka i jej dwóch synów 4-ro i 5-letni, w dzielnicy Roseland na południu miasta. Wczoraj zagadka tego morderstwa była w dalszym ciągu nierozwiązana.
Nadinspektor policji chicagowskiej Phil Cline przypisał duży spadek liczby zabójstw wzmożonej walce z gangami i handlarzami narkotyków, a także kamerom znajdującym się na ulicach w niebezpiecznych i niespokojnych dzielnicach.
Kamery stanowią bardzo skuteczną metodę prewencji przestępstw - uważa nadinspektor Cline. Ogólna liczba zabójstw jest niższa o około 25 procent w porównaniu z rokiem 2003. Pod koniec zeszłego roku odnotowano aż 590 zabójstw.
Około 40 procent zabójstw miało w tym roku podłoże gangowe i narkotykowe, podczas gdy w ubiegłym roku - 50 procent.
W innych kategoriach przestępstw, za wyjątkiem kradzieży samochodów - też odnotowano spadek wskaźników, co odzwierciedla lepszą współpracę pomiędzy policją chicagowską a federalnymi, stanowymi i powiatowymi organami ścigania, a także jednostkami policji na przedmieściach. Nadinspektor Cline powiedział, że regularnie spotyka się z dowódcami podmiejskich departamentów policji, w celu wypracowania wspólnej, skoordynowanej strategii działania na rzecz zwalczania przestępczości. (ao)