Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 04:04
Reklama KD Market

25 lat temu Cichy i Wielicki jako pierwsi weszli zimą na Everest

25 lat temu - 17 lutego 1980 roku warszawiak Leszek Cichy i zamieszkały na śląsku Krzysztof Wielicki zapisali się w historii wejść na najwyższą górę świata - Mount Everest (8850 m) jako pierwsi zimowi zdobywcy.

Spełniło się wówczas marzenie prekursora zimowych wypraw i kilkukrotnego kierownika ekspedycji w góry najwyższe - Andrzeja Zawady - pierwszego człowieka w historii, który przekroczył zimą granicę 8000 metrów. Zawada zmarł w sierpniu 2000 roku w wieku 72 lat.

Zdobyciem przez Piotra Morawskiego z Warszawy, wspólnie z Włochem Simone Moro, 14 stycznia tego roku Shisha Pangmy (8027 m), polscy alpiniści potwierdzili światowy prymat w zimowym himalaizmie. Jako pierwsi stanęli na ośmiu spośród 14 ośmiotysięczników. Do zdobycia zimą pozostało jeszcze sześć: K2, Makalu, Nanga Parbat, Gasherbrum I, Gasherbrum II oraz Broad Peak. Wyprawa na Mount Everest kierowana przez Andrzeja Zawadę liczyła 20 członków. W Sylwestra, 31 grudnia 1979 roku, pierwsze osoby dotarły do bazy na 5350 m, ostatnie - 3 stycznia 1980 roku. 17 lutego, do ataku szczytowego, wyruszyli z ostatniego obozu na wysokości 7984 m już tylko Cichy i Wielicki, który później mówił: "Miejsc na szczycie było dużo, tylko nie było komu iść".

"Mam bardzo żywe wspomnienia związane z tą wyprawą, pamiętam prawie każdy dzień, choć minęło już 25 lat. Była to pierwsza zimowa wyprawa w Himalaje, od razu na najwyższy szczyt i miała dość dramatyczny przebieg. Wyruszyliśmy z wielkimi nadziejami, które odbierała nam szalejąca przez dwa tygodnie potworna wichura, w dodatku kończyło się pozwolenie na wejście" - powiedział Cichy. "Obudziliśmy się o 5 rano, później gotowaliśmy. Powinniśmy zejść, jednak obaj, niezależnie od siebie, bo spaliśmy w osobnych namiotach, podjęliśmy decyzję, że idziemy na szczyt. Wierzyliśmy, że się uda. Wyruszyliśmy o 7.15. Lodowaty wiatr paraliżował nasze ruchy. Po kilku godzinach morderczej wspinaczki stanęliśmy na szczycie. Połączyliśmy się z Andrzejem Zawadą. Moje pierwsze słowa brzmiały: Halo Andrzej, wiesz gdzie jesteśmy? Potem razem krzyknęliśmy do słuchawki: Na szczycie Everestu! Cieszyliśmy się, że odnieśliśmy sukces. Byliśmy tam w imieniu wszystkich. Każdy dał z siebie tyle, ile mógł. Na wierzchołku spędziliśmy 40 minut, pozostawiliśmy m.in. różaniec.

Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne zejście. Zimą jest krótki dzień. O godzinie 17 było już ciemno. Mieliśmy problem z odnalezieniem obozu IV. Ja dotarłem do niego o 20.30, Krzysztof o 22. Kiedy doszliśmy do obozu II, Andrzej nas nakarmił, odtajaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Zawada nagrał te nasze dwa równoległe monologi. Usłyszeliśmy je miesiąc później u niego w domu. Krzysztof powiedział wówczas do mnie: Wiesz, teraz naprawdę wiem, że byliśmy na wierzchołku Everestu" - dodał Cichy.

"Cieszyłem się, że jadę na tę wyprawę - wspomina Krzysztof Wielicki. - Był to mój pierwszy ośmiotysięcznik i od razu zdobyty zimą. Miało to ogromne znaczenie dla mojej kariery wspinaczkowej. Byłem żółtodziobem, jechałem z listy rezerwowych i nawet nie myślałem, że wejdę na szczyt. Wyprawa miała dla mnie szczególne znaczenie - poznałem wówczas Andrzeja Zawadę i wspaniałych ludzi tzw. starej gwardii. Mieliśmy jeden cel, który realizowaliśmy zespołowo. Na wierzchołku stanęły wprawdzie dwie osoby, ale wtedy powiadało się, że to Polacy zdobyli szczyt".

Wielicki podkreślił, że wyprawa z przełomu 1979/1980 roku zapoczątkowała zimowe ekspedycje w góry najwyższe. "Pokazaliśmy, że można zimą stanąć na ośmiotysięczniku. Zawada lubił ryzyko i potrafił podpuszczać, zainteresować swoją ideą. Od tamtej pory kilkakrotnie byłem zimą na ośmiotysięcznym szczycie. Na Mount Everest już nie wróciłem. Powracałem tam, gdzie nie udało się: za czwartym razem zdobyłem Lhotse, za piątym K2. I jest jeszcze tyle innych ścian do zdobycia" - westchnął Wielicki.

"Pomysł Zawady był bardzo odważny, ale on twierdził, że jak organizować pierwsze zimowe wejście, to od razu na najwyższą górę - powiedział Leszek Cichy. - Na szczycie cieszyliśmy się, że spełniliśmy oczekiwania osób, które wspierały nasze przedsięwzięcie. Mimo wielu wypraw i prób wejścia, po nas na szczycie najwyższej góry świata stanęło zimową porą tylko pięciu Japończyków, natomiast w okresie letnim ponad 1000 osób. Generalnie ja byłem setnym w historii, a Krzysztof sto pierwszym człowiekiem, który wspiął się na ten szczyt".

Pierwsze zimowe wejścia na osiem ośmiotysięczników:

17 lutego 1980 MOUNT EVEREST (8850 m) - Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy. Narodową wyprawę poprowadził Andrzej Zawada; pierwsze w ogóle wejście zimą na szczyt ośmiotysięczny.

12 stycznia 1984 MANASLU (8156 m) - Maciej Berbeka i Ryszard Gajewski. Kierownikiem zakopiańskiej wyprawy był Lech Korniszewski.

21 stycznia 1985 DHAULAGIRI (8167 m) - Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka. Wyprawą Gliwickiego Klubu Wysokogórskiego kierował Adam Bilczewski.

12 lutego 1985 CHO OYU (8153 m) - Maciej Berbeka i Maciej Pawlikowski. Kierownikiem polsko-kanadyjskiej wyprawy był Andrzej Zawada. Trzy dni później tą samą drogą weszli: Zygmunt Heinrich i Jerzy Kukuczka. 11 stycznia 1986 KANGCZENDZONGA (8598 m) - Krzysztof Wielicki i Jerzy Kukuczka. Kierownikiem wyprawy Gliwickiego Klubu Wysokogórskiego był Adam Machnik.

3 lutego 1987 ANNAPURNA (8091 m) - Artur Hajzer i Jerzy Kukuczka (kierownik wyprawy).

31 grudnia 1988 LHOTSE (8511 m) - w noc sylwestrową stanął na szczycie Krzysztof Wielicki. Kierownikiem polsko-belgijskiej wyprawy był Andrzej Zawada.

14 stycznia 2005 SHISHA PANGMA (8027 m) - Piotr Morawski i Włoch Simone Moro. Kierownik wyprawy Jan Szulc.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama