Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 14:32
Reklama KD Market

Obchody zwycięstwa

Warszawa - Kilka słów, a znów jest afera. W stosunkach międzynarodowych niewiele potrzeba, aby wywołać napięcia, nawet kryzys. Tak było, gdy niedawno szef Parlamentu Europejskiego zganił Polskę za rzekome przeszkadzanie Unii Europejskiej w rozwiązywaniu ukraińskiego kryzysu wyborczego.

Z okazji obchodów oświęcimskich wrzawę wywołały komentarze medialne jak i opisy na oficjalnych stronach internetowych zagranicznych instytucji państwowych mówiące o "polskich obozach śmierci". Tym razem kontrowersję wznieciło zadziwiające oficjalne oświadczenie rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie Jałty. Warto je przytoczyć.

Za rosyjską agencją prasową ITAR-TASS, PAP podał, że MSZ Federacji Rosyjskiej uważa za nieuczciwe podejmowane w Polsce i innych krajach próby wypaczania wyników konferencji jałtań-skiej - spotkania w lutym 1945 r. przywódców głównych państw koalicji antyhitlerowskiej. I znów powiało stalinizmem.

"Właśnie w Jałcie - czytamy w depeszy - mocarstwa sojusznicze potwierdziły pragnienie, by Polska była silna, wolna, niezawisła i demokratyczna". W wyniku uregulowań jałtańsko-poczdamskich Polska zyskała istotne po większenie terytorium na północy i zachodzie. Jej bezpieczeństwo zagwarantowały nie tylko Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, ale i ZSRR. Na przestrzeni powojennych dziesięcioleci Zwią-zek Sowiecki okazał się inicjatorem ostatecznego ustanowienia polskiej granicy zachodniej na Odrze i Nysie, co znalazło wyraz w porozumieniu o granicy Polski z NRD w lipcu 1950 r., a następnie z RFN w listopadzie 1990 r. Status nowych polskich granic został zatwierdzony w Porozumieniu o ostatecznym uregulowaniu stosunków z Niemcami z 1990 r., którego uczestnikiem, na równi z USA, Wielką Brytanią i Francją, był Związek Sowiecki".

Zdaniem rosyjskiego MSZ, "grzechem jest skarżenie się na Jałtę przez naszych polskich partnerów, a przepisywanie historii II wojny światowej, gdy wydarzenia historyczne wyrywa się z kontekstu tej epoki, jest nieuczciwe".

Każdy kto pobierał naukę w szkolnictwie PRL-owskim znajdzie tu podobnie brzmią-ce tony. Polskie podręczniki szkolne żywcem powtarzały sowieckie wzorce, specjalizujące się w przekręcaniu historii. Według stalinowskiej propagandy to Sowieci nie okupowali, a jedynie wyzwolili Polskę, "granice piastowskie" zabezpieczyli i pomogli Polakom założyć "demokrację ludową" oraz zbudować "ustrój sprawiedliwości społecznej". W takie bajki może i wierzą niektórzy Rosjanie do dnia dzisiejszego, ale Polacy, którzy osobiście doświadczyli owego zbawczego "wyzwolenia" i wszelkich jego konsekwencji, nieco inaczej na sprawę patrzą. W rzeczywistości Polska przeszła spod jarzma jednego okupanta do drugiego. PRL-owskie podrę-czniki i media milczały też o tym, że kraj wyszedł z wojny o 30 procent mniejszy, ponieważ Stalin przywłaszczył sobie więcej terytorium polskiego na wschodzie niż po wojnie mu kosztem Niemiec przyznał na północy i zachodzie.

Można się zgodzić chyba tylko z jedną tezą oświadczenia rosyjskiego MSZ. W Jał-cie Wielka Trójka rzeczywiście wyraziła pragnienie, by "Polska była silna, wolna, niezawisła i demokratyczna", ale na pragnieniu się skończyło. Stalin robił wszystko w swojej mocy, żeby do odbycia wolnych wyborów w Polsce nie doszło i żeby prawdziwie niezawisły, demokratyczny kraj nigdy "w sowieckiej sferze wpływów" nie powstał. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, choć jak prawie ze wszystkim na polskiej scenie politycznej jednomyślności nie było. żadne polskie ugrupowanie wprawdzie nie odważyło się publicznie przytaknąć rosyjskiej ocenie Jał-ty, różniły się za to podejścia, co do tego, jak na to należy zareagować.

Jak było do przewidzenia najostrzej zareagowały partie opozycyjne wobec rządzą-cej postkomuny. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński, jeden z filarów prawicowej partii Prawo i Sprawiedliwość, wyraził pogląd, że w tej sytuacji prezydent Kwaśnie-wski nie powinien pojechać do Moskwy 9 maja na obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Kaczyń-ski podkreślił, że wyzwolenie Europy środkowej od faszyzmu nierozerwalnie wiąże się z narzuceniem tej części kontynentu rządów moskiewskich. Zdaniem Donalda Tuska, lidera Platformy Obywatelskiej, udział Polaków w moskiewskiej imprezie byłby "wysoce niestosowny", ale w tym ugrupowaniu nie ma jednomyślności. Jego kolega partyjny Bronisław Komorowski zaś nie zamierza namawiać Kwaśniewskiego do rezygnacji z wizyty, ale chciałby go namówić do "zdecydowanej demonstracji niezgody na planowaną przez Rosjan manipulację historię". Kwaśniewski powinien skorzystać z okazji, by przypomnieć o stalinowskich zbrodniach, w tym o czwartym rozbiorze Polski na podstawie Paktu Ribbentrop-Mołotow.

Premier Belka oświadczył, że "byłoby wysoce niewłaściwe, gdybyśmy przydawali zbytniego znaczenia i w ogóle komentowali pojedyncze, dziwne wypowiedzi płynące ze strony Rosji, np. dotyczące Jałty". Dlatego też polski MSZ nie zamierza wydać oficjalnej odpowiedzi na oświadczenie Rosjan. Belka także sprzeciwia się zbojkotowaniu majowych obchodów rocznicowych w Moskwie, mówiąc: "Nasza ocena jest dobrze znana. Jedziemy do Moskwy i to nie znaczy, że zmieniła się nasza oceny Jałty albo Paktu Ribbentrop-Mołotow. Obecność przedstawicieli Polski na moskiewskich uroczystoś-ciach tym wyraźniej będzie przemawiała do wszystkich tam zgromadzonych".

Moskwa prawdopodobnie postanowiła wydać kontrowersyjne oświadczenie właśnie teraz, aby niejako uprzedzić to, co może się wydarzyć w maju na uroczystościach zwycięstwa nad faszyzmem. To nie te czasy, kiedy ZSRR mógł w stu procentach wyreżyserować każdą uroczystość i liczyć wyłącznie na wiernopoddańcze wypowiedzi przedstawicieli demoludów. Natomiast Rosja nie porzuciła swoich wielkomocarstwowych ambicji, chce więc zapewnić, że jej wersja historii wejdzie do światowego obiegu.

Rosyjski prezydent Władimir Putin podobno jest zaniepokojony projektem niekorzystnej dla Rosji deklaracji na temat Traktatu Jałtań-skiego, jaki przygotowuje Unia Europejska. Do Polski czuje szczególną niechęć z powodu kompromitacji ukraiń-skiej. Dwukrotne podróże agitacyjne Putina do Kijowa o mały włos nie zapewniły zwycięstwa promoskiewskiemu kandydatowi Janukowyczowi, a Polska musiała podburzać Ukraińców przeciwko Rosji i mieszać się "w nieswoje sprawy".

Lansowana przez Rosję kłamliwa interpretacja postanowień jałtańskich sprawia, że większość Litwinów sprzeciwia się udziałowi prezydenta Valdasa Adamkusa w imprezie moskiewskiej. Przeciwnicy twierdzą, że uczestnictwo w tych uroczystoś-ciach oznaczałoby aprobatę Litwy dla sowieckiej okupacji i przestępstw komunistycznego totalitaryzmu. Przeciwko udziałowi opowiadają się też Estończycy, ale Rosja wyznaczyła dzień 9 maja na datę podpisania estońsko-rosyjskiego traktatu granicznego, próbując w ten sposób zmusić prezydenta tego kraju do przyjazdu. Wszystkie te zagrania, zabiegi i naciski jedynie przekonują obserwatorów o tym, jak mało w rosyjskiej mentalności się zmieniło.

W Jałcie odroczone zostało odsłonięcie pomnika upamię-tniającego spotkanie Wielkiej Trójki w czarnomorskim kurorcie w dniach 4-11 lutego 1945 r. Znany rzeźbiarz wykonał niemal fotograficzną kopię znanego zdjęcia przedstawiającego Churchilla, bardzo już schorowanego Roosevelta i pewnego siebie gospodarza spotkania Stalina. Jednakże ostre protesty ze strony Tatarów krymskich, których naród Stalin bezlitośnie prześladował, doprowadził do odłożenia uroczystości odsłonięcia.

Inny monument, tzw. Pomnik Zwycięstwa ma zostać odsłonięty na moskiewskim wzgórzu Pokłonnaja Gora dla uczczenia wojennej jedności Koalicji Antyhitlerowskiej. Będzie to granitowy obelisk otoczony przez odlane w brązie figury żołnierzy czterech zwycięskich państw -Rosji Sowieckiej, USA, Wielkiej Brytanii i Francji - wraz z ich flagami narodowymi. Nie będzie tam Polski, która przyczyniła się do zwycięstwa czwartą, co do wielkości siłą zbrojną, która przewyższała przereklamowane francuskie podziemie RźŽsistance. W Polsce ponadto nigdy nie powstał prohitlerowski marionetkowy reżim na miarę francuskiego rządu w Vichy marszałka PźŽtaina. A zamiast wysyłać żydów do komór gazowych w Auschwitz, jak to czynił rząd w Vichy, Polski Rząd Emigracyjny stworzył żegotę, jedyną tego rodzaju organizację w okupowanej Europie, której wyłącznym celem było ratowanie żydów. Czy to pominięcie wkładu Polski było celowym policzkiem wymierzonym krnąbrnym Polakom, czy jedynie niedopatrzeniem? Czy da się naprawić? Na razie nie wiadomo.

Za to Moskwa dokłada wszelkich starań, aby zabłysnąć przed światem 9 maja. Mimo biedy i nieustających braków, które nadal są codziennym udziałem milionów Rosjan, władze rosyjskie nie szczędzą wysiłków ani wydatków, aby zaimponować rozmachem i bogactwem planowanych uroczystości. Najwidoczniej Putin także chce przekonać własnych obywateli, że jest wielkim mężem stanu i światłym reformatorem na miarę Piotra Wielkiego. Tym bardziej, że rośnie fala niezadowolenia z jego rządów. Demonstrujący na ulicach miast rozżaleni emeryci i renciści coraz częściej żądają jego ustąpienia. Putin dobrze wie, jak z takich protestów może się zrodzić potężny ruch sprzeciwu. Miało to miejsce swego czasu w Polsce (lata 80.), w krajach bloku sowieckiego i samego ZSRR na przełomie lat. 80. i 90. oraz na Ukrainie w roku ubiegłym. Póki co, ludzie Putina nadal są w stanie zmobilizować kontrdemonstracje, bo tak jak za czasów sowieckich zakłady pracy jeszcze potrafią nakazać pracownikom udział w publicznych manifestacjach poparcia dla rządu. Ale jak długo tak będzie? To pytanie, które na pewno spędza sen z powiek byłemu kagebiście.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama