Prezydent Trump chce, by nieudokumentowani imigranci nie zostali ujęci w spisie
- 07/24/2020 12:26 AM
Prezydent Donald Trump podpisał w tym tygodniu rozporządzenie wykonawcze, które pozwoli na nieujmowanie nieudokumentowanych imigrantów w wynikach trwającego powszechnego spisu ludności. Dekret jest odpowiedzią Białego Domu na decyzję Sądu Najwyższego USA, który w ub. roku zablokował podejmowane przez prezydenta Trumpa próby umieszczenia w spisie pytania o amerykańskie obywatelstwo. Organizacje broniące praw imigrantów już grożą pozwami.
Prezydent Donald Trump już po orzeczeniu Sądu Najwyższego USA, które zablokowało umieszczenie w spisie pytania dotyczącego amerykańskiego obywatelstwa, zapowiadał wydanie rozporządzenia, by ustalić liczbę nieudokumentowanych imigrantów na podstawie innych danych. ,,Poznanie liczby obywateli jest kluczowe dla prowadzenia polityki zdrowotnej, edukacyjnej, praw obywatelskich i imigracji” –mówił Trump w lipcu ub. roku. W tym tygodniu prezydent podpisał rozporządzenie wykonawcze w tej sprawie.
„(Prezydent) chce mieć pewność, że obywatele amerykańscy będą mieli wszelkie wpływy polityczne i reprezentację (w Kongresie) gwarantowaną konstytucją” – powiedział we wtorek doradca Trumpa John Horstman.
Dane uzyskane ze spisów powszechnych, przeprowadzanych co dziesięć lat, służą m.in. do ustalenia granic okręgów wyborczych i liczby reprezentantów w Kongresie USA oraz podziału funduszy federalnych między stany.
Na podstawie dekretu podpisanego przez prezydenta Trumpa populacja nieudokumentowanych imigrantów ujęta w tegorocznym spisie ma być wykluczona przy podziale miejsc dla przedstawicieli każdego stan w Izbie Reprezentantów USA.
Biuro ds. Spisu Ludności, które nie podlega prezydentowi, dlatego demokraci w Kongresie i obrońcy praw imigrantów twierdzą, że prezydencki dekret jest nielegalny. Ustawodawcy chcą zwołać w trybie pilnym posiedzenie w tej sprawie w przyszłym tygodniu.
Demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi w oświadczeniu nazwała rozporządzenie prezydenta ,,bezprawnym działaniem wymierzonym w spis powszechny”.
„On (prezydent Trump – red.) wie, że niepoliczenie każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych jest niezgodne z prawem”– powiedział demokratyczny kongresman z Kalifornii Lou Correa, który ocenił, że rozporządzenie prezydenta Trumpa to ,,polityczny ruch w roku wyborczym”.
W sprawie rozporządzenia prezydenta Trumpa spodziewane są pozwy, tak jak to było w przypadku podejmowanej przez niego próby wprowadzenia do tegorocznego spisu powszechnego pytania o obywatelstwo. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który głosami 5:4 zablokował wprowadzenie takiego pytania do spisu. W orzeczeniu sąd stwierdził, iż administracja nie uzasadniła w wystarczający sposób konieczności jego zadania.
Administracja Trumpa argumentowała zbieranie danych o obywatelstwie m.in. potrzebą przygotowania procedur, wiążących się z prawem do głosowania.
Krytycy argumentowali, że spis ludności powinien mieć na celu jedynie ustalenie faktycznej wielkości populacji, nie może natomiast ujawniać danych osobistych. Pojawiły się obawy, że pytanie o obywatelstwo zrodziłoby strach i zniechęciło imigrantów oraz ich rodziny od udziału w spisie, co w rezultacie pozbawiłoby wiele społeczności należnej reprezentacji w Kongresie.
„Ta kolejna próba ( prezydenta Trumpa – red.) wykorzystania spisu ludności jako broni w ataku na społeczności imigrantów zostanie uznana za niezgodną z konstytucją. Podamy go do sądu i znowu wygramy” – powiedział Dale Ho, dyrektor programu Voting Rights Project działającego przy Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU).
„Motywacją prezydenta jest próba wzbudzenia w ludziach strachu, zniechęcenia ich do wypełniania spisu ludności” – powiedziała demokratka z Kalifornii, kongreswoman Nanette Barragan. Wezwała też nieudokumentowanych imigrantów do kontynuowania wypełniania spisu ludności.
Podobną opinię już wcześniej wyraziła burmistrz Chicago Lori Lightfoot. Jej zdaniem udział w spisie powszechnym może być „ostateczną formą protestu” wobec polityki antyimigracyjnej obecnej administracji, a wola „bycia policzonym” – formą opozycji wobec spychania imigrantów na margines życia publicznego.
Joanna Trzos
[email protected]
Reklama