„Decyzja o otwarciu szkół powinna mieć charakter lokalny” – tak Lori Lightfoot skomentowała naciski Donalda Trumpa w sprawie otwarcia szkół jesienią.
Burmistrz Lori Lightfoot powiedziała w środę, że kwestia ponownego otwarcia szkół tej jesieni musi być decyzją lokalną i nie zastanawia się zbytnio nad tym, co mówi prezydent Donald Trump. Dodała, że na ironię zakrawa fakt, że to republikanin opowiada się przeciwko prawom poszczególnych stanów.
„Miasto nie wie, co wydarzy się we wrześniu” – powiedziała burmistrz. „Wszyscy chcemy robić to, co leży w najlepszym interesie naszych dzieci, a to musi być podyktowane wytycznymi dotyczącymi zdrowia publicznego” – tłumaczyła.
Prezydent Donald Trump próbował we wtorek wywrzeć presję na władze stanowe i lokalne w całym kraju w sprawie ponownego otwarcia szkół i uczelni tej jesieni. W sprawie wypowiedzieli się również eksperci ds. zdrowia i edukacji w Białym Domu, którzy argumentowali, że trzymanie uczniów poza szkołą w semestrze jesiennym stanowić będzie większe zagrożenie dla ich zdrowia niż jakiekolwiek związane z koronawirusem.
W środę prezydent opublikował tweet, w którym oskarżył stanowych przywódców demokratycznych o upolitycznienie ponownego otwarcia szkół. Słowa prezydenta z tego tweeta zostały odczytane jako groźba wstrzymania federalnego finansowania edukacji w poszczególnych stanach, jeżeli szkoły nie zostaną otwarte.
„W Niemczech, Danii, Norwegii, Szwecji i wielu innych krajach, SZKOŁY SĄ OTWARTE BEZ PROBLEMÓW” – tweetował Trump. „Demokraci uważają, że otwarcie amerykańskich szkół przed listopadowymi wyborami byłoby dla nich złe politycznie, ale jest ważne dla dzieci i rodzin. Mogę odciąć fundusze, jeśli nie zostaną otwarte!” – napisał.
Prezydent skrytykował również Centra Kontroli i Prewencji Chorób (Centers for Disease Control and Prevention, CDC) za wytyczne dotyczące ponownego otwarcia szkół, które jego zdaniem są niepraktyczne i kosztowne.
(kk)
Reklama