4 lipca cichszy niż dotychczas? Nic z tych rzeczy. Tylko pozornie Independence Day – Dzień Niepodległości – zapowiada się w Chicago ciszej niż dotychczas. Odwołano najsłynniejszy w mieście pokaz fajerwerków na Navy Pier, który co roku obserwowały dziesiątki tysięcy osób. A mimo to, liczba skarg na fajerwerki w okresie poprzedzającym święto wg szacunków miasta wzrosła ponad ośmiokrotnie. Biuro Stanowego Komendanta Straży Pożarnej wydało specjalne ostrzeżenie dotyczące użycia fajerwerków przez niedoświadczone osoby.
Fajerwerki obserwowane w okresie przed 4 lipca nie są w Chicago i wielu miejscowościach na przedmieściach niczym nadzwyczajnym – Independence Day jest świętem obchodzonym „na zewnątrz” i najczęściej „z hukiem”. We wszystkich stanach odbywają się specjalne imprezy plenerowe z centralnym punktem obchodów – pokazami fajerwerków. Ale w tym roku, w związku z pandemią, wiele masowych imprez plenerowych zostało odwołanych. Niektóre miejscowości na przedmieściach Chicago organizują pokazy fajerwerków na mniejszą skalę, wyłącznie dla mieszkańców i bez bezpośredniego kontaktu ludzi, którzy pokazy będą obserwować ze swoich domów, podwórek lub samochodów. To nie oznacza jednak, że mieszkańcy nie zamierzają świętować w sposób tradycyjny.
Miejskie Biuro Zarządzania Kryzysowego i Komunikacji poinformowało, że liczba skarg zgłaszanych na numer 911 na fajerwerki (hałas, częstotliwość, zakłócanie spokoju) wzrosła z 842 w zeszłym roku do 7042 w 2020 roku, a to stanowi skok aż o 736 procent. Winą za sytuację obarczany jest wzrost nielegalnej sprzedaży fajerwerków, prowadzony przez osoby dowożące je do Chicago z sąsiadującej Indiany, gdzie sprzedaż takich materiałów jest dozwolona. Ten łatwiejszy dostęp do fajerwerków w obliczu odwołania uwielbianych przez Amerykanów dużych, zorganizowanych pokazów jest przyczyną wzrostu skarg na intensywniejsze, głośniejsze i dłużej trwające wystrzały pochodzące z przydomowych ogródków.
Swoje zaniepokojenie sytuacją wyraziło Biuro Stanowego Komendanta Straży Pożarnej, który również obawia się konsekwencji przeniesienia pokazów pirotechnicznych z imprez masowych na własne, niewielkie podwórka. W specjalnym komunikacie biuro przestrzegło, że fajerwerki mogą być bardzo niebezpieczne i powinny być używane wyłącznie przez doświadczone osoby ze stosownymi pozwoleniami i przeszkoleniem. Znaczenie ma również miejsce, gdzie kupowane są fajerwerki – biuro zaleca ich kupno wyłącznie w punktach sprzedaży zarejestrowanych w Urzędzie Państwowej Straży Pożarnej, a nie – jak ma to miejsce w Chicago – z bagażników samochodów. Należy zwracać uwagę na oznaczenie „1.4 Fajerwerki dla konsumentów” na produktach zakupionych legalnie, które wskazuje, że zostały one wyprodukowane do użytku nieprofesjonalnego.
Fajerwerki nie są niewinną zabawą. Według Krajowego Stowarzyszenia Ochrony Przeciwpożarowej, tylko w 2018 r. fajerwerki wywołały około 19,5 tys. pożarów, w tym 1900 pożarów budynków, 500 pożarów pojazdów oraz ponad 17 tys. pożarów na zewnątrz. W ogniu zginęło pięć osób, a 46 zostało rannych. Oszacowano również straty majątkowe – ogień strawił 105 milionów dolarów. Swoje statystyki podają również medycy: 44 proc. ran, z którymi zgłaszają się na pogotowie pacjenci w okresie poprzedzającym 4 lipca, to poparzenia. Połowa przypadków związanych z fajerwerkami dotyczy kończyn: rąk i nóg. Ale aż jedna trzecia to urazy głowy, w tym – oczu.
Specjaliści ostrzegają przed użyciem wszystkich rodzajów fajerwerków, ale w sposób szczególny tzw. „zimnych ogni”, które palą się – wbrew mylącej nazwie – w bardzo wysokiej temperaturze i są wystarczająco gorące, żeby dotkliwie poparzyć. Malownicze „zimne ognie” są częstą przyczyną poparzeń u dzieci i stanowią przyczynę aż jednej czwartej zgłoszeń na pogotowie.
W przygotowanym przez Biuro Stanowego Komendanta Straży Pożarnej raporcie czytamy, że w okresie pomiędzy 23 czerwca a 20 lipca 2019 roku, rannych w wyniku użycia fajerwerków zostało aż 126 osób, a jedna osoba poniosła śmierć. Większość obrażeń odnieśli mężczyźni – 71 proc., prawie połowa wszystkich urazów (48 proc.) dotyczyła osób powyżej 22 roku życia, ale wśród rannych znajdowały się również dzieci do 10. roku życia i to ta grupa wiekowa jest dwukrotnie bardziej narażona na konsekwencje przydomowych pokazów pirotechnicznych.
Biuro Stanowego Komendanta Straży Pożarnej apeluje więc jak zawsze, ale w tym roku w sposób szczególny, żeby zachowywać się bezpiecznie i odpowiedzialnie, a fajerwerki „zostawić profesjonalistom”.
Katarzyna Korza
[email protected]
Reklama