Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 20:42
Reklama KD Market
Reklama

30 dni chodziajem, biegajem, rowerajem

30 dni chodziajem, biegajem, rowerajem
To nie są żadne językowe dziwolągi, Tak jak kiedyś nie były nimi łomżing, parawaning, czy plażing. “30 dni chodziajem, biegajem, rowerajem” to grupa ludzi, rozrastająca się w imponującym tempie, którą łączy idea zrobienia czegoś zdrowego i motywacja do pokazania i udowodnienia, że to, co wcześniej było nieosiągalne, staje się możliwe. - Dojrzewałem do tego pomysłu 11 lat, ale jakoś za bardzo mi to nie wychodziło - mówi inicjator przedsięwzięcia Piotr Jezioro. - Zapału i energii starczało na kilka dni. Rok temu postanowiłem zrzucić kilka kilogramów wagi i przestać być kanapowym kotem. To był początek. Zacząłem ćwiczyć, później zachęcać do tego znajomych, by w końcu założyć grupę “30 dni chodziajem, biegajem, rowerajem”. Każdy zmaga się ze stresem, a przecież wiadomo, że najlepszym “odstresowaczem”, szczególnie w tak trudnym i skomplikowanym czasie, w jakim przyszło nam ostatnio żyć, jest codzienna aktywność fizyczna. Dla jednych jest to przechadzka, dla innych przebieżka, dla niektórych rowerowa przejażdżka. Wiadomo, że nie robimy tego, by stać się “ironmenami”, nie wystartujemy też na olimpiadzie, ale jesteśmy w stanie pokazać i udowodnić, że to, co wcześniej dla nas wydawało się nieosiągalne, nagle stało się możliwe, że jesteśmy w stanie zmobilizować się i przebiec, przejść lub wsiąść na rower. Niektórzy robią to codziennie, inni z doskoku. Tu nie ma przymusu, rygoru lub z góry ustalonych zasad, czy ilościowych limitów. Jest natomiast chęć bycia ambitnym, zdeterminowanym i konsekwentnym w promowaniu zdrowego stylu życia - dodaje Jezioro. Akcja miała trwać 30 dni, trwa już prawie tydzień dłużej i końca nie widać. Wszystko za sprawą coraz większej ilości uczestników, którzy dołączają i deklaruję chęć aktywnego udziału. Jest ich już ich ponad 200 i codziennie zgłaszają się kolejni, - To jest budujące i potwierdzające, że to, co robimy, ma sens. Przełamujemy bariery niemocy. Wielu naszych członków na początku mówiło, że nie dadzą rady, wątpiło w swoją moc, a teraz przekonują się, że sobie radzą, że są z tego dumni i mają satysfakcję. Zachęcają też innych, by spróbowali i do nich dołączyli. W ciągu 30 dni przeszliśmy ponad 2400 mil, przebiegliśmy prawie 900 i przejechaliśmy 2819. Jest nas coraz więcej, a ci, którzy jeszcze o naszej grupie nie słyszeli, lub chcą zaciągnąć więcej informacji, mogą zaglądnąć na moją stronę na Facebooku Peter L Jezioro i dołączyć do grona już obecnych osób nie tylko z chicagowskiej aglomeracji, również z innych stanów, z Polski, Anglii, nawet z kolumbijskiej Bogoty. Są wśród nas także były reprezentant Polski w koszykówce Michał Ignerski, który w przeszłości przez cztery lata grał w zespole Mississippi State University. Jest też Krzysztof Ksiąg, mający na koncie kilka ukończonych Ironman Triathlon - podkreśla inicjator przedsięwzięcia. - Kiedy wybuchła pandemia wszystkie imprezy, w których miałem startować zostały odwołane - mówi Krzysztof Ksiąg. - Grupa stworzona przez Piotra była więc znakomitą okazją, by nie wyparowała ze mnie aktywność fizyczna. Była ona również odskocznią dla tych, którzy stracili pracę lub zostali przymusowo uziemieni w domach. Zaczęli oni systematycznie ćwiczyć. Niektórzy rozpoczynali od ćwiartki mili, później zwiększali do pół mili, następnie osiągali milę. To ich motywowało do kolejnych prób, do coraz większego wysiłku. Przekonywali się, że to, czego na co dzień wcześniej nie lubili, bądź nie znali, nagle okazuje się dla nich niezbędne. Dają temu wyraz na stronie grupy na Facebooku. Zamieszczają tam zdjęcia ze swoich dokonań, dokumentują je, zachęcają innych, by poszli w ich ślady. Dla mnie natomiast udział w grupie jest okazją do przygotowania się do startów, które mam nadzieję, że już wkrótce dojdą do skutku. Nigdy wcześniej tak systematycznie nie ćwiczyłem i nigdy bym nie pomyślał, że jestem zdolny w ciągu 28 dni pokonać, biegnąc i jadąc rowerem ponad 1000 mil - z nieukrywaną satysfakcją mówi Ksiąg, w którego dorobku są m.in. trzy ukończone Ironman oraz bieg Masters na 50 km na wysokości dziewięciu tysięcy stóp. Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama