Dziesiątki tysięcy Polaków w Europie Wschodniej zostało zabitych w latach 1943-44 przez ukraińskich nacjonalistów. 11 lipca był najgorszym dniem zabójstw – to wtedy ukraińscy nacjonaliści zaatakowali ponad 100 wiosek. To działo się 76 lat temu.
Większa część rodziny mojej mamy została wtedy zamordowana przez ukraińskich sąsiadów. Jej mama została zabita, siostra zgwałcona i zabita i jej dziecko skopane na śmierć. Mama miała wtedy 19 lat. Przeżyła, bo wyskoczyła przez okno i uciekła do lasu, by się ukryć. Kilka dni później znaleźli ją niemieccy żołnierze. Moją mamę i wielu Polaków, którzy przeżyli, wsadzili do wagonów i wysłali do obozów pracy niewolniczej w Niemczech. W tych obozach spędziła kolejne dwa lata. Po wojnie bała się wrócić z powrotem do swojej wioski.
Bała się, że stanie się z nią to samo, co stało się z jej bratem, który przeżył wojnę. Kiedy skończyła się wojna wrócił pociągiem sponsorowanym przez ONZ na te tereny, które przejęli Rosjanie i włączyli je do Ukrainy. KIedy wysiadł z pociągu, czekali na niego rosyjscy żołnierze, aresztowali go, zapakowali do innego pociągu i wysłali do obozu na Syberię, gdzie zmarł.
Moi rodzice pojechali do Polski w 1988 roku. Wrócili do wioski mojej mamy sprawdzić, czy mogą odnaleźć groby jej mamy, siostry i dziecka siostry. Nie było żadnych grobów. Ludzie, którzy zabijali, nie poświęcili czasu na kopanie grobów i stawianie na nich krzyży czy innych oznaczeń. Prawdopodobnie wrzucili ciała do dołu i przysypali ziemią.
Podczas tej podróży mama odnalazła jej stary dom – ten, w którym doszło do morderstw. Zapukała do drzwi i kiedy ktoś odpowiedział na to pukanie, przedstawiła się i opowiedziała o tym, że mieszkała w tym domu, kiedy była dziewczynką, przed morderstwami.
Osoba, która otwarła drzwi – ukraiński mężczyzna w wieku mojej mamy, odpowiedział, że mieszka w tym domu całe swoje życie i nie zna jej, i nie wie o czym ona mówi.
Moja mama opuściła to miejsce i nigdy już tam nie wróciła.
My Mother and Her Ukrainian Neighbors
Tens of thousands of Poles in Eastern Poland were killed between 1943 and 1944 by Ukrainian Nationalists working. July 11 was the day of the worst killing, a day when the Ukrainian Nationalists attacked 100 or so villages. That was seventy-six years ago.
Much of my mother’s family was killing during this period by her Ukrainian neighbors. Her mother was murdered, her sister was raped and killed, her sister’s baby kicked to death. My mother, a girl of 19 at the time, was able to survive by breaking through a window and running into a forest to hide. She was found a couple days later by German soldiers. They put my mother and a lot of the surviving Poles from her village in boxcars and shipped them to slave labor camps in Germany. She spent the next 2 years in those camps. After the war she was afraid to go back to her village.
She was afraid that what happened to her brother who survived the war would happen to her. When the war ended, he went back on a United Nations sponsored train to that section of Poland that had been taken over by the Russians and made a part of the Ukraine, and when he got off the train, there were Russian soldiers there who arrested him and put him on another train and sent him to a prison camp in Siberia. He died there.
My mom and my dad made a trip to Poland in 1988. They went back to her village to see if they could find the graves of her mom and sister and the sister’s baby. There were no graves. The men who did the killing didn’t take the time to dig graves and put up crosses or markers. They probably just threw the Polish dead into a pit and shoveled dirt over them
During that trip, my mom actually made it to her old house, the one where the killing took place. She knocked on the door and when someone answered her knocking, she introduced herself and told them that she had lived in this house when she was a girl, before the killings.
The person who answered the door, a Ukrainian fellow about my mom’s age, said that he had been living in the house all his life and he didn’t know her and didn’t know what she was talking about.
My mom left and never went back.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
—
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.