Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 24 grudnia 2024 11:48
Reklama KD Market

Lekcja łaciny

Chociaż szalejąca pandemia koronawirusa zredefiniowała funkcjonowanie całych społeczeństw, poważnie paraliżując codzienne życie obywateli oraz globalną gospodarkę. Chociaż wstrząsnęła giełdami i z całą pewnością wywoła niespotykany od dekad krach ekonomiczny, przegłosowując wszelakie środki zaradcze nie możemy zapomnieć o prawnych fundamentach naszej cywilizacji. Dwie niezwykle istotne i święte łacińskie sentencje, są dzisiaj przez niektóre środowiska polityczne bagatelizowane. Przymykając nań oko polskiego ustawodawcy sprowadzamy na siebie widmo bardzo niebezpiecznego precedensu legislacyjnego, który wywraca do góry nogami cały znany nam ład prawny. Takiego zachowania nie może tłumaczyć ani groźna pandemia, ani oczywista potrzeba natychmiastowych działań w krajowych parlamentach mających tej pladze zaradzić. Należy reagować sprawnie, szybko, zdecydowanie i mądrze. Lecz nader wszystko LEGALNIE! „Lex retro non agit”, czyli „prawo nie działa wstecz” oraz „Dura lex, sed lex”, co oznacza: „twarde prawo, ale prawo” – to dwa kluczowe przykazania będące fundamentem naszego łacińskiego ładu prawnego, swymi korzeniami sięgającego przecież antycznych czasów Imperium Rzymskiego. Jednocześnie, to właśnie te dwie zasady gotowi byli pogwałcić polscy parlamentarzyści związani z partią władzy oraz częścią ugrupowań opozycyjnych. Owszem, czynić to chcieli, by chronić zdrowie polskich parlamentarzystów, jednak nie może to być okolicznością łagodzącą! Zaproponowali rozwiązanie mające umożliwić posłom zdalne głosowanie przez Internet ze swoich domów. W sali plenarnej fizycznie obecni mieliby być jedynie reprezentanci poszczególnych klubów parlamentarnych. Problem był taki, że regulamin Sejmu RP nie przewiduje głosowania na odległość i wymaga fizycznej obecności polityków w gmachu polskiego parlamentu. Sejmowa większość PiS, przy wsparciu PSL-u oraz Lewicy, chciała najpierw przeprowadzić posiedzenie na nowych zasadach z głosowaniem zdalnym, a dopiero później w trakcie tegoż posiedzenia uchwalić zmianę regulaminu Sejmu. W praktyce oznaczałoby to pogwałcenie zasady, że prawo nie działa wstecz i oznaczało nielegalność przyjętych modyfikacji regulaminu izby niższej polskiego parlamentu. Dalej, obradujący w taki nielegalny sposób Sejm, uchwalając specustawę przewidującą tzw. „tarczę antykryzysową”, stwarzałby w przyszłości ryzyko podważenia legalności pakietu pomocowego dla polskich przedsiębiorców. Wprowadzałoby to niepewność dla rodzimych biznesów i ryzyko bałaganu prawnego nad Wisłą. Wyobraźmy sobie, co by się bowiem stało, gdyby ogromna rządowa pomoc została uznana za przyjętą niezgodnie z obowiązującym prawem? Na mocy art. 191 Konstytucji RP, taką ustawę można by zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. A widmo jej wycofania, w następstwie uznania jej niekonstytucyjności, to perspektywa absolutnie niedopuszczalna! Powaga sytuacji wymaga działania precyzyjnego, bez popełniania tak rażących błędów. Pomijam już sam fakt, że akty prawne z zasady winny być tworzone zgodnie z obowiązującymi przepisami. Kluczowe specustawy, mające ratować polską gospodarkę przed poważnym kryzysem gospodarczym, w szczególności nie mogą budzić żadnych wątpliwości co do swojej legalności. Mają być krystalicznie czyste. Ostatecznie, dzięki sprzeciwowi Koalicji Obywatelskiej oraz Konfederacji udało się uniknąć nielegalnej zmiany regulaminu Sejmu, a w następstwie także dalszego nielegalnego procedowania wszelkich innych ustaw. Pojawiły się absurdalne oskarżenia sugerujące brak troski o zdrowie posłów, którym mieli się rzekomo wykazać politycy opozycji. Te groteskowe zarzuty są całkowicie nietrafione. Przy wprowadzeniu odpowiednich środków bezpieczeństwa, możliwe było bowiem bezpieczne przeprowadzenie legalnego posiedzenia Sejmu, z fizyczną nań obecnością posłów. Zostali oni rozmieszczeni z zachowaniem odpowiedniej odległości w kilku salach, a nie tylko w sali plenarnej. Posiadali maseczki i rękawiczki ochronne, a sam gmach parlamentu był odkażany przez ekipy sanitarne. Jeżeli i te środki bezpieczeństwa wydają się komuś niewystarczające, no to cóż – zawsze można było uchwalić zmiany sejmowego regulaminu pod koniec lutego, gdy zagrożenie epidemiologiczne było jeszcze na relatywnie niskim poziomie. Tutaj winić należy wyłącznie krótkowzroczność naszych polityków. Niestety, to nie koniec prawnych wątpliwości związanych z przyjętą i podpisaną przez prezydenta nowelizacją koronawirusowej specustawy, przewidującej m.in. pakiet pomocowy dla polskiego biznesu. Przy jej uchwalaniu ustawa zasadnicza została złamana dwukrotnie. Po pierwsze dlatego, że PiS do zgłoszonego w trybie pilnym projektu nowelizacji specustawy, na etapie poprawek dodał zmianę kodeksu wyborczego. Chodziło o to, by pewnej grupie obywateli (seniorzy, osoby w kwarantannie) umożliwić głosowanie korespondencyjne. Zgodnie z konstytucją, takie zmiany nie mogą być procedowane w trybie pilnym, ani też zgłaszane na etapie poprawek do projektu dotyczącego całkowicie odrębnego zagadnienia – w tym przypadku rządowej pomocy dla biznesu. Tryb pilny stosuje się, by znacznie przyspieszyć całą procedurę legislacyjną, wyklucza on bowiem m.in. obowiązek prac nad projektem w komisjach sejmowych i pozwala na natychmiastowe poddanie go pod obrady Sejmu RP. Z tego właśnie względu tak kluczowe zmiany, jak m.in. nowelizacja kodeksu wyborczego nie mogą być wprowadzane w trybie ekspresowym. Regulamin Sejmu stanowi także, że posłowie muszą otrzymać projekt zmian na 14 dni przed jego pierwszym czytaniem. Ta zasada również została pogwałcona! Po drugie, zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, kodeks wyborczy nie może być w żaden sposób zmieniany na krócej niż 6 miesięcy przed wyborami, a tak stało się w tym wypadku. I znowu, partia rządząca tłumaczy takie działanie troską o bezpieczeństwo obywateli. Owszem, dobro Polaków, ich bezpieczeństwo i troska o zdrowie, wymagają tego, by 10 maja nie zaganiać ich do wyborczych urn. Aby tej konieczności uniknąć wystarczy jednak przesunąć termin wyborów wprowadzając stan klęski żywiołowej. Natomiast niezgodne z konstytucją zmiany kodeksu wyborczego, które siłą podpina się pod niezbędną nowelizację specustawy, związanej z pilnie wyczekiwaną pomocą finansową dla polskich firm, nie są rozwiązaniem, które można jakkolwiek zaakceptować. „Lex retro non agit” oraz „Dura lex, sed lex” – to krótka lekcja łaciny, którą wielu polskich polityków powinno sobie skrupulatnie powtórzyć. Zakładam bowiem, że już raz ją odbyli. Chociaż z drugiej strony, obserwując niektóre ich poczynania, można mieć co do tego poważne wątpliwości. Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.

TomaszWiniarski_NOWE

TomaszWiniarski_NOWE

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama