Były ambasador USA w Polsce Daniel Fried: Polacy mają prawo być sceptyczni co do Sandersa
- 03/10/2020 04:48 PM
Bernie Sanders żywił w przeszłości sympatię do Moskwy; Polacy mają prawo być sceptyczni wobec jego kandydatury - ocenił w rozmowie z PAP były ambasador USA w Polsce Daniel Fried. Jak dodaje, Joe Biden jest z perspektywy Polski lepszym kandydatem.
We wtorek odbędzie się kolejna "hurtowa" runda prawyborów Partii Demokratycznej, w której głosować będą wyborcy w sześciu stanach. Na polu walki o nominację ugrupowania w wyborach prezydenckich zostali dwaj kandydaci: były wiceprezydent Joe Biden i senator z Vermontu Bernie Sanders.
Zdaniem Frieda, byłego wysokiego urzędnika Departamentu Stanu i byłego ambasadora USA w Polsce, z perspektywy Warszawy lepszym kandydatem jest Biden.
"Ma za sobą długą historię popierania Europy Środkowej, Polski i Ukrainy. Popierał rozszerzenie NATO i przewodził wysiłkom, aby ratyfikować tę decyzję w Senacie" - wspomina były dyplomata. Jak dodaje, w 2008 roku Biden był też orędownikiem Gruzji podczas jej wojny z Rosją.
"Biden starał się nie dopuścić też do tego, by obamowski 'reset' z Rosją stał się układem zawartym ponad głowami Ukraińców i Gruzinów. A do tego ma świetnych doradców" - dodaje były przedstawiciel administracji Baracka Obamy.
Zdaniem Frieda wizja polityki zagranicznej Sandersa jest trudniejsza do odczytania. Jak ocenia, socjalista z Vermontu "żywił sentyment do Moskwy typowy dla lewicy przed 1989 rokiem".
Zaznaczył jednak, że dziś Sanders prezentuje twardsze stanowisko wobec Rosji Władimira Putina. Ocenił, że jego postawa wynika z logiki polityki partyjnej - Demokraci oskarżają Trumpa o sympatię dla rosyjskiego prezydenta - oraz z tego, że Sanders "widzi w nim prawicowego, agresywnego autokratę".
"Mimo wszystko, nawet jeśli jego ważne przemówienie na temat polityki zagranicznej z 2017 miało wiele dobrych elementów, Polacy mogą być sceptyczni wobec Sandersa" - powiedział Fried.
Jak dodaje, nie uważa, by w polityce zagranicznej Sanders był "instynktownie przeciwko NATO", a jego poglądy plasują go w głównym nurcie europejskiej lub skandynawskiej socjaldemokracji - ale raczej tej z lat 80.
"Raczej nie byłby etatystą, nie planuje wielkich nacjonalizacji czy tworzenia państwowych banków" - zaznacza.
Dyplomata uważa, że ze względu na zaawansowany wiek obydwu kandydatów - Sanders w dniu wyborów 3 listopada będzie miał 79 lat, a Biden 78 - kluczowy będzie wybór kandydatów na wiceprezydenta. Jak zaznacza, będzie to podyktowane względami polityki wewnętrznej.
Przed wtorkową rundą głosowań faworytem do zdobycia nominacji Partii Demokratycznej jest Biden. Sondaże dają mu przewagę w czterech z sześciu głosujących we wtorek stanach, w tym w kluczowym stanie Michigan. Biden ma również dużą przewagę na Florydzie, która zagłosuje tydzień później.
Oskar Górzyński (PAP)
Reklama