Do 9 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w stanie Waszyngton (północny zachód USA), 27 osób jest zakażonych - poinformowały we wtorek władze stanowe.
Przypadki zgonów wystąpiły w hrabstwie King (8) i sąsiednim hrabstwie Snohomish (1).
Wszystkie 27 przypadków zakażeń wystąpiło na stosunkowo niewielkim obszarze wokół zatoki Puget Sound, w rejonie aglomeracji Seattle. Jest to największa, z dotychczas wykrytych, koncentracja zakażeń koronawirusem w USA.
Według lokalnej służby zdrowia większość przypadków śmiertelnych wystąpiła w domu opieki LifeCare na przedmieściu Seattle - Kirkland. Poinformowano, że zmarli to osoby w podeszłym wieku, albo bardzo schorowane.
Łącznie w całych Stanach Zjednoczonych, według danych Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC), zainfekowanych koronawirusem jest 108 osób w ok. 12 stanach. Połowa z nich to osoby ewakuowane z wycieczkowca Diamond Princess, który był poddany kwarantannie w Japonii.
Mimo wzrostu liczby zgonów i przypadków zakażeń, rząd Stanów Zjednoczonych ocenia, że zagrożenie epidemią nie jest wysokie. Podczas briefingu w Białym Domu wiceprezydent Mike Pence oświadczył, że na obecnym etapie rząd nie widzi potrzeby ogłaszania alarmu epidemiologicznego, co nie oznacza, że nie są prowadzone intensywne prace mające przeszkodzić w żywiołowym rozprzestrzenianiu się wirusa.
Pence zapowiedział wprowadzenie dalszych restrykcji wizowych, które ograniczą przyjazdy do USA osób z krajów, gdzie odnotowuje się największy wzrost liczby zakażonych. Zapowiedział też, że wszyscy pasażerowie udający się do USA będą poddawani przed odlotem testom na obecność koronawirusa. (PAP)
Reklama