Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 24 grudnia 2024 11:51
Reklama KD Market

Cyniczna demagogia

W polityce krajowej znowu bez zaskoczeń. Opozycja „totalna” swój przydomek zawdzięcza nie tylko ogromnej skali wyparcia wszystkiego co pisowskie, a coraz częściej także konserwatywne i katolickie. Odnosi się on także do charakteryzującego ją wysokiego poziomu automatyzmu w coraz częściej bezrefleksyjnej i totalnej właśnie krytyce każdego posunięcia obecnej ekipy rządzącej. Słowem, jeżeli coś proponuje partia Kaczyńskiego, to jest to złe i koniec kropka. Zero dyskusji czy pochylenia się nad podnoszoną kwestią. Taka narracja coraz częściej zapędza opozycję, a przynajmniej jej najbardziej „totalne” skrzydło, w kozi róg i uniemożliwia sprawną debatę parlamentarną. Powoduje także zjawisko wpadania w pułapkę własnej narracji, obnażając tym samym hipokryzję antypisowskiego obozu. Oto bowiem, krytykując każdy pomysł rządu i sejmowej większości, opozycja niejednokrotnie łapana jest na tym, iż ongiś sama zgłaszała, bądź też nadal proponuje, podobne co jej polityczni adwersarze postulaty. Sama Małgorzata Kidawa-Błońska, jeszcze we wrześniu 2019 roku będąc kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera, proponowała finansowanie mediów publicznych z budżetu państwa. Dzisiaj pieniądze, które rząd chce przeznaczyć na ten cel opozycja uznaje za zabrane pacjentom onkologicznym. Cyniczna to demagogia! Opozycja, co już pokazała przy okazji sporu o pomoc finansową dla opiekunów osób niepełnosprawnych, w swojej politycznej walce bezpardonowo sięga po wyjątkowo paskudne praktyki. Cynicznie i całkowicie świadomie bierze bowiem za swoich zakładników osoby najbardziej pokrzywdzone przez los. Kiedyś byli to niepełnosprawni. To na ich plecach do polskiego parlamentu wjechała rzekomo apolityczna aktywistka, liderka sejmowych protestów opiekunów osób niepełnosprawnych, a prywatnie mama jednego z takich chorych ludzi, Iwona Hartwich, która zdobyła finalnie mandat poselski. Szkoda, że wcześniej okłamywała opinię publiczną twierdząc, że nie ma aspiracji politycznych  i chodzi jej po prostu o dobro niepełnosprawnych oraz ich opiekunów. Kłamstwo! Dzisiaj w dyskursie politycznym opozycji tymi zakładnikami są osoby zmagające się z okrutną chorobą nowotworową. Wstyd i hańba! W tej swojej narracji opozycja wykazuje się nie tylko sprytnie zamaskowaną znieczulicą, którą chowa za rzekomą troską o pacjentów onkologicznych. Ich obecny dyskurs to cyniczna forma demagogii, bowiem fakt przekazania mediom narodowym przez Sejm RP pewnej, nawet wygórowanej sumy pieniędzy, w żaden sposób nie oznacza odebrania ich osobom chorym na raka. To nie są rzeczy tożsame! W przeciwnym razie każdy większy wydatek rządu – tego lub poprzednich – można by uznać za formę „zabierania” pieniędzy innym. A tak to przecież nie działa. Jasne, można i wręcz trzeba się spierać, czy dwa miliardy złotych przekazane przez sejmową większość PiS na poczet Telewizji Polskiej oraz Polskiego Radia, to wygórowana kwota. W całej tej debacie trudno jednak obronić stanowisko, że PiS pozbawia pieniędzy pacjentów zmagających się z nowotworami. A już na pewno w roli ich adwokatów nie powinni występować politycy Platformy Obywatelskiej i PSL-u. W latach 2012-2014, a więc w czasach rządów ich koalicji, Małgorzata Kidawa-Błońska, obecna kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, pięciokrotnie głosowała przeciwko przyznaniu dodatkowych pieniędzy na onkologię. A przecież wówczas szło o znacznie mniejsze kwoty niż te dwa miliardy złotych, o które dzisiaj toczy się cała batalia. Najpierw chodziło zaledwie o dwa miliony, które zaproponował Leszek Miller z SLD na wsparcie programu szczepień przeciwko czerniakowi. „Za” były wszystkie ówczesne kluby parlamentarne, przeciw zaś Kidawa-Błońska oraz pozostali posłowie koalicji PO-PSL. Był rok 2012. Później, gdy poseł PiS Krzysztof Jurgiel wnioskował o 7 milionów na rozbudowę i modernizacjęCentrum Onkologii w Białymstoku, Kidawa-Błońska ponownie głosowała przeciw. Szczególnie dla pacjentów onkologicznych ze wschodniej, gorzej rozwiniętej części kraju, takie inwestycje były i są ekstremalnie potrzebne. To kwestia życia i śmierci. Pacjenci onkologiczni nie mogą czekać. Czas bowiem nie jest ich sprzymierzeńcem. Niestety pacjentem onkologicznym jest także bardzo bliska mi osoba, stąd też cyniczna gra polityków opozycji dotyka mnie osobiście. Najnowszej generacji leki, które są obecnie jedyną szansą na życie dla chorego z trudnym przypadkiem szpiczaka – nowotworu szpiku kostnego – do niedawna jeszcze nie były w ogóle finansowane przez NFZ! To się zmieniło dopiero w ostatnim czasie, za rządów PiS. Co było dawniej? Chory, który nie był milionerem skazywany był na śmierć lub musiał ratować się zbiórkami charytatywnymi. Te jednakowoż są najczęściej niewystarczające i większość pacjentów po prostu nie była w stanie przy ich pomocy uzbierać nawet niewielkiego procenta potrzebnej na leczenie kwoty. Tragedia choroby nowotworowej, stając się udziałem mojej rodziny, uwidoczniła nam liczne patologie publicznej służby zdrowia w Polsce. Trudno jednak nie odnotować pozytywnych zmian, które w naszym przypadku okazały się dla chorego zbawienne, dając nam promyk nadziei. Rząd PiS znacznie zwiększył ogólne wydatki na ochronę zdrowia. Wzrosły one o 30 proc. z kwoty ok. 70 mld. w 2015 roku (a więc za rządów PO-PSL) do kwoty ponad 100 mld. w roku 2020. To wzrost o ok. 35 mld.! Co więcej, z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy na początku lutego b.r. przyjęto Narodową Strategię Onkologiczną na lata 2020-2030. Przewiduje on szereg działań mających zmniejszyć zachorowalność na nowotwory i poprawić skuteczność leczenia już istniejących m.in. poprzez inwestycje w infrastrukturę i kadrę medyczną oraz kampanie promujące zdrowy styl życia. Na te cele wygospodarowano dodatkowo ok. 5 mld. złotych z budżetu państwa. I teraz – czy opozycja w świetle tych faktów ma prawo zarzucać PiS-owi odbieranie pieniędzy chorym na raka? Piszący te słowa uważa jednak, że kwota dwóch mld. złotych przekazana tylko w jednym roku na media publiczne jest zdecydowanie zbyt wysoka i faktycznie lwią jej część można by przeznaczyć na potrzebniejsze wydatki – szczególnie na pacjentów onkologicznych. Osoby na kierowniczych stanowiskach w telewizji i radiu nie muszą bowiem zarabiać kosmicznych pensji, które przyprawiają o zawrót głowy. Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama