Przebywająca w objętym kwarantanną mieście Wuhan dziennikarka Chao Deng, jedna z trojga korespondentów „Wall Street Journal”, którym chińskie władze odebrały akredytację, może pozostać w kraju do końca epidemii – oznajmił we wtorek rzecznik MSZ Chin.
Na rutynowym briefingu w Pekinie rzecznik Zhao Lijian oświadczył, że Deng nie wywiązała się z nakazu opuszczenia Chin, ponieważ nie mogła wyjechać z odciętego od świata Wuhanu. Może ona pozostać w tym mieście i opuścić kraj, gdy epidemia dobiegnie końca, ale do czasu wyjazdu nie wolno jej wykonywać pracy dziennikarskiej – powiedział rzecznik.
W Wuhanie, w środkowych Chinach, znajduje się pierwotne ognisko epidemii groźnego koronawirusa, który zabił już w całym kraju ponad 2,6 tys. osób. 23 stycznia 11-milionowe miasto objęto kwarantanną i zakazano wyjazdu z niego, by ograniczyć możliwość szerzenia się patogenu w innych częściach kraju.
Deng jest wśród trojga dziennikarzy pekińskiego biura „WSJ”, którym odebrano akredytację w związku z opublikowanym przez amerykański dziennik na początku lutego komentarzem pt. „Chiny są prawdziwym chorym człowiekiem Azji”. Chińskie MSZ twierdzi, że gazeta odmówiła przeprosin za to stwierdzenie, uznawane przez Pekin za rasistowskie.
Organizacje dziennikarskie i obrońcy wolności słowa oceniają odebranie akredytacji dziennikarzom „WSJ” jako próbę zastraszenia zagranicznych mediów. Według Klubu Korespondentów Zagranicznych w Chinach (FCCC) żadne z trojga dziennikarzy nie brało udziału w tworzeniu artykułu, który wskazano jako powód ich wydalenia.
Pozostali dwaj wydaleni dziennikarze - wiceszef biura „WSJ” w Pekinie Josh Chin i pracujący w tym biurze reporter Philip Wen - opuścili ChRL w poniedziałek. Chin i Deng są obywatelami USA, a Wen jest obywatelem Australii.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)
Reklama