Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 10:44
Reklama KD Market

Naród mówi: dość!

Czasami można odnieść wrażenie, że niektórzy sędziowie w Polsce celowo wydają tak skandaliczne wyroki, by dać amunicję narracji PiS-u, który potrzebuje solidnych argumentów usprawiedliwiających wprowadzaną przez siebie reformę wymiaru sprawiedliwości. Orzeczenia te są bowiem zaprzeczeniem pojęć takich jak „sprawiedliwość”, „państwo prawa” czy „niezależne sądownictwo”. Przykładów z ostatniego czasu nie brakuje. Oto bowiem byliśmy niedawno świadkami prawdziwego sędziowskiego popisu – swoistej lekcji najwyższej (nie)sprawiedliwości. Znany dziennikarz Piotr Najsztub został prawomocnym wyrokiem sądu uniewinniony w sprawie związanej z potrąceniem przez niego 77-letniej kobiety przechodzącej przez przejście dla pieszych. Skandaliczność tego wyroku polega na tym, że Najsztub kierował samochodem bez ważnych badań technicznych, bez ubezpieczenia, a sam nie posiadał nawet prawa jazdy! Dlaczego? Bo zostało mu odebrane za inne przewinienie! Co więcej, potrącił człowieka na pasach… I co? I nic! Został całkowicie uniewinniony. Granda! No ale co poradzić, skoro najwyraźniej pan redaktor był idolem pana sędziego lub osobą szczęśliwie przez sędziego darzoną sympatią. Drodzy Czytelnicy, sąd w ten sposób w pewnym sensie przyzwolił na rozjechanie Was na pasach przez kierowcę bez prawa jazdy, bez ważnych badań technicznych oraz ubezpieczenia i bez prawa jazdy. Miejcie się zatem na baczności odwiedzając ten sprawiedliwy kraj. Smutne jest w tym również to, że nie słyszałem głosów oburzenia ze strony sędziowskiej wierchuszki, która tak ochoczo wypowiada się w sprawach dotyczących reformy sądownictwa, twierdząc że staje w obronie sędziowskiej niezależności, sprawiedliwości i państwa prawa. Dlaczego milczycie w tej sprawie? Widać starsza pani nie należy do kolesi z grupy wzajemnej adoracji, a zatem nie jest godna tej sprawiedliwości, o której tyle mówicie. Część sędziów to uwłaszczeni na fundamentach starego, zgniłego systemu przedstawiciele „nadzwyczajnej kasty”, jak złośliwie mówią o nich krytycy. Przekonani o swojej wyjątkowości, wielkiej mocy sprawczej, a często niestety także całkowitej bezkarności, uczynili z prawa, którego tajniki doskonale pojmują, instrument realizacji swoich interesów i wpływów. Traktują Polskę, jako swój prywatny folwark, mający zaspokajać ich żądzę władzy i za wszelką cenę gwarantować przynależności do salonowej elity. Dla jasności, w ten sam sposób instytucję państwa pojmuje niestety także wielu polityków oraz przedstawicieli różnych grup interesów np. skorumpowanych deweloperów czy prawników odpowiedzialnych za tzw. czyszczenie kamienic, czyli wyrzucanie ludzi z mieszkań w ramach niechlubnej praktyki pod tytułem „dzika reprywatyzacja”. Tacy przedstawiciele stanu sędziowskiego stali się czymś na kształt tarczy mającej stanowić ochronę przed upadkiem i odejściem w niebyt ich salonowych kolesi. Przedstawicieli elit związanych z poprzednim systemem, poprzednią władzą czy szerzej kojarzonych z salonową śmietanką III RP. Nie piszę jednak o wszystkich sędziach. Jest bowiem i w Polsce wielu takich, którzy zasługują na najwyższe uznanie. Takich, którzy swoją codzienną pracą dokładają nieocenioną cegiełkę do walki o praworządność i sprawiedliwość. Nawet tutaj, w tym dalece niesprawiedliwym, a często dogłębnie skorumpowanym systemie prawnym, który nierzadko dobro zwykłego, szarego obywatela, małego przedsiębiorcy czy działacza społecznego ma za nic. Sędziowskim skandalem z ostatnich dni jest także kolejny prawomocny wyrok dla Jana Śpiewaka, działacza społecznego, który broni ludzi pokrzywdzonych przez czyścicieli kamienic oraz walczy z mafią reprywatyzacyjną. Działacz musi zapłacić w sumie 15 tysięcy zł. A teraz hit – Śpiewak jest JEDYNĄ osobą prawomocnie skazaną w sprawie dzikiej reprywatyzacji. Rozumiecie Państwo? JEDYNĄ! Oto polska sprawiedliwość w pigułce. I znowu – wobec tak wielkiej niesprawiedliwości i tak ordynarnej kpiny z prawa – boli mnie straszliwie, że sędziowska wierchuszka ponownie milczy! Gdzie Pan jest Panie Tuleja? A Pani Gersdorf, Pan Rzepliński i Pan Panie Strzębosz? Gdzie się podzialiście? Nie wszyscy jednak milczą, choć milczenie bywa złotem… Sprawę Jana Śpiewaka postanowił skrytykować znany prawnik i były polityk Roman Giertych. Na swoich mediach społecznościowych napisał, że Śpiewak powinien dostać rok prac społecznych polegających na sprzątaniu warszawskich ulic. Sugerował, że sąd był dla niego bardzo łagodny. Rozumiem, że gdy jedni sprzątają kamienice z ludzi, drudzy, którzy to krytykują – winni sprzątać ulice ze śmieci? Pokręcona logika… No ale ja prawnikiem nie jestem. Może się nie znam. Witold Jurasz, komentator polityczny i były polski dyplomata napisał kiedyś na swoim Facebooku historię, jak to w trakcie spotkania w jednej z ambasad grupka adwokatów będących przeciwnikami PiS-u starała się mu wytłumaczyć, że wyznaczanie kuratorów ludziom, którzy mają po 110-120 lat, a potem odzyskiwanie rzekomo dla nich warszawskich kamienic, to praktyka całkowicie normalna i zgodna z prawem. A potem wyrazili zdziwienie dlaczego PiS prowadzi w sondażach. Dlaczego przywołałem tę historię? Bowiem Jan Śpiewak został skazany za krytykę mecenas Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Pani mecenas brała udział w reprywatyzacji jednej z kamienic jako kurator Aleksandra Piekarskiego, który miałby wówczas 118 lat. Normalnie cuda zaczęły się dziać w tym kraju nad Wisłą! Kamienica została sprywatyzowana. Choć sama zainteresowana twierdzi, że nie była świadoma wieku osoby, której była kuratorem, bowiem jak sama powiedziała „Ta kuriozalna sytuacja jest wynikiem braku informacji na temat właścicieli przedwojennych kamienic. Nie mieliśmy danych, żeby sprawdzić i zidentyfikować wszystkie osoby”. Czy Państwa przekonuje takie tłumaczenie? Ludzie na to patrzą i widzą. Ludzie zaczynają mówić: dość! Na ręce prezydenta Andrzeja Dudy trafił list ws. ułaskawienia Jana Śpiewaka, podpisany przez wiele osób, w tym związanych z polityką. Takie sędziowskie swawole to woda na młyn pisowskiej narracji, która woła o konieczności wprowadzenia prawa, które miałoby rzekomo jeden cel: gwarantować apolityczność sędziów. Tymczasem jest to dalece wadliwa i niebezpieczna propozycja prawna, która przewiduje ograniczenie podstawowych swobód obywatelskich dla sędziów i w rzeczywistości ma być na nich kagańcem. Opozycja i związane z nimi media mówią o niej „ustawa represyjna”. No cóż, sądy co prawda wymagają gruntownej i rewolucyjnej reformy, ale PiS próbuje rozbroić bombę przy pomocy kilofa. To się nie może dobrze skończyć. Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.   fot.Marcin Bielecki/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama