Dlaczego chory psychicznie zabójca był na wolności? Narzeczona zamordowanego CEO opowiada o swoich zmaganiach i o poszukiwaniu sprawiedliwości
W piątek 23 marca Barbara Misiur zaczęła dzień od wysłania Mike’owi kilku filmików, jak dziewczynki tańczą w pokoju. Otworzyła drzwi na taras domu, w którym mieszkali w Park Ridge; było ładnie, więc zaczęła ubierać dzieci na zewnątrz. Około 2 pm ktoś zadzwonił do drzwi. W progu stanęło trzech mężczyzn, którzy przedstawili się jako detektywi. Jednym uchem słuchała ich pytań, jednocześnie kończyła ubierać najmłodszą córkę. Gdy dotarło do niej słowo „wypadek”, przerwała ubieranie dziecka i spojrzała na mężczyzn. W ich oczach zauważyła łzy. I jakby politowanie. – Mike’owi się nie udało – powiedział jeden z detektywów, a Barbara zamarła.
Nie pamięta dobrze, co było dalej. Biegała po całym domu, krzyczała i wymiotowała do kuchennego kubła na śmieci. Zadzwoniła też do mamy do Polski. W tym czasie jeden z detektywów doglądał bawiących się za domem dziewczynek – trzyipółletniej, dwuipółletniej i półtorarocznej. Dopiero po dobrej godzinie detektywi zaczęli wyjaśniać formalności.
Życie jak w bajce
Poznali się sześć lat temu na urodzinach u kolegi. Znajomość potoczyła się szybko – w ciągu trzech lat urodziło im się troje dzieci. Barbara przyznaje, że życie z Mike’iem było beztroskie. Często powtarzała mu, że jest „największą szczęściarą na świecie”. Były podróże po całym świecie, wieczorne wyjścia, niespodzianki, kolacje w restauracjach, zakupy, weekendy pełne wrażeń. Podział obowiązków był u nich tradycyjny – ona zajmowała się domem i dziećmi, on intensywnie pracował. Ponieważ Barbara na co dzień była w domu, Mike dbał o to, by w weekendy zorganizować im wspólną dobrą rozrywkę.
Praca Mike’a wiązała się z częstą nieobecnością w domu. Założyciel i prezes firmy Enterprise Scrum prowadził szkolenia z zakresu zaawansowanej inżynierii oprogramowania – ideologii Scrum. W swojej dziedzinie Mike Beedle był pionierem i wizjonerem znanym na całym świecie, był również współautorem kilku książek. Prowadził szkolenia na całym świecie. Urodzony w Meksyku jako Miguel, którego ojciec był Amerykaninem, wyjechał do USA na studia, tu zrobił doktorat z fizyki, a w Chicago rozwinął skrzydła, zakładając swoją firmę w podmiejskim Park Ridge.
Mike zakochał się w Polsce. Zafascynowały go krajobrazy, rozwój gospodarczy, europejski system społeczny z bezpłatną opieką zdrowotną i wysokim poziomem edukacji. Do kraju nad Wisłą podróżowali z Barbarą i dziećmi bardzo często – planowali, aby tam osiąść, a Mike miał wówczas wykładać w Europie. W Polsce planowali również cichy ślub i tradycyjne wesele w pałacyku w zachodniej Polsce.
Ostatni drink Mike’a
– Pracował naprawdę ciężko i miał sporo na głowie, stąd wieczorne wyjście na drinka nie było u niego niczym nadzwyczajnym. Zamiast siedzieć w hotelowym pokoju, lubił być wśród ludzi, wziąć laptopa, swoje notatki, uporządkować myśli – opowiada Barbara. Nie inaczej było 22 marca, gdy prowadził kolejne szkolenie w hotelu w Oak Brook. Tej nocy postanowił wyskoczyć aż do śródmieścia Chicago, do baru, który otwarty był do późna. – Oboje jesteśmy takimi nocnymi markami – opowiada Barbara, która o Mike’u wciąż mówi w czasie teraźniejszym.
Czy Mike nie mógł złapać taksówki, czy tak długo czekał na Ubera, że po zamknięciu baru stał na ulicy jeszcze przez pół godziny… ? – zastanawia się Barbara. Tak wynika z nagrań okolicznych kamer, które pokazała jej policja. To właśnie przez ten czas z drugiej strony ulicy obserwował go morderca. Upijanie się nie było w jego stylu – następnego dnia o dziewiątej miał kolejny wykład. Jednak niedawno ktoś zadzwonił do Barbary i powiedział, że był świadkiem, jak kelnerki z baru ustawicznie donosiły biznesmenowi drinki. I że być może również lokal i jego pracownicy ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało. Na razie Barbara czeka na wyniki sekcji zwłok narzeczonego.
Nagrania, na którym zabójca wpycha Mike’a w tylną uliczkę i zadaje śmiertelny cios, Barbara nie chciała widzieć.
Ilu jest takich Bassettów?
Po kilku tygodniach, gdy minął pierwszy szok związany ze śmiercią Mike’a i gdy na jaw wyszła bogata przeszłość kryminalna oraz choroba psychiczna jego zabójcy, w Barbarze coś pękło. Zaczęła dostrzegać wielką niesprawiedliwość i defekty systemu, które doprowadziły do śmierci ojca jej dzieci. Pomogła również wizyta Andrew Holmesa, chicagowskiego działacza społecznego, członka grupy Chicago Survivors, zajmującej się m.in. poradnictwem dla ofiar przemocy w Wietrznym Mieście. To właśnie Holmes zachęcił Barbarę do upublicznienia swojej historii, co ma zwrócić uwagę zarówno władz, jak i opinii publicznej na luki w systemie, pozwalające recydywistom takim jak Bassett na przebywanie na wolności.
– Dlaczego morderca Mike’a był na ulicy? Przecież był znany władzom, miał na koncie 98 aresztowań – dla mnie to jest niepojęte. Taka osoba nie powinna żyć w społeczeństwie, nie powinna być wśród ludzi. Dlaczego nikt nie interesował się tym człowiekiem, nie zatrzymał go w szpitalu psychiatrycznym? Czy naprawdę czekali, aż coś się stanie, aby zamknąć go na stałe? – pyta rozgoryczona kobieta.
Podobne pytania padały podczas zorganizowanej przez Andrew Holmesa konferencji prasowej. – Tej tragedii można było zapobiec. Jest ktoś, kto 98 razy podpisywał dokumenty zwalniające tę osobę z więzienia. Ktoś, kto powinien ją monitorować, zapewnić leczenie lub pozostawić w więzieniu. Tymczasem nic nie zostało zrobione. Jeżeli nie będzie jakiejś zmiany, takie tragedie będą się powtarzać. Ilu podobnych Gino Bassettów jest dziś na ulicach? – dodaje Misiur.
Barbara Misiur wezwała również władze do przeprowadzenia śledztwa mającego wyjaśnić, dlaczego niebezpieczny recydywista z chorobą psychiczną znajdował się na wolności.
Mimo osobistej tragedii Barbara jest zdeterminowana, by kontynuować zapoczątkowane z narzeczonym plany przeprowadzki do Polski. Z pomocą mieszkających tam rodziców chce wychować córki w rodzinnym kraju. Na razie jeszcze zmaga się z codziennością. Najtrudniej jest, gdy dzieci pytają, kiedy tata wróci do domu.
Osoby, które chciałyby wesprzeć rodzinę Mike’a Beedle’a, mogą wpłacać datki na platformie YouCaring.com pod hasłem „Support Mike Beedle Family” lub e-mail [email protected]Joanna Marszałek[email protected]
Podejrzany o zabójstwo CEO z Park Ridge wcześniej aresztowany 98 razy
56-letni Gino Bassett Sr. został oskarżony o zabójstwo 55-letniego przedsiębiorcy z Park Ridge, Miguela (Mike’a) Beedle’a. Basset ma bogatą przeszłość kryminalną – wcześniej był aresztowany co najmniej 98 razy. Mężczyzna ma również zdiagnozowaną schizofrenię. Obecnie przebywa w więzieniu powiatu Cook bez możliwości wyjścia za kaucją.
Do zdarzenia doszło w piątek 23 marca około godz. 2.30 am w rejonie baru Snickers przy 448 N. State St. w śródmieściu Chicago. 56-letni Bassett podszedł do stojącego w pobliżu baru Beedle’a i popchał go w tylną uliczkę, gdzie śmiertelnie ranił go nożem w szyję, zabierając gotówkę i portfel.
Kamery zarejestrowały rannego Beedle’a wytaczającego się z alejki za Bassettem. Mężczyzna trzyma się za szyję, z której tryska krew, a wkrótce potem upada na ziemię. Śmierć Beedle’a stwierdzono w szpitalu Northwestern Memorial.
Tymczasem napastnik na nagraniach biegnie w stronę stacji czerwonej linii miejskiej kolejki CTA, gdzie na schodach groził nożem dwóm kobietom. 21- i 26-latka zgłosiły incydent na policję. Miejskie kamery na stacji kolejki utrwaliły również Bassetta wyciągającego gotówkę, karty kredytowe i nóż.
Po napadzie Bassett udał się do Nowego Jorku. W tym czasie w jego miejscu zamieszkania znaleziono 5-calowy nóż ze śladami krwi, charakterystyczną kurtkę, którą miał na sobie w chwili napadu, również poplamioną krwią. Mężczyznę aresztowano 4 kwietnia na dworcu Union Station w Chicago. Dwa dni później usłyszał zarzut morderstwa pierwszego stopnia oraz dwa zarzuty napaści z użyciem śmiercionośnej broni.
Wcześniej Gino Bassett aresztowany był co najmniej 98 razy. Z dokumentacji sądowej wynika, że od 1984 roku toczyło się przeciwko niemu co najmniej 46 spraw karnych. Skazany był m.in. na trzy lata więzienia za włamanie, dziewięć lat za napad z bronią i 3 lata za stawianie oporu policjantowi.
Podczas przesłuchania w sądzie powiatu Cook 6 kwietnia obrońca publiczny Marijane Placek powiedziała, że podejrzany cierpi na schizofrenię i bez dostępu do odpowiednich leków może być zagrożeniem dla współwięźniów oraz dla siebie. Sędzia Michael R. Clancy zgodził się na jego ewaluację w szpitalu psychiatrycznym Cermak Health Services. Gino Bassett przed sądem ponownie stanie 3 maja.