Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło w środę, jak co roku od 1991 r., niewiążącą rezolucję, wzywającą do zniesienia amerykańskiego embarga gospodarczego przeciwko Kubie z 1962 roku. 191 państw opowiedziało się za przyjęciem dokumentu. USA i Izrael były przeciwko.
Przed głosowaniem ambasador USA przy ONZ Nikki Haley oświadczyła, że Stany Zjednoczone będą tak długo głosowały przeciwko zniesieniu embarga, "jak długo Kubańczycy będą pozbawiani praw człowieka i podstawowych wolności". Głosowanie nad rezolucją nazwała "teatrem politycznym". "Co roku Zgromadzenie Ogólne ONZ traci swój czas na rozpatrzenie tej rezolucji" - oznajmiła.
Amerykańska ambasador podkreśliła, że "blokada Kuby jest zapisana w amerykańskim prawie i jedynie Kongres ma prawo ją zakończyć".
Podczas debaty przed głosowaniem szef kubańskiej dyplomacji Bruno Rodriguez ostro skrytykował "pozbawione szacunku" i "cyniczne wypowiedzi" Haley.
Rosja wyraziła ubolewanie z powodu - jak to ujęła - "wojowniczej retoryki" USA. Stanowisko USA skrytykowały również Chiny.
W ubiegłym roku Stany Zjednoczone, po raz pierwszy od 25 lat, wstrzymały się od głosu nad rezolucją ZO ONZ w sprawie zniesienia embarga przeciwko Kubie. Miało to miejsce w następstwie historycznego zwrotu z lipca 2016 r. w relacjach ówczesnej administracji prezydenta USA Baracka Obamy z Kubą, która przez lata była izolowana. Od głosu wstrzymał się wówczas również Izrael.
Od 1991 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjmuje co roku rezolucję pozbawioną mocy prawnej, krytykującą amerykańską blokadę gospodarczą Kuby.
Obecny prezydent USA Donald Trump zmienił radykalnie politykę swego poprzednika wobec Hawany; zapowiedział wprowadzenie nowych ograniczeń w dziedzinie podróży grupowych na Kubę, które jednak będą nadal możliwe, oraz zakaz indywidualnych wizyt.
Napięcie między Waszyngtonem a Hawaną zaostrzyło się m.in. wskutek tajemniczych "ataków akustycznych", od których ucierpiało ponad 20 amerykańskich dyplomatów akredytowanych na wyspie. Amerykanie odpowiedzieli na nie wycofaniem z Hawany dwóch trzecich swego personelu dyplomatycznego. Kubańskie władze zaprzeczają jakoby miały coś wspólnego z tymi incydentami.(PAP)
Reklama