Po miesiącach rozmów, planów i przygotowań, 26 września w przygranicznym regionie San Diego o nazwie Otay Mesa pojawiły się ogrodzenia i zakaz parkowania. Zaroiło się też od funkcjonariuszy z Federal Protective Service, radiowozów California Highway Patrol, innych mundurowych oraz ciężkiej maszynerii budowlanej. Skąd to całe zamieszanie? Sześć firm budowlanych z całego kraju, wybranych przez amerykańską agencję służb celnych i ochrony granic (Customs and Border Protection, CBP) w przetargu na budowę prototypów muru granicznego z Meksykiem, rozpoczęło prace.
Zadanie – budowa ośmiu propozycji, czterech z betonu i czterech z alternatywnych, czyli bliżej nieokreślonych „innych” materiałów. Zgodnie z życzeniem prezydenta Trumpa, uwzględnionym w wydanym wiosną przez CBP zapytaniu ofertowym, mur ma być bardzo wysoki (mierzyć od 18 do 30 stóp, czyli 5,5 do 9 metrów), nie do sforsowania, a dodatkowo przyjemny dla oka – przynajmniej od strony amerykańskiej. I najważniejsze, każdy z ośmiu projektów ma spełnić jeden nadrzędny cel: zatrzymać nielegalne przekraczanie granicy w miejscu, gdzie powstanie.
Nie bez powodu prototypy powstają na terenie równoległym do granicy amerykańsko-meksykańskiej, zaledwie kilka metrów od obecnej bariery odgradzającej San Diego w Kalifornii od Tijuany w Meksyku. Ta istniejąca bariera jest podwójna – obejmuje blokady dla pojazdów oraz wzniesione kilka metrów dalej wtórne 9-metrowe stalowe panele. Wśród nielegalnie przekraczających granicę standardem jest przeskoczenie pierwszej bariery, przebiegnięcie niewielkiego dystansu, a następnie utorowanie sobie drogi przez stalowe ogrodzenie. Dla sprawnie przekraczającego dotychczasowe zapory cała procedura zajmuje parę minut. Amerykańska straż graniczna skarży się, że ogrodzenie uszkadzane jest kilkaset razy w roku.
„Jesteśmy zobowiązani do zabezpieczenia granic, a do tego należy budowa muru granicznego” – napisał Ronald Vitello, p.o. zastępcy szefa CBP w oświadczeniu wydanym dla mediów 26 września, dodając że „rozpoczęcie budowy prototypów umożliwi kontynuację stosowania wszystkich narzędzi niezbędnych do zabezpieczenia granicy”. Agencja przewiduje, że budowa prototypów zostanie ukończona w ciągu około 30 dni od jej rozpoczęcia, czyli od 26 września.
Po zakończeniu budowy prototypy będą testowane przez przedstawicieli Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego. Federalni agenci będą sprawdzać, z jaką skutecznością firmy włączyły do swoich projektów mechanizmy zapobiegające wspinaniu się na mur, podkopywaniu go oraz innym, bardziej wyszukanym próbom sforsowania go. Na podstawie powstałych prototypów zebrane zostaną standardy projektu, który będzie dalej udoskonalany, aż sprosta wszystkim wymogom i rekomendacjom amerykańskiej straży granicznej.
Sześciu wspaniałych
W rozporządzeniu wykonawczym prezydenta Trumpa z 25 stycznia o bezpieczeństwie granic i poprawie wdrażania przepisów imigracyjnych („Border Security and Immigration Enforcement Improvements”) czytamy, że sekretarz departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego podejmie odpowiednie kroki, aby bezzwłocznie zaplanować, zaprojektować i skonstruować fizyczny mur wzdłuż południowej granicy, używając do tego odpowiednich materiałów i technologii pozwalających na osiągnięcie kompletnej operacyjnej kontroli południowej granicy.
Na czyny nie trzeba było długo czekać. W połowie marca CBP wydała dwa zapytania ofertowe, jedno na mur betonowy, drugi z innych materiałów. Do przetargu na budowę prototypów, ogłoszonego wczesną wiosną, stanęło ponad sześćset chętnych firm z całego kraju, z których na przełomie sierpnia i września agencja wyłoniła sześć. Szczęśliwi wybrańcy to dwie firmy z Arizony, pozostałe są z Alabamy, Teksasu, Missisipi i Maryland. Tylko dwie firmy mają zaszczyt zaprezentowania dwóch wersji muru – betonowej oraz alternatywnej. Są to Cadell Construction Co. z Alabamy oraz W.G.Yates&Sons Construction Co. z Missisipi. Choć żadne źródło nie identyfikuje, czym są te „inne” materiały, można podejrzewać, że mowa jest o stali.
W ciągu paru miesięcy poprzedzających budowę prototypów inżynierowie z Korpusu Inżynieryjnego Armii Stanów Zjednoczonych wiercili i pobierali próbki ziemi z różnych przygranicznych terenów w celu ustalenia, jaki rodzaj bariery byłby najbardziej skuteczny w różnych środowiskach geograficznych wzdłuż granicy.
CBP, która nadzoruje pracę amerykańskiej straży granicznej, zastrzegła w zapytaniu ofertowym, że prototypowe mury mają być praktycznie niemożliwe do pokonania – ani wspinaczką, ani za pomocą drabiny, ani bardziej wyszukanych „narzędzi wspinaczkowych”. Dodatkowo w celu zapobieżenia przemytowi narkotyków, projekty mają uniemożliwiać kopanie lub konstrukcję tunelu pod murem na głębokość co najmniej sześciu stóp od jego najniższego punktu. W dokumentach CBP znalazł się również zapis, że mur musi być „w pewnym sensie przyjemny dla oka” od strony amerykańskiej.
Od prototypu do muru
Jednak budowa ośmiu prototypów o długości 18 metrów to jedno, a konstrukcja kompletnego muru nie do sforsowania na całym odcinku mierzącej prawie dwa tysiące mil granicy amerykańsko-meksykańskiej to zupełnie co innego. Departament Bezpieczeństwa Narodowego, który miał zainicjować budowę wykorzystując w pierwszym okresie środki własne, wiosną dysponował jedynie sumą 20 mln dol., która ma wystarczyć na opłacenie umów w sprawie budowy prototypów. Koszt budowy każdego prototypu to 500 tys. dolarów. Aby mur powstał na odcinku całej granicy, potrzebne są środki zatwierdzone przez Kongres. Różne szacunki mówią o sumie od 10 do 38 miliardów dolarów!
Podczas kampanii wyborczej oraz zaraz po przejęciu władzy Donald Trump wielokrotnie zapewniał, że za budowę muru zapłaci sąsiad zza południowej granicy. Jednak w związku z faktem, że meksykański prezydent i inni liderzy mniej lub bardziej dosadnie odrzucili ten pomysł, prezydent zwrócił się do Kongresu o pieniądze, grożąc zawieszeniem prac rządu, jeśli legislatorzy nie zatwierdzą niezbędnych funduszy.
Nawet 5 miliardów dol. będzie kosztować dobudowa muru do już istniejącego"
W rezultacie w projekcie nowej ustawy o bezpieczeństwie wewnętrznym kraju znalazła się suma 1,6 miliarda dol. na budowę muru na granicy z Meksykiem. Według republikańskich przywódców suma 1,6 mln dol. całkowicie spełni oczekiwania prezydenta Trumpa, który po modyfikacji planów ma zamiar wybudować mur w Teksasie i Kalifornii. W nowym projekcie ustawy w 2018 r. znajdą się także fundusze na zwiększenie liczby pograniczników o 500 nowych oficerów oraz powiększenie o kolejne tysiąc osób personelu służb imigracyjnych.
Dodatek do muru
Warto zauważyć, że na odcinku około 650 mil już istnieje kombinacja barier – wspomnianych stalowych paneli połączonych łańcuchami oraz niższych barier dla pojazdów. Portal Politico wyliczył na podstawie raportu Government Accountability Office z 2009 r., że jedna mila ogrodzenia – w takiej postaci, jaka istnieje obecnie, czyli bez użycia zaawansowanych technologii (typu proponowane przez prezydenta panele słoneczne, elementy estetyczne, czy niedawna sugestia, by mur był przeźroczysty itp.) i nie biorąc pod uwagę barier geograficznych – kosztuje średnio 3,9 mln dolarów. Tym samym, by na całej długości dobudować mur do już istniejącego, trzeba liczyć się w kosztami rzędu 5 miliardów dolarów.
Eksperci podkreślają, że rzeczywisty koszt budowy będzie dużo wyższy. Nie bez powodu 1300 mil południowej granicy nie posiada obecnie fizycznego zabezpieczenia. Linia graniczna biegnie bowiem przez dziki, miejscami górzysty i pustynny teren, przecina rzeki i regiony oddalone od dróg dojazdowych i węzłów komunikacyjnych.
Oprócz tego duża część ziem wzdłuż południowej granicy jest w prywatnych rękach, więc należałoby doliczyć do tego koszt jej przejęcia przez rząd. Do tego dochodzą koszty napraw i utrzymania muru – na naprawę i utrzymanie istniejących wzdłuż południowej granicy barier w tym roku Kongres przeznaczył około 340 mln dolarów.
(...) W celu zapobieżenia przemytowi narkotyków, projekty mają uniemożliwiać kopanie lub konstrukcję tunelu pod murem na głębokość co najmniej sześciu stóp od jego najniższego punktu"
Więcej przeszkód
Wysoki koszt to nie jedyna przeszkoda w budowie muru na kształt wyobrażeń prezydenta. Jest jeszcze szereg innych przeszkód – etycznych, biurokratycznych, prawnych, środowiskowych, dyplomatycznych i logistycznych. Sama budowa istniejącej bariery za prezydentury George'a Busha była nie lada wyzwaniem – mnożyły się pozwy sądowe, a właściciele ziemi odmawiali rządowych ofert kupna. Traktat graniczny zawarty w 1970 r. z Meksykiem zakłada, że przygraniczne struktury nie mogą zakłócać biegu rzek. W przypadku granicy przypadającej na lądzie (Nowy Meksyk, Arizona, Kalifornia) nie może naruszać istniejących dróg czy zwiększać ryzyka powodzi. Na niektórych obszarach południowej Kalifornii mur zakłócałby naturalne przemieszczanie się wydm piaskowych.
Do tego dochodzą sprawy związane z ochroną zagrożonych gatunków zwierząt i naruszenia środowiska naturalnego – liczne procesy sądowe wytoczone są już na tym etapie. Czy wspomnieliśmy już o sprawie wytoczonej przez prokuratora generalnego Kalifornii? A co z alienacją sąsiadów i utrzymaniem przygranicznej współpracy służb amerykańskich i meksykańskich? Te i więcej przeszkód prowadzi do pytań płynących nawet ze środowisk republikańskich: czy koszty tego przedsięwzięcia nie przewyższają przypadkiem jego użyteczności?
Teren budowy prototypów, jak również szczegóły projektów na razie są pilnie strzeżone, dlatego na ocenę, czy mur będzie w rzeczywistości tak wielki i tak piękny, jak zakładał prezydent, pozostaje nam cierpliwie poczekać. Biorąc oczywiście pod uwagę, że jego walory będziemy oceniać stojąc po odpowiedniej stronie.
Joanna Marszałek
[email protected]