Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 12 listopada 2024 08:43
Reklama KD Market

Nasze dzieciaki z DACA: co z nami będzie?

Pamiętacie polskich Dreamersów, o których pisaliśmy w styczniu? W biegu między szkołą a pracą zgodzili się opowiedzieć nam swoje historie oraz to, jak program DACA wpłynął na ich życie. Osiem miesięcy później, w obliczu niedawnej decyzji prezydenta Trumpa o możliwym zakończeniu programu, jeśli Kongres w ciągu sześciu miesięcy nie podejmie działań legislacyjnych, raz jeszcze odwiedzamy młodych imigrantów, by zapytać o ich nastroje i plany na przyszłość. Do naszej grupy polonijnej młodzieży ze statusem DACA dołączyli również nowi bohaterowie.

Karolina, 25 lat, DACA do marca 2019 r.

Udało jej się bez dokumentów przebrnąć przez liceum i rozpocząć studia. Załatwienie tego nie było łatwe. Podczas gdy jej amerykańscy koledzy dostawali pożyczki i pomoc federalną na szkołę, ona ciągle musiała pracować i starać się o pieniądze. Status DACA umożliwił jej realizację życiowego celu – rozpoczęcie pracy w służbie zdrowia i zaliczenie odpowiedniej ilości godzin, żeby dostać się na studia magisterskie z medycyny. W rozmowie sprzed ośmiu miesięcy powiedziała nam, że nie tylko liczy na to, że nowy prezydent utrzyma program DACA, lecz ma również nadzieję, że zrobi dla Dreamersów coś więcej: „Idealnie byłoby, gdybyśmy po kilku latach bycia przykładnymi członkami społeczeństwa mogli otrzymać obywatelstwo”.

Karolina dziś: „Niedawno rozpoczęłam praktyki w szpitalach i szczerze mówiąc, jestem tak zajęta, że nie mam nawet czasu martwić się o przyszłość DACA. W sierpniu 2018 r. będę już mogła zacząć pracować jako Physician Assistant. To znaczy, miejmy nadzieję... Nie chcę nawet myśleć o tym, że DACA mógłby się skończyć. Wierzę, że Kongres coś wymyśli – nie mogą przecież deportować prawie miliona osób. Wielu z nas chodzi do szkoły, pracuje i płaci mnóstwo podatków. Zlikwidowanie DACA nie opłacałoby się rządowi ekonomicznie.”

Alicja, 21 lat, była beneficjentka DACA

Po pierwszych trudnościach, z jakimi spotkała się po przyjeździe z rodzicami do Stanów w wieku 10 lat – nieznajomości języka, tęsknocie – szybko znalazła się na honorowej liście najlepszych uczniów. Mając 16 lat otrzymała status DACA i mogła zacząć pracować, żeby... chodzić do szkoły. Mimo tymczasowych korzyści, program nie dawał Alicji jasności co do statusu imigracyjnego. „A przecież od początku płaciłam podatki i przyczyniałam się do rozwoju tego kraju” – mówiła w styczniu. Od tego czasu ukończyła Uniwersytet Wisconsin w Milwaukee i wyszła za mąż za swoją wielką miłość z liceum, co pozwoliło jej uregulować sprawy imigracyjne. Przyznaje jednak, że gdyby nie sytuacja imigracyjna, pewnie poczekaliby ze ślubem jeszcze parę lat. Obecnie pracuje jako doradczyni do spraw naboru (Admission Advisor) na uniwersytecie w Schaumburgu.

„Choć sama nie muszę się już martwić utratą statusu, nawet sobie nie wyobrażam, co muszą czuć inni beneficjenci DACA. Najgorsze jest to, że rząd jest w posiadaniu danych wszystkich tych osób. Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność prezydenta Trumpa, nie wiadomo, kiedy w ich życiu mogą nastąpić wielkie zmiany, takie jak utrata pracy i deportacja. Będąc osobą, która sama była w tej sytuacji, chciałabym powiedzieć Dreamersom: zachowajcie spokój i bądźcie pozytywni. Potraktujcie nadchodzące trudności jako życiowe doświadczenie i kontynuujcie wysiłki ulepszenia tego świata. Nie jesteście sami, jest wielu ludzi gotowych o was walczyć!”

Daniel, 24 lata, DACA do sierpnia 2019 r.

Gdy przyjechał do Stanów w wieku 9 lat, rodzice nie byli pewni, czy będzie to tylko na jakiś czas, czy może na stałe. Dopiero w wieku około 12 lat zdał sobie sprawę z faktu, że jest nieudokumentowany, a przez to... inny. Pierwszą główną przeszkodą była niemożność zdobycia prawa jazdy, gdy skończył 16 lat. Gdy otrzymał status DACA, jego koledzy – w większości Amerykanie bez większego pojęcia o sprawach imigracyjnych – urządzili mu „dzień amerykański” – grali w futbol, gotowali na grillu. Status DACA pozwolił mu połączyć naukę w pełnym wymiarze godzin z pracą na pełny etat. Choć nie jest to idealna sytuacja, jest konieczna, gdyż mimo pozorów legalności DACA nie umożliwia starania się o pomoc finansową na studia. Daniel pracuje jako terapeuta w centrum uzależnień oraz kończy naukę w Wright College, zanim przeniesie się na UIC, by studiować inżynierię chemiczną.

„Większość osób, które mnie zna, wie, że nie zgadzam się z obecnym prezydentem w większości spraw, ale ta jedna jest najbardziej oczywista. Wyszedłem z cienia, pozwoliłem amerykańskiemu rządowi pobrać moje odciski palców w zamian za namiastkę normalnego życia. Tu jest mój dom, mam tatuaż z flagą Chicago, a mój angielski jest lepszy niż polski. Podobnie jak w przypadku innych osób, które przyjechały tu jako dzieci, nasze otoczenie nie ma pojęcia, że nie jesteśmy stąd, dopóki im nie powiemy. Nie jestem zbyt optymistyczny co do wypracowania rozwiązania przez Kongres w ciągu sześciu miesięcy. Od dziecka słyszę o reformie imigracyjnej, lecz do niczego to na razie nie zaprowadziło. DACA to dobry start, ale tak naprawdę potrzebujemy ścieżki do obywatelstwa. Jesteśmy obywatelami we wszystkim, tylko nie na papierze. Nie wiem, co zrobię, jeśli wygaśnie mój status DACA. Na pewno skończę szkołę, nawet gdybym miał pracować na lewo na kontraktorce, jak to robiłem w wieku 15 lat. Jeśli będę musiał opuścić kraj, przynajmniej wyjadę jako inżynier. Ale tak naprawdę chciałbym tu pozostać i któregoś dnia zostać obywatelem amerykańskim. Ta decyzja jest teraz w rękach Kongresu.”

Jagoda, 21 lat, DACA do kwietnia 2019 r.

Rodzice przywieźli ją do USA, gdy miała 6 lat. Dopiero w wieku 10 lat usłyszała, że jest nielegalnie, a mając 13 lat po raz pierwszy odczuła płynące z tego niekorzyści. Program DACA drastycznie zmienił jej życie na lepsze. Zaczęła pracować, zrobiła prawo jazdy i rozpoczęła studia na UIC.

„Decyzja prezydenta Trumpa o zakończeniu programu jest nierozsądna. Wszystkie osoby, które otrzymują status DACA, muszą przejść rygorystyczny federalny proces sprawdzania danych i przeszłości kryminalnej. Sam fakt świadczy o tym, że wśród młodych Dreamersów nie ma przestępców, wręcz przeciwnie. To ciężko pracujące osoby o świetlanej przyszłości, która wisi na włosku tylko dlatego, że nie posiadają małego zielonego kawałka plastiku. To grupa, która wnosi wkład do społeczeństwa, mimo że jest przez nie odrzucana. Duża część mojego dochodu idzie na podatki, natomiast nie otrzymuję nic w zamian. Nie przysługuje nam rządowa pomoc finansowa ani pożyczki studenckie. Płacę, aby inni mogli się uczyć, ale za mnie nikt nie płaci. Zakończenie programu nie tylko zatrzyma zasilanie naszymi pieniędzmi PKB, lecz przy okazji utrudni życie Dreamersom. Myślę, że Kongres wypracuje jakieś rozwiązanie, gdyż korzyści programu są oczywiste, a jego zakończenie – niesprawiedliwe. Mam nadzieję, że kongresmeni zdają sobie sprawę z tego, że nikt z nas się nigdzie nie wybiera i w związku z tym wypracują jakieś rozwiązanie. Choć od ogłoszenia decyzji czuję pewien niepokój, nie pozwalam, aby stanęło to na mojej drodze. Jestem skoncentrowana i zdeterminowana. I pełna nadziei. Nie jestem w ogóle przygotowana na to, że mogłabym stracić korzyści DACA. Jednak mam zamiar trzymać głowę wysoko, ponieważ jestem Dreamersem.”

Ania, 24 lata, DACA do sierpnia 2019 r.

Do Stanów przyjechała z rodziną w wieku 9 lat. Bycie nieudokumentowaną specjalnie jej nie przeszkadzało aż do momentu, gdy Indiana, w której mieszkali, w 2011 r. wprowadziła surowe prawo antyimigracyjne. Zniknęły stypendia i pomoc z miasta, a koszty edukacji w prywatnej szkole średniej wzrosły dwukrotnie. Później było desperackie poszukiwanie uczelni, która zgodziłaby się przyjąć świetną uczennicę bez papierów. Ta znalazła się na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego. Wkrótce potem pojawił się program DACA i Ania natychmiast złożyła aplikację.

„To była ogromna ulga. Mogłam zacząć pracować, zarabiać na szkołę, dostać prawo jazdy, nie polegać już tylko na rodzicach. Gdy nowy prezydent objął urząd na początku roku, nastawiłam sobie w telefonie powiadomienia o wszystkich artykułach ze słowem 'DACA' lub 'Dreamers'. Chciałam być na bieżąco. Któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że wyczerpuje mnie to psychicznie i zabiera mnóstwo pozytywnej energii. Wyłączyłam powiadomienia i zamiast tego obmyśliłam strategie działania we wszystkich możliwych wypadkach. Od razu poczułam ulgę. O tym, że Trump ma ogłosić decyzję w sprawie DACA, dowiedziałam się z SMS-a od przyjaciółki. Od razu wskoczyłam na Google, wróciły emocje... zwłaszcza, że moje pozwolenie na pracę wygasa pod koniec października. Choć miałam już złożony wniosek o odnowę, na ostatnie przedłużenie czekałam aż 7 miesięcy. Z uczuciem lęku i niepewności poszłam pod prysznic, a przy okazji na... rozmowę z Bogiem. Zaczęłam modlić się o to, aby w mojej skrzynce znalazło się odnowione pozwolenie na pracę, zdając sobie sprawę, że od czasu wysłania wniosku upłynął dopiero miesiąc. Pod tym prysznicem wrócił też spokój. Gdy weszłam do mojego pokoju, na biurku leżało nowe pozwolenie na pracę, które tata właśnie wyciągnął ze skrzynki i zdecydował otworzyć, by zrobić mi niespodziankę. Tak właśnie w moim życiu bywa. W ostatniej chwili sprawy przyjmują szalony obrót. I choć karta jest tylko na kolejne dwa lata, a parę dni później Trump ogłosił możliwość zakończenia programu, w obliczu moich doświadczeń, nic już nie jest mi straszne. Nie mam pojęcia, co zrobię, jeśli program się skończy. Wierzę, że jakoś się poukłada. Nie będę sprawdzać newsów. Cokolwiek się wydarzy, planuję żyć na maksa.”

Mateusz Mach, 21 lat, DACA do stycznia 2019

W wieku 6 lat znalazł się z rodzicami najpierw w New Jersey, potem w Pensylwanii, wreszcie w Chicago. Ojciec pracował jako mechanik, pracownik budowlany, dekarz. Mama jako pomoc domowa. Przez większość życia Mateusz obserwował, jak ciężka praca, nieraz w okropnych warunkach, milczenie i pozostawanie w cieniu, aby uniknąć kłopotów, kształtowało życie jego rodziny. On sam jednak nie chce siedzieć cicho, nie ma nic przeciwko użyciu jego nazwiska. Jako jedyny zresztą z grupy naszych rozmówców. Student trzeciego roku historii i filozofii Uniwersytetu Emory w Atlancie na swojej uczelni walczy o pomoc finansową dla nieudokumentowanych imigrantów, a na Facebooku publicznie rzuca wyzwania prezydentowi Trumpowi i ministrowi sprawiedliwości Jeffowi Sessionsowi.

„Decyzja administracji Trumpa o zakończeniu programu jest, moim zdaniem, najbardziej hańbiącą i tragiczną decyzją polityki wewnętrznej we współczesnej historii tego kraju. Niepokój, zwykły horror, który spowodowała, są wręcz niewybaczalne. Ta decyzja jasno dowodzi, że obecna administracja nie ma żadnych wartości moralnych. To absolutne zaprzeczenie ludzkiej godności. Jeżeli nie zostaną podjęte działania legislacyjne, po 15 latach życia w tym kraju i ukończeniu studiów, nie będę mógł podjąć pracy. Zawsze chciałem zrobić doktorat. Jeśli stracę ochronę DACA i pozwolenie na pracę, będzie to niemożliwe. Jeżeli wyjadę, narażę się na ryzyko zakazu powrotu do USA, gdzie jest moja rodzina i wszystko, co mam. Fakt, że jestem białym studentem ze świetnymi ocenami i niewielką ochroną wynikającą z DACA daje mi przewagę nad wieloma osobami będącymi w podobnej sytuacji. Dlatego sumienie nie pozwala mi siedzieć cicho, gdy na moich oczach rozgrywa się ludzka tragedia. Głośno wyrażam swoje zdanie, bo takie jest moje prawo oraz widzę taką potrzebę. To poświęcenie, które świadomie zdecydowałem się poczynić.”

DACA
(Program odroczonej akcji na rzecz przyjazdów dziecięcych, ang. Deferred Action for Childhood Arrivals, DACA)

został wprowadzony dekretem prezydenta Obamy w 2012 r. jakby na pocieszenie po nieudanych staraniach o przepchnięcie ustawy DREAM Act (Development, Relief, and Education for Alien Minors), która zakładała wielofazowy proces prowadzący do przyznania kwalifikującym się młodym osobom stałego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Zamiast tego młodzież, która przyjechała do Stanów przed 16. rokiem życia, przy spełnieniu odpowiednich warunków, może otrzymać tymczasowe pozwolenie na pracę, numer Social Security i dowód tożsamości, przy jednoczesnej ochronie przed deportacją. Status DACA przyznawany jest na dwa lata, z możliwością odnawiania, a koszt aplikacji wynosi 465 dolarów.

Na życzenie naszych rozmówców, niektóre imiona bohaterów zostały zmienione; są znane redakcji.

Joanna Marszałek
[email protected]

fot.Alba Vigaray/EPA

Mateusz Mach, fot.Ryan Fan

Mateusz Mach, fot.Ryan Fan

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama