Mitt Romney dyskryminował finansowo pomoc domową?
Jak na rodzinę z trzema domami i szesnaściorgiem wnucząt pani Ann Romney wraz z mężem, Mittem nie mieli w 2010 roku zbyt wiele pomocy przy pracach domowych. Tak przynajmniej wynika z ich rozliczenia podatkowego...
- 01/26/2012 01:35 AM
Jak na rodzinę z trzema domami i szesnaściorgiem wnucząt pani Ann Romney wraz z mężem, Mittem nie mieli w 2010 roku zbyt wiele pomocy przy pracach domowych. Tak przynajmniej wynika z ich rozliczenia podatkowego za 2010 rok. Kandydat Republikanów do nominacji prezydenckiej Mitt Romney i jego żona Ann zatrudniali wtedy tylko cztery pracownice, którym płacili co najmniej kilkakrotnie mniej niż sugerują stawki rynkowe - podaje "The Huffington Post".
Były gubernator Massachusetts jest właścicielem tylko trzech domów, choć w ciągu ostatnich paru lat sprzedał z ogromnym zyskiem kilka innych posiadłości - w tym swój dom zimowy w Salt Lake City o powierzchni blisko 900 m kw, czy dom niedaleko Bostonu o powierzchni 600 m kw. Jego trzema obecnymi posiadłościami w 2010 roku zajmowały się tylko cztery kobiety. I z rozliczenia podatkowego państwa Romney'ów wynika, że wszystkie panie robiły to za stawki dużo niższe niż te rynkowe.
Choć Romney odnotował w 2010 roku dochód w wysokości blisko 22 mln dolarów, na pomoc domową wydał tylko 20,6 tys. dolarów - podaje "The Huffington Post". Ta suma podzielona została między cztery kobiety - Rosanię Costa i Valerie Cravens Anae, które otrzymały po 4,8 tys., Kelli Harrison, która dostała 8,6 tys., oraz Susan Moore - zaledwie 2,2 tys. dolarów.
Tymczasem według bostońskich agencji pośrednictwa pracy osobom zatrudnianym do pomocy w domu płaci się od 20 do 30 dolarów za godzinę, co w skali rocznej oznacza pensję w wysokości co najmniej 40 tys. dolarów.
Jak wskazuje amerykański serwis, nawet jeżeli od trzech posiadłości kandydata Republikanów odliczyć jego dom w New Hampshire, który od 2010 roku przechodzi remont, który ma dwukrotnie powiększyć jego rozmiary, to zajmowanie się dwoma pozostałymi posiadłościami - o łącznym metrażu blisko tysiąca metrów kwadratowych - mogło być i tak zbyt dużym wysiłkiem i niezbyt opłacalnym zajęciem dla pracownic państwa Romney'ów.
Sztab wyborczy polityka odmówił komentarza w tej sprawie.
Reklama