Pukszta w najnowszym felietonie: a może będzie inaczej?
Gdy piszę ten felieton, świeci słońce, a termometr na banku po drugiej stronie ulicy wskazuje cieplutkie, jak na drugą połowę grudnia, 40 stopni F. Mimo braku śniegu i mroźnych rycin na szybach, nastrój jest jednak świąteczny...
- 12/28/2011 10:47 AM
Gdy piszę ten felieton, świeci słońce, a termometr na banku po drugiej stronie ulicy wskazuje cieplutkie, jak na drugą połowę grudnia, 40 stopni F. Mimo braku śniegu i mroźnych rycin na szybach, nastrój jest jednak świąteczny. A ponieważ zbliża się koniec starego i początek nowego roku, przychodzą też do głowy różne refleksje. Jak chociażby ta dotyczącą prognoz i przewidywań. Jeszcze miesiąc temu lokalne i krajowe środki masowego przekazu zapowiadały w Chicago zimę stulecia, rekordowe opady śniegu i syberyjskie wręcz temperatury. A tu, jak tak dalej pójdzie, za parę tygodni, w styczniu, przyjdzie trawę kosić wokół domu.
Problem (chociaż w odniesieniu do pogody nie postrzegam tego w kategoriach problemu) polega chyba na tym, że to media kreują ten wyścig, kto pierwszy i jak najskuteczniej przyciągnie widza/słuchacza/czytelnika. Więc w oparciu o ekstremalne temperatury sprzed roku, w prognozach można iść śmiało dalej. Rok temu było minus 20 stopni, więc w tym roku będzie co najmniej minus 21. Rok temu były rekordowe opady śniegu, więc w tym roku musimy się spodziewać pobicia tamtych rekordów!
Ale na razie prognozy się nie sprawdzają, a różne miejskie agencje i ściśle z nimi kontraktowo powiązane firmy, dopatrzyły tego, by znalazły się środki na pokrycie kosztów związanych z przygotowaniem rekordowo dużych ilości soli i rekordowo dużej ilości najnowszego sprzętu. Świeżo upieczony burmistrz miasta wraz ze swym otoczeniem pamięta dobrze, dlaczego po zimie w r. 1979 ówczesny gospodarz Chicago Michael Anthony Bilandick nie wygrał już nigdy wyborów.
Dla przykładu, podobnie było kilka lat temu, gdy huragan Katrina zdewastował New Orleans i okoliczne miejscowości i stany. Ilość huraganów w r. 2005 była rekordowa. Więc tzw. eksperci wręcz prześcigali się w medialnych zapowiedziach, że następne lata będą jeszcze gorsze. Dobrze jednak pamiętam, że było odwrotnie. W rok po Katrinie, przez USA przeszła niewielka liczba huraganów, które spowodowały małe, jeśli w ogóle, zniszczenia w południowych i południowo-wschodnich stanach. Póki co jednak, różne miejskie, stanowe i federalne agencje dopatrzyły tego, by znalazły się środki…
Takich przykładów jest wiele, szczególnie w dziedzinach takich jak ekonomia, biznes, sport. A zainteresowanym przewidywaniem przyszłości polecam książkę Nassima Nicholasa Taleba pt.: „Black Swan: The Impact of the Highly Improbable,” która dostała mi się pod choinkę już chyba dwa lata temu. Znakomita treść, analityczne wywody i dużo przykładów na to, że zbyt często zakładamy, że historia się powtórzy. A tak naprawdę, przeważnie jesteśmy zaskoczeni i nie "znamy dnia ani godziny".
W tym roku, pod choinką znalazłem inną książkę pt.; „Language Wars”. Przerzucając kartki, na stronie 308 przebiegłem wzrokiem kilka zdań dotyczących coraz powszechniejszej nauki języka angielskiego w Chinach. Popularną metodą nauki jest „Crazy English”. Uczniowie wyrabiają płynność językową nie mówiąc lecz krzycząc – im głośniej, tym lepiej. Głównie ma to im pomóc w przyswojeniu angielskiego, ale też wyrobieniu tzw. „międzynarodowego mięśnia”, nabieraniu pewności siebie w kontaktach ze światem, w tym i biznesowym. No właśnie, zdaje się, że nie tylko cały świat, ale i sami Chińczycy zakładają, że będą pierwszą potęgą. A może jednak będzie inaczej? Bo właśnie rzucił mi się w oczy artykuł na temat niepokojących rozmiarów realnościowego balona na chińskim rynku.
Gdy się tak rozpisuję, aż kusi, żeby tematycznie przejść do polityki. Ale rok 2012 zapowiada się obficie w polityczne wydarzenia, więc będzie sporo okazji i zdaje się niespodzianek. Oby nas mile zaskakiwały.
Wprawdzie w Meksyku już zdaje się zaczęli odliczanie do daty 21 grudnia 2012, bo według kalendarza Majów... A może jednak będzie inaczej?
Bogdan Pukszta, 27 grudnia 2011
Bogdan Pukszta, współzałożyciel oraz dyrektor wykonawczy Polsko-Amerykańskiej Izby Gospodarczej. Jednocześnie partner zarządzający firmy ProMega Group Inc.,specjalizującej się w biznesowym doradztwie rynkowym oraz public relations. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego oraz the University of Chicago. Przez wiele lat w Stanach Zjednoczonych pracował w szkolnictwie wyższym, m.in. zarządzając międzynarodową współpracą instytucjonalną oraz programami językowymi. Dodatkowo wykładał amerykańskie prawo imigracyjne i politykę. Doradca oraz inicjator wielu międzynarodowych misji gospodarczych i konferencji.
Reklama