Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 13:17
Reklama KD Market

Ostatni trening Polaków w La Baule, szok po klęsce Anglii



We wtorek polscy piłkarze po raz ostatni trenowali w La Baule nad Atlantykiem przed czwartkowym ćwierćfinałem mistrzostw Europy z Portugalią w Marsylii. Głównym tematem komentarzy w mediach jest klęska Anglii, wyeliminowanej z turnieju przez Islandię.

Biało-czerwoni w komplecie ćwiczyli na Stade Moreau-Defarges, choć nieco lżej narzekający od ponad dwóch tygodni na kontuzję uda bramkarz Wojciech Szczęsny. O tym, jaka jest hierarchia sportowa w kadrze, można było przekonać się już na początku treningu. Kiedy piłkarze ćwiczyli w trzech podgrupach, jedną z nich tworzyli zawodnicy grający do tej pory niewiele lub wcale na Euro 2016 - m.in. Karol Linetty, Bartosz Salamon, Filip Starzyński, Piotr Zieliński i Mariusz Stępiński. Piłkarze z podstawowego składu tworzyli dwie inne grupy.

To były pierwsze zajęcia (w całości) po meczu 1/8 finału ze Szwajcarią i jednocześnie ostatnie przed wylotem do Marsylii. W środę rano kadra wyjedzie do pobliskiego Saint-Nazaire, skąd o godz. 11 odleci czarterem na południe Francji. Tego samego dnia przeprowadzi zajęcia na boisku treningowym Olympique Marsylia - murawa na Stade Velodrome jest oszczędzana przed czwartkowym ćwierćfinałem.

Według obrońcy Michała Pazdana, który za występy na Euro zbiera znakomite recenzje, kluczem do sukcesu w meczu z Portugalią będzie zatrzymanie trzech ofensywnych zawodników - Cristiano Ronaldo, Naniego i Ricardo Quaresmy.

- Jak ich zatrzymać? Na pewno będzie ciężko, ale nie możemy patrzeć indywidualnie na czwartkowy mecz. Musimy przede wszystkim jako zespół przeciwdziałać tej wielkiej trójce z Portugalii - powiedział Pazdan.

Portugalczycy przebywają jeszcze w swojej bazie w Marcoussis pod Paryżem. Na konferencji prasowej z dziennikarzami spotkał się Nani, który zadeklarował, że on i jego koledzy przełamią polską obronę.

- Oglądałem spotkanie Polaków z Niemcami. To był świetny, ale również bardzo trudny mecz. Kiedy zobaczyłem, że polski zespół jest w stanie kontrolować fragmenty meczu grając z mistrzami świata, to zdałem sobie sprawę, że musimy być ostrożni i skoncentrowani. Nie każda drużyna jest w stanie zagrać na tym poziomie z Niemcami. Polscy obrońcy pokazali, że są silni i bardzo skuteczni w obronie. Zaledwie jedna stracona bramka odzwierciedla ich klasę i pewność siebie. Jednak musimy to zmienić i ich przełamać. Stworzymy im wiele problemów i strzelimy bramki – zapewnił Nani.

Mecz Polska - Portugalia poprowadzi Niemiec Felix Brych. Do tej pory 40-letni arbiter, pochodzący z Monachium, w Euro 2016 sędziował dwa spotkania grupowe: Anglia - Walia (2:1) i Szwecja - Belgia (0:1). Łącznie pokazał w nich pięć żółtych kartek. Z wykształcenia jest prawnikiem i ma tytuł doktora.

Tematem numer 1 w mediach wielu krajów europejskich jest sensacyjna porażka Anglii z Islandią 1:2. Z ogromną krytyką piłkarze angielscy spotkali się w swoim kraju.

"To najczarniejszy dzień Anglii" - napisał "The Times". "Po 959 meczach to była najbardziej upokarzająca porażka w historii Anglii - z drużyną kraju, w którym mieszka 333 tys. ludzi, zarządzaną przez dentystę" - pisała gazeta, podkreślając, że selekcjoner angielskiej kadry Roy Hodgson "odchodzi w hańbie".

Słów krytyki nie szczędził też tabloid "The Sun", który określił mecz "nonsensem". "Roy odchodzi w hańbie, żałosne Lwy sięgnęły nowego dna" - grzmiał dziennik, podkreślając, że zirytowani kibice reprezentacji Anglii śpiewali w Nicei, że piłkarze "nie są godni noszenia tej koszulki".

Skandynawskie media zwycięstwo Islandczyków nazywają "największą sensacją w historii mistrzostw Europy". Podkreślają, że ten "wybuch wulkanu" może zagrozić w ćwierćfinale także gospodarzom turnieju - Francuzom.

"Roy Hodgson wysłał aż pięciu swoich analityków na nasz mecz z Austrią, lecz chyba niezbyt się postarali, ponieważ strakarnir okkar (nasi chłopcy - PAP) wykończyli ich bez litości. Nie posiadamy własnej armii, lecz naszymi żołnierzami są piłkarze, którzy pokazali, jak można walczyć z o wiele silniejszym wrogiem. Skutecznie wykorzystali dostępną amunicję, wysyłając angielskiego giganta do domu" - napisał islandzki dziennik "Visir".

Jak zauważyła inna gazeta "Morgunbladit", "świat tak się zainteresował małą wulkaniczną wyspą gdzieś na Atlantyku, że w wyszukiwarkach internetowych słowo Islandia pojawiało się po meczu kilkaset razy częściej niż zwykle".

W Norwegii wynik spotkania nazywany jest sensacją. "Byliśmy świadkami cudu. Islandczycy bezlitośnie i z zimną krwią wykończyli pewnych siebie Anglików, którzy myśleli, że po pierwszej bramce wygrali mecz, a jego dalszy ciąg miał już być dla nich tylko przechadzką po parku" - napisał dziennik "Verdens Gang".

Szwedzkie media piszą o Islandczykach w samych superlatywach i podkreślają wynik oglądalności – 2,2 milionów widzów, to tyle samo ilu Szwedów oglądało mecze własnej drużyny. "Aftonbladet" skomentował, że "to, co pokazali Islandczycy, nam Szwedom nie mieści się w głowie, a przecież to my - dziennikarze - doprowadziliśmy do dymisji Lagerbaecka w 2009 roku, krytykując go za nudny, przewidywalny i nieskuteczny futbol. My siedzimy teraz w domu i oglądamy mecze małego kraju, z którym on odnosi sukces".

Po 44 z 51 meczów turnieju nie zanotowano zagrożenia terrorystycznego. "Nie było zagrożenia na meczach ME, nie było też nawet szczególnych oznak niebezpieczeństwa. Bardzo dobrze współpracuje nam się z francuskimi służbami. Pomimo tego do końca mistrzostw poziom ryzyka zostanie wysoki" - powiedział pełniący obowiązki sekretarza generalnego Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) Theodore Theodoridis.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama