Chicagowskie szkolnictwo, będące w palącej finansowej potrzebie, sfinalizowało sprzedaż obligacji, ale na gorszych warunkach niż oryginalnie planowało, a to z powodu swych złych notowań kredytowych, które znajdują się na poziomie śmieciowym. Uzyskane fundusze pomogą przetrwać oświacie do końca tego roku szkolnego.
Kuratorium, Chicago Public Schools, otrzymało ze sprzedaży obligacji pożyczkę na 725 mln dol. na 8,5 procent. Pierwotnie miała to być kwota większa o 150 mln dol. i odsetki mniejsze o 1 procent.
Inwestorzy jednak nie chcieli przyjąć oryginalnej propozycji i wydawało się nawet, że transakcja w ogóle nie dojdzie do skutku. Została jednak sfinalizowana przez burmistrza Rahma Emanuela, który na początku tego tygodnia udał się do Nowym Jorku, by osobiście przekonać inwestorów z Wall Street, by nabyli obligacje.
Jak informuje gazeta "Chicago Sun-Times" Bruce Rauner mógł wystraszyć inwestorów pogróżkami o bankructwie szkolnictwa. Jednak gubernator zaprzeczył zarzutom i stwierdził, że nie jest "sabotażystą". Według niego, źródłem obaw inwestorów jest niepewna sytuacja finansowa CPS i niskie notowania kredytowe.
(ao)
Reklama