Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 22:14
Reklama KD Market

Ameryka – kraj zmarnowanego potencjału?

Lekarze bawiący dzieci, prawnicy pracujący na budowie, inzynierowie za kierownicami taksówek – to rzeczywistość dobrze znana wielu imigrantom żyjącym w USA. Tysiące specjalistów z różnych zakątków świata przyjeżdżają do Ameryki aby spełnić swój „American Dream”. Rygorystyczne przepisy, a nawet uprzedzenia pracodawców...
Lekarze bawiący dzieci, prawnicy pracujący na budowie, inżynierowie za kierownicami taksówek  – to rzeczywistość  dobrze znana wielu imigrantom żyjącym w USA. Tysiące specjalistów z różnych zakątków świata przyjeżdżają do Ameryki aby spełnić swój „American Dream”. Rygorystyczne przepisy, a nawet uprzedzenia pracodawców sprawiają, że nigdy nie znajdują pracy w swym zawodzie i tym samym marnują się ogromne zasoby potencjału ludzkiego – alarmują socjologowie. W rezultacie zarobki imigrantów są nieproporcjonalne do ich kwalifikacji i cierpi na tym cała gospodarka. Maria Anjelica Montenegro skończyła medycynę w Kolumbii. Przerabiała położnictwo, pediatrię, pierwszą pomoc, asystowała nawet przy operacjach. Jako lekarz pracowała z tysiącami pacjentów. Jej kariera skończyła się wraz z przyjazdem do Stanów Zjednoczonych – tutaj pracowała jako sprzedawczyni, opiekunka i asystentka medyczna. Ta ostatnia posada czasem dawała złudzenie pracy w zawodzie. Ale 34-letnia mieszkanka Nowego Jorku jest prawdziwym lekarzem. 55-letni mieszkaniec Kuwejtu, Mohan Singh, również nie spełnił swojego „American dream”. W ojczyźnie pracował w branży systemów wentylacyjnych i dźwigów osobowych. Po 25 latach, jako doświadczony specjalista założył własną firmę. Jego zarobki pozwoliły mu wysłać dzieci na studia do Stanów. Następnie sam przeprowadził się do Ameryki z nadzieją na znalezienie pracy w zawodzie. Dziś spędza 12 godzin dziennie za kierownicą taksówki. Przypadki Montenegro i Singha nie są odosobnione. Wykształceni i doświadczeni specjaliści przyjeżdżają do Stanów i nie dostają pracy w fachu, na którym najlepiej się znają. Socjologowie nazywają to zjawisko „brain waste” – marnowaniem umysłów. Przeszkód w zdobyciu wymarzonego zawodu jest wiele – bariera językowa, brak dostępu do środowisk, w których ogłaszają się pracodawcy, wymagania dotyczące doświadczenia zupełnie inne od tych obowiązujących w krajach pochodzenia. Ci, którzy przebywają w USA nielegalnie mogą zapomnieć o znalezieniu dobrej pracy. Większość z tych barier można pokonać, jednak proces ten wymaga systematycznego zaangażowania nie tylko ze strony imigrantów, ale i pracodawców. Według Nikki Cicerani, przewodniczącej organizacji pozarządowej pomagającej szukać przybyszom z innych krajów pracy w sektorze, w którym się specjalizują, trudności wynikają z nieznajomości różnic kulturowych i społecznych. Imigranci często nie wiedzą, że system zatrudniania skonstruowany jest inaczej niż w ich ojczyźnie i przez to nie umieją się do niego zaadaptować. Pracodawcy także nie pozostają bez winy. Niezaznajomieni z obcymi systemami edukacji i pracy, nie wiedzą jak informacje zawarte w życiorysie przekładają się na rzeczywistość amerykańską. Zamiast zadać sobie trud przeprowadzenia ewaluacji dyplomów, czy referencji, faworyzują oni kandydatów amerykańskich. Badania przeprowadzone przez Instytut Polityki Migracyjnej (Migration Policy Institute) wykazały, że 1,2 z 6,7 mln imigrantów-absolwentów amerykańskich szkół wyższych pracuje w zawodach poniżej ich kwalifikacji. 350 tys. z nich jest bezrobotnych. Zjawisko „brain waste” godzi nie tylko w interesy imigrantów. Amerykańscy pracodawcy również tracą bardzo wiele, ponieważ w procesach rekrutacyjnych pomijają oni niezwykle kompetentnych ludzi, często w dziedzinach, w których brakuje specjalistów amerykańskich. Na dłuższą metę cierpi na tym cała gospodarka. PT
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama