Choć od czasów recesji spadł wskaźnik własności domów wśród Amerykanów, własne gniazdko to dla niektórych wciąż jeden z symboli spełnionego amerykańskiego snu – na pewno dla imigrantów.
W 1994 r. domy imigrantów stanowiły 6,8 proc. wszystkich domów i mieszkań zamieszkałych przez właścicieli, a w 2014 r. odsetek ten wzrósł do 11,2 procent – wynika z danych Harvard Joint Center for Housing Studies.
Co więcej, analizy tych samych badaczy wskazują, że przyrost mieszkań w ciągu ostatnich 20 lat w 27,5 proc. zawdzięczamy imigrantom. Cudzoziemcy wyróżnili się najbardziej w grupach wiekowych do 45 lat, gdzie niemal cały wzrost został osiągnięty dzięki imigrantom. Na negatywne tempo przyrostu mieszkań wśród młodych Amerykanów miało wpływ wiele czynników, m.in. niewielka populacja pokolenia X (urodzonych w latach od 60. do 80.). W grupie poniżej 30 lat największą rolę we wzroście odegrali imigranci drugiego pokolenia.
W jednym z artykułów „The Atlantic” przewiduje znaczne nasilenie tego trendu wraz z wprowadzeniem w życie nowych przywilejów dla nieudokumentowanych imigrantów w ramach planu Obamy – ci, którzy mieszkają w USA dość długo, mogą zdecydować się na zakup własnego domu bez obawy przed ściganiem ze strony organów imigracyjnych. A jak pokazują badania Pew Research ok. 61 proc. nielegalnych imigrantów mieszka w USA 10 lat lub dłużej.
Wskaźnik własności domów (czyli odsetek domów, w których mieszkaniec jest równocześnie właścicielem domu) w trzecim kwartale 2014 r. wynosił w USA 64,4 proc. (dane biura spisu ludności). Najwyższy był w 2005 r. w czasie boomu na rynku nieruchomości, kiedy to sięgał 69,2 procent.
(as)
fot.Tannen Maury/EPA
Reklama