Chodzi o incydent z 11 lipca, do którego doszło podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Boni został spoliczkowany przez europosła Janusza Korwin-Mikkego.
Na Twitterze Boni napisał: "Powiedziałem +dzień dobry+ posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!". Zaznaczył, że za różne rzeczy już przepraszał. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślił.
Zawiadomienie w tej sprawie jeszcze tego samego dnia w Prokuraturze Generalnej złożyło MSZ. Następnie zawiadomienie tydzień temu trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"Prokurator zdecydował się na objęcie ściganiem tego czynu z uwagi na miejsce jego popełnienia bezpośrednio związane z działalnością instytucji publicznej oraz z uwagi na status osób uczestniczących w tym zdarzeniu. Wszczęcie dochodzenia jest niezbędne, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy" - powiedział prok. Nowak. Dodał, że w piątek prokuratura ma wysłuchać w tej sprawie Boniego.
Po otrzymaniu zawiadomienia MSZ ws. Boniego prokurator zajmujący się sprawą rozważał, czy istniała podstawa do zainicjowania postępowania karnego. Przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej zazwyczaj ścigane jest z oskarżenia prywatnego, co oznacza, że to Boni musiałby chcieć ścigania Korwin-Mikkego, i samemu skierować do sądu prywatny akt oskarżenia o naruszeniu swej nietykalności przez europosła Kongresu Nowej Prawicy.
Niekiedy jednak prokurator prowadzi z urzędu śledztwa w sprawach ściganych z oskarżenia prywatnego. Prawo przewiduje taką możliwość w sytuacjach, w których prokurator uznaje, że za przejęciem sprawy przemawia interes społeczny. Tak stało się w tym wypadku.
Art. 217 Kodeksu karnego głosi: Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Zapisano w nim też, że sąd może odstąpić od wymierzenia kary, jeśli naruszenie nietykalności było wynikiem wyzywającego zachowania osoby uderzonej, albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności.
Korwin-Mikke mówił PAP, że spoliczkował Boniego, bo tak obiecał. "Kiedy w czasie debaty ws. ustawy lustracyjnej (w 1992 roku) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację" - mówił Korwin-Mikke.
31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.