Niemal dokładnie 26 lat temu samolot z 290 cywilami na pokładzie zestrzeliła nie grupa podpitych separatystów, lecz doświadczony komandor amerykańskiej marynarki wojennej. Jak pokazuje historia, tragedia malezyjskiego boeinga nie jest odosobnionym przypadkiem, a ustalenie i ukaranie winnych może okazać się trudniejsze, niż dziś się wydaje.
W niedzielny poranek 3 lipca 1988 roku Airbus A300B2-203 irańskich linii lotniczych rejs nr IR655 wystartował z lotniska w Bandar-e Abbas w południowym Iranie. Maszyna leciała do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Lot miał trwać zaledwie pół godziny, a jego trasa przebiegała na wysokości 4300 m w międzynarodowym korytarzu powietrznym "Amber 59" o szerokości 35 km.
Za sterami airbusa siedział doświadczony kapitan Mohsen Rezaian. Na pokładzie znajdowało się 274 pasażerów (w tym 66 dzieci) i 16 członków załogi.
Irański samolot leciał Cieśniną Ormuz, gdzie znajdował się w tym czasie wyposażony w system AEGIS amerykański krążownik rakietowy typu Ticonderoga USS Vincennes pod dowództwem komandora Williama C. Rogersa III. Amerykański okręt patrolował wody Zatoki Perskiej w celu obrony kuwejckich tankowców przed atakami sił irackich i irańskich.
O godzinie 10:54 z amerykańskiego krążownika odpalono w kierunku samolotu Iran Air dwie rakiety typu ziemia-powietrze SM-2MR. Obydwa pociski trafiły w cel na wysokości 4100 m. Irański samolot został rozerwany na co najmniej dwie części i spadł do morza.
Zginęło 290 osób: 254 obywateli Iranu, 13 Zjednoczonych Emiratów Arabskich, 10 Hindusów, 6 Jugosłowian, 6 Pakistańczyków i jeden Włoch.
Do dziś USA i Iran przedstawiają rozbieżne wersje tragicznych wydarzeń z 3 lipca 1988 roku.
USA: pomyłka i zły stan psychiczny żołnierzy
Według Amerykanów, o 10:47 irański samolot został wykryty i omyłkowo zidentyfikowany przez amerykański krążownik jako irański F-14 Tomcat. Do pomyłki tej miał przyczynić się fakt, że parametry lotu wykrytego airbusa odpowiadały klasycznemu "profilowi" podchodzącemu do ataku F-14 oraz to, że cywilne lotnisko w Bandar-e Abbas było wykorzystywane przez irańskie siły powietrzne jako baza F-14. Według tych samych źródeł, USS Vincennes przed odpaleniem rakiet aż 11 razy próbował nawiązać łączność radiową z samolotem, który nie odpowiadał. W momencie, gdy irańska maszyna zaczęła zbaczać w kierunku amerykańskiej jednostki i znalazła się 5 km od pierwotnej trajektorii lotu, komandor William Rogers wydał rozkaz odpalenia pocisków. Oba trafiły w cel.
Według admirała Williama Fogarty'ego, który stanął na czelespecjalnej komisji powołanej mającej zbadać przyczyn incydentu, głównym motywem zestrzelenia był, według raportu, stan psychiczny dowództwa amerykańskiego krążownika, działającego w warunkach wojennych pod wpływem dużego stresu oraz podobieństwo wspomnianego już "profilu lotu" irańskiej maszyny do klasycznego ataku irańskich myśliwców. Jeden z nich niespełna rok wcześniej zaatakował amerykańską fregatę w Zatoce Perskiej, powodując śmierć 37 amerykańskich marynarzy.
Iran: to rozmyślny akt barbarzyństwa
Z amerykańską wersją tragicznych wydarzeń sprzed 26 lat nie zgadza sie strona irańska, która do dziś uznaje zestrzelenia lotu IR655 za rozmyślny akt barbarzyństwa. Według oficjalnych źródeł irańskich, nawet w wypadku mylnej identyfikacji maszyny, ostrzał jakiegokolwiek samolotu z wód terytorialnych jego kraju był aktem co najmniej ignorancji, a nie nieszczęśliwym wypadkiem i winien być rozpatrywany jako międzynarodowe przestępstwo. Nawet jeśli samolot byłby wojskowym F-14, Amerykanie nie mieli prawa go zestrzelić. Jak ustalono, w czasie swojego lotu irański samolot znajdował się w stałym kontakcie z wieloma służbami kontroli lotów w regionie, monitorowanymi przez Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego.
Na kilka sekund przed odpaleniem rakiet z USS Vincennes piloci maszyny prowadzili rozmowy w języku angielskim z kontrolą lotów w Bandar-e Abbas. Zgodnie z oficjalnymi ustaleniami komisji Fogarty'ego, amerykański krążownik miał możliwość słuchania rozmów na międzynarodowej częstotliwości cywilnej, ale nie na częstotliwości, którą wykorzystywał komercyjny lot irański (bowiem Amerykanie jej nazwyczajniej nie znali).
Według raportu Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) Amerykanie siedmiokrotnie próbowali nawiązać kontakt radiowy z irańskim samolotem na częstotliwości wojskowej i trzykrotnie na cywilnych, za każdym razem wywołując "niezidentyfikowany samolot lecący z prędkością 350 węzłów". Czarna skrzynka irańskiego samolotu wykazała później, że piloci irańskiej maszyny słyszeli trzy ostatnie komunikaty, jednak omyłkowo odnieśli je do irańskiego samolotu Orion, który wcześniej operował w tym rejonie.
Według Teheranu Stany Zjednoczone, niezależnie od błędów popełnionych przez załogę okrętu, na mocy prawa międzynarodowego, ponoszą pełną odpowiedzialność za jego działania.
Zestrzelenie irańskiego samolotu z 290 osobami na pokładzie było siódmą największą katastrofą lotniczą w historii pod względem liczby ofiar. Samolot Malaysia Airlines MH17 zestrzelony 17 lipca nad Ukrainą w czarnym ranking znalazł się na miejscu szóstym.
W 1996 roku Stany Zjednoczone zgodziły się wypłacić Iranowi prawie 62 mln dolarów odszkodowania za obywateli tego kraju, którzy zginęli w katastrofie. Rząd amerykański uznał wypłatę odszkodowania za jednostronny akt dobrej woli, nie oznaczający uznania swojej odpowiedzialności za zaistniałą tragedię.
(mp)
Amerykanie też zestrzelili pasażerski samolot. Historia lotu Iran Air 655
- 07/25/2014 06:30 PM
Reklama