15-letni Amerykanin pochodzenia palestyńskiego, dotkliwie pobity w czwartek podczas starć z izraelską policją, w niedzielę został skazany przez sąd w Jerozolimie na dziewięć dni aresztu domowego. Tarik Abu Chdeir ma pozostać w tym w czasie w domu jego krewnych w dzielnicy Bejt Hanina, w Jerozolimie Wschodniej.
Tarik, który jest kuzynem młodego Palestyńczyka porwanego i brutalnie zamordowanego w ubiegłym tygodniu, został pobity i zatrzymany przez izraelską policję w dzielnicy Szuafat w Jerozolimie Wschodniej, gdzie uczestniczył w demonstracji pod domem zabitego nastolatka.
Izraelska policja podała, że 15-latek stawiał opór podczas zatrzymania, zaatakował funkcjonariuszy i w chwili zatrzymania miał przy sobie procę do miotania kamieni. Oprócz niego aresztowano 10 innych Palestyńczyków.
W sprawie pobicia Tarika wszczęto dochodzenie.
Departament Stanu USA w sobotę wyraził zaniepokojenie doniesieniami o ciężkim pobiciu Tarika w izraelskim areszcie i zażądał "szybkiego, wszechstronnego i transparentnego śledztwa". Chłopaka odwiedził tego dnia przedstawiciel amerykańskiego konsulatu.
Dziennik "Haarec" podał, powołując się na amerykańskie media, że Tarik przyjechał do Izraela po raz pierwszy od 10 lat, by odwiedzić krewnych w Jerozolimie.
Ostatnie gwałtowne demonstracje i protesty ludności palestyńskiej w Izraelu rozpoczęły się po śmierci 16-letniego Palestyńczyka Mohammeda Abu Chdeira. Miał on zostać spalony żywcem - jak się podejrzewa - w odwecie za zamordowanie trzech młodych Izraelczyków.
Izrael oskarżył palestyński Hamas o dokonanie tej zbrodni. Hamas zdecydowanie odrzucił to oskarżenie.
Agencja Associated Press podała w niedzielę, powołując się na anonimowe źródło we władzach Izraela, że o zabicie Mohammeda Abu Chdeira podejrzewani są izraelscy ekstremiści, kierujący się "nacjonalistycznymi pobudkami".
(PAP)
Reklama