Był polonez i przejście przez „setkę”. Tegoroczni maturzyści z Chicago mogą zatem powiedzieć, że studniówkę zaliczyli – przed nimi już tylko egzaminy.
To był XXI bal maturalny, na którym bawiło się blisko 600 uczniów z 36 polonijnych placówek edukacyjnych, z których każdego roku jedna wyznaczana jest na organizatora imprezy. W tej roli znakomicie sprawdziła się w tym roku Polska Szkoła im. św. Maksymiliana Marii Kolbe przy parafii św. Konstancji.
– Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie aż tyle pracy – mówiła Jolanta Zabłocka-Kopiec, dyrektor tej placówki. – Przygotowanie imprezy na ponad 760 osób na sali było prawdziwym wyzwaniem (...) Dziś wszyscy jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi (...) Warto było – powiedziała pani Jolanta.
Na młodych czekała nie tylko dobra zabawa, ale również szansa na wylosowanie stypendium naukowego. Co roku Zrzeszenie Nauczycieli Polskich w Ameryce, pod którego auspicjami odbywają się chicagowskie studniówki, przeznacza trzy tysiące dolarów na studniówkową loterię. Każda szkoła wystawia swojego kandydata do stypendium, następnie wylosowane zostają dwa nazwiska, trzeci czek trafia zawsze do ucznia wytypowanego przez szkołę organizatora.
Tegorocznymi szczęśliwcami okazały się: Aneta Sztrama z Polskiej Szkoły im. Jana Brzechwy w Tinley Park, Klaudia Niemiec z Polskiej Szkoły im. Trójcy Świętej w Chicago oraz Nicole Szydlowski ze szkoły im. Maksymiliana Kolbe.
Niezwykle atrakcyjnym punktem programu było jak zwykle przejście przez „setkę”. Młodzież na różne sposoby przedzierała się przez specjalną konstrukcję w kształcie cyfry 100. Rytualne przejście ma uzmysłowić spóźnialskim, którzy nie zaczęli się jeszcze uczyć, że po drugiej stronie zaczyna się „poważne” odliczanie dni do matury.
Ale póki co, zabawa trwała w najlepsze, a wraz z nią konkursy – na przebój studniówki oraz najlepszą parę rock’n’rollową. Zespół Lajkonik dał prawdziwy popis tańca – ich nienaganne i pełne werwy wykonanie siarczystego mazura i dostojnego poloneza sprawiło, że maturzyści bardzo przyłożyli się do jego wspólnego wykonania.
Choć tego wieczoru na parkiecie królowały gorące rytmy, znalazł się też czas na chwilę refleksji, którą kapelan Zrzeszenia Nauczycieli Polskich – jezuita ojciec Jerzy Karpiński ubrał w mądre łacińskie sentencje: Finis coronat opus – koniec wieńczy dzieło i pozwala nam je docenić w pełni. Dziś oceniamy radośnie i tanecznie. Non scholae sed vitae discimus – uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia. Jedna szkoła się kończy, druga się zaczyna. Szkoła życia się zaczyna.
Być może studniówka i związane z nią rytuały są po to, by oswoić młodych ludzi z nowym i nieznanym, które właśnie się zaczyna – z dorosłym życiem. Oby było tak radosne i wesołe jak zabawa maturzystów.
Tekst i zdjęcia: AB/NEWSRP
Reklama