Poza kilkoma hrabstwami w Nevadzie, prostytucja jest w USA ścigana na mocy prawa stanowego. Mimo to występuje w różnych formach np. pod osłoną "salonów masażu". Coraz częściej prostytutki traktuje się jak ofiary, a nie jak przestępców, i obejmuje pomocą.
W USA nie ma federalnego zakazu prostytucji, ale poza kilkoma wiejskimi hrabstwami w Nevadzie, prostytucja jest w USA nielegalna. W większości stanów jest traktowana jako wykroczenie, które zakłóca porządek publiczny. Przepisy, jak i wymiar kar różnią się znacznie w zależności od stanu.
Np. w największym stanie Kalifornia zarówno prostytutce jak i klientowi grozi kara pozbawienia wolności do roku lub/i tysiąca dolarów grzywny, natomiast sutenerowi bądź lub właścicielowi domu publicznego - od 3 do 6 lat pozbawienia wolności w więzieniu stanowym. W Teksasie prostytutka, jak i klient, skazani po raz trzeci lub więcej, mogą liczyć się nawet z karą do dwóch lat pozbawienia wolności w więzieniu stanowym i/lub 10 tys. dolarów grzywny.
Luizjana jest jedynym stanem USA, gdzie skazane prostytutki są rejestrowane jako tzw. przestępcy seksualni. W przypadku trzeciego skazania prostytutce grozi kara aż do czterech lat więzienia i 4 tys. dolarów grzywny, podczas gdy klientowi najwyżej 500 dolarów lub 6 miesięcy więzienia. Do niedawna w Luizjanie obowiązywało też prawo wymierzone w uprawiających za pieniądze seks mężczyzn, które uznawało seks analny i oralny za "zbrodnię przeciwko naturze". Prawo to zostało uznane za niekonstytucyjne dopiero w ubiegłym roku.
Nevada jest jedynym stanem USA, w którym prostytucja jest legalna od 1971 roku pod warunkiem, że świadczący usługi seksualne nie oferują swych usług na ulicy. Jednak obecnie domy publiczne działają tylko w ośmiu hrabstwach. W największych miastach Nevady - Las Vegas i Reno - prostytucja jest zakazana. Natomiast władze hrabstwa Nye udzieliły w 2010 roku zgody na legalne zawieranie umów o pracę z mężczyznami trudniącymi się prostytucją. Postawiono jako warunek, że męskie kurtyzany, podobnie jak kobiety-prostytutki, poddadzą się cotygodniowej kontroli lekarskiej.
Mimo zakazów, aresztowań i kar, oferowanie usług seksualnych za pieniądze jest dość częstym zjawiskiem w USA, występującym w formie prostytucji ulicznej, jak też świadczonych za pośrednictwem agentów, czy też w domach publicznych, działających nielegalnie pod przykrywką np. salonów masażu. Co jakiś czas w mediach wybuchają afery w związku z ujawnieniem, że publiczni oficjele czy politycy korzystali z usług prostytutek. W większości przypadków oznacza to koniec ich kariery.
Coraz częstsze są w USA inicjatywy, by nie traktować prostytutek jak przestępców, a wręcz przeciwnie - obejmować je opieką. Zwolennicy takiego podejścia przekonują, że większość prostytutek w USA padła ofiarą przemytu ludźmi, niewolnictwa albo została zmuszona do uprawiania seksu za pieniądze jeszcze jako dziecko.
Miesiąc temu sędzia stanu Nowy Jork Jonathan Lippman ogłosił, że w całym stanie powstanie system wyspecjalizowanych sądów, które będą się zajmowały przypadkami dotyczącymi prostytucji. Celem tej inicjatywy ma być pomoc prostytutkom w uniknięciu skazania oraz umożliwienie im dostępu do edukacji, lepszej pracy i pomocy społecznej, tak by nie wróciły do handlu seksem.
Lippman tłumaczył, że prostytucja to skomplikowany problem, a "znaczna większość dzieci i dorosłych, których oskarżono o prostytucję to osoby komercyjnie wykorzystywane, którym grozi dalszy wyzysk". Statystyki dowodzą, że w stanie Nowy Jork, prostytutki są coraz rzadziej skazywane. Np. w sądzie w Quenns na 450 przypadków dotyczących prostytucji w 2012 roku, w 80 proc. prostytutki uniknęły wyroków za popełnienie przestępstwa.
Także inne miasta w USA mają już sądy ds. handlu ludźmi, w tym Baltimore, Phoenix, Ohio czy West Palm Beach. W Teksasie we wrześniu weszło w życie prawo, które nakazuje powstanie w dużych hrabstwach programów pomocy dla prostytutek.
Zdaniem szwedzkiego eksperta ds. prostytucji Maxa Waltmana, "w Stanach Zjednoczonych aresztowane są nie te osoby, który powinny, jeśli to prostytutki uznaje się za przestępców". W artykule opublikowanym w "NYT" Waltman przekonywał, że dyskryminowane i zmuszane do seksu kobiety zasługują w USA na ochronę tak jak w Szwecji, a nie na "formalny współudział w ich prześladowaniu", czym - w jego opinii - jest traktowanie prostytutek jak przestępców.
Liczbę prostytutek w USA szacuje się na około pół miliona, a roczne obroty całego sektora handlu seksem na 14 mld dolarów.
Z Waszyngtonu Inga Czerny
(PAP)
Reklama