Coraz więcej Amerykanów uważa, że maleje zarówno potęga, jak i prestiż ich kraju na świecie; na rekordowo niskim poziomie jest też poparcie Amerykanów dla zaangażowania USA w rozwiązywanie światowych problemów - wynika z raportu na temat roli USA na świecie.
Według raportu, przygotowanego przez ośrodek badania opinii publicznej Pew Research Center wspólnie z prestiżowym think tankiem Radą Stosunków Międzynarodowych (CFR), coraz więcej Amerykanów chce, by ich przywódcy nie angażowali się zbytnio na arenie międzynarodowej. Rosną też negatywne oceny polityki zagranicznej prowadzonej przez prezydenta Baracka Obamę. Rozczarowanie Obamą w tej kwestii wyrażają nie tylko zwykli Amerykanie, ale i eksperci CFR.
Aż 52 proc. Amerykanów, którzy wzięli udział w sondażu, zgodziło się z twierdzeniem, że USA „powinny pilnować własnych międzynarodowych interesów i pozwolić innym krojom, by same robiły to, co dla nich najlepsze". Nie zgodziło się z tym tylko 38 proc. respondentów.
Autorzy raportu podkreślają, że od prawie 40 lat, od kiedy Pew Research Center przeprowadza sondaże na temat roli USA na świecie, poparcie społeczne dla globalnego zaangażowania USA jeszcze nigdy nie spadło do tak niskiego poziomu. Zmiana ta jest widoczna zwłaszcza, gdy porówna się tegoroczne dane z wynikami sondażu z 2002 roku, gdy tylko 30 proc. Amerykanów twierdziło, że USA powinny "pilnować własnych interesów".
Jednocześnie autorzy raportu zauważają, że "ta powściągliwość nie jest wyrazem całkowitego izolacjonizmu". Z sondażu wynika bowiem, że znacznie wzrosło poparcie Amerykanów dla silniejszych związków handlowych i biznesowych z zagranicznymi partnerami. Większość Amerykanów uważa, że korzyści wynikające z udziału USA w światowej gospodarce przewyższają związane z tym ryzyko.
Po raz pierwszy w historii raportu większość Amerykanów (53 proc.) uznała też, że USA odgrywają mniej ważną i wpływową rolę jako lider światowy niż dekadę wcześniej. Odsetek osób wyrażających taką opinię wzrósł aż o 12 pkt proc. od 2009 roku i aż o 33 pkt proc. od 2004 roku.
Jeszcze więcej Amerykanów, bo aż 70 proc., twierdzi, że USA są coraz mniej szanowane na świecie. To niemal tyle samo, co w badaniu przeprowadzonym w maju 2008 roku, gdy kończyła się druga kadencja prezydenta George'a W. Busha.
Autorzy raportu zauważają też, że "polityka zagraniczna, niegdyś silna strona prezydenta Baracka Obamy, stała się obecnie przedmiotem znacznej krytyki". 56 proc. respondentów nie pochwala tego, jak Obama prowadzi politykę zagraniczną, akceptuje to tylko 34 proc. Większość respondentów nie pochwala tego, jak Obama zajmuje się sprawami Syrii, Iranu, Chin i Afganistanu. Niemniej w kwestii terroryzmu więcej osób pochwala niż krytykuje działania Obamy (51 proc. w stosunku do 44 proc.).
Przytłaczająca większość z prawie 2 tysięcy członków CFR, którzy wzięli udział w osobnym badaniu, zgodziła się, że amerykańska opinia publiczna udziela coraz mniejszego poparcia aktywnej polityce zagranicznej USA. Wzrost nastrojów izolacjonistycznych członkowie CFR tłumaczą przede wszystkim "zmęczeniem wojnami" (tak wskazało 42 proc. badanych). Natomiast 28 proc. jako powód malejącego poparcia społecznego dla zaangażowania USA na świecie wskazało wysokie koszty takiej polityki oraz problemy amerykańskiej gospodarki. Inne wymieniane czynniki to nieskuteczność ostatnich interwencji USA (19 proc.) oraz porażka przywództwa USA (17 proc.).
Ogólnie członkowie CFR, którzy cztery lata temu byli entuzjastycznie nastawieni do prezydentury Baracka Obamy, teraz nie oszczędzają go w krytyce. Więcej niż czterech na 10 stwierdziło, że Obama zajmuje się polityką zagraniczną gorzej niż oczekiwali, i tylko 16 proc. utrzymuje, że jest lepiej niż się spodziewali. Członkowie CFR są szczególnie rozczarowani tym, jak Obama zajmuje się Syrią, i oceniają, że "osłabił reputację USA na świecie".
Sondaż wśród Amerykanów przeprowadzono między 30 października a 6 listopada na grupie 2003 dorosłych, badanie wśród 1838 członków CFR - między 7 października a 11 listopada.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama