Niestety w praktyce wygląda to zgoła odmiennie.
Agnieszka Radwańska, po przegranym półfinale Wimbledonu z Sabine Lisicki nie tylko zlekceważyła swoją rywalkę, ale też całą publiczność, uciekając bez najmniejszego gestu sympatii z kortu. Za to Brytyjczycy odpłacili się delikatnie mówiąc niechęcią do Jerzego Janowicza w półfinałowym meczu z ich pupilem Andy Murrayem.
Z kolei organizatorzy meczu „Messi & Friends” pokazali swój wyjątkowo dowcipny stosunek do chicagowskiej Polonii. Najpierw wabili ją na plakatach jeszcze większą od argentyńskiego idola sylwetką Roberta Lewandowskiego, by w ostateczności, na zaledwie dwa dni przed meczem poinformować, że najlepszy piłkarz znad Wisły nie pojawi się w Chicago, podobnie jak jego dwóch pozostałych kolegów. Choć nabici w butelkę, nie wznieciliśmy zamieszek na ulicach miasta, jak pewnie zrobiliby to Latynosi w przypadku absencji Messiego, ale wspólnie z hiszpańskojęzycznymi braćmi kibicowaliśmy bohaterowi Barcelony i jego kolegom po fachu.
Przywołując słowa księdza Bashobory, z jednej strony wykazaliśmy się godną chrześcijanina postawą, a z drugiej, nie ma co ukrywać – pragmatyzmem. Co kompletnie nie dziwi, bo na co dzień nie często zdarza się okazja, by na żywo, w jednym miejscu zobaczyć boskiego Messiego, Lugano, Cesara, Henry'ego, Maloudę, Songa czy Mascherano.
Za to prawdziwą miłością bliźniego wykazali się organiza¬torzy dwóch weekendowych pikników. W tym samym czasie i w tym samym miejscu, czyli w parku u zbiegu ulic Irving Park i Cumberland, bawili się Gręboszowianie i Pojawianie. Radości i zabawy było co niemiara.
I nawet przez chwilę nikt nie wspomniał źle o konkurencji. Wręcz przeciwnie. Zresztą zobaczcie Państwo sami.
Messi i przyjaciele na Soldier Field
Piknik gręboszowian
W ostatnia niedziele chicagowianie pochodzenia gręboszowskiego zacnie bawili sie na polanie w znanym wszystkim Polonusom parku u zbiegu ulic Irving Park i Cumberland. Jakby ktoś nie wiedział, to wyjaśniamy, że Gręboszów to wieś położona w Małopolsce, w powiecie dąbrowskim, w miejscu gdzie Dunajec wpływa do Wisły. I w imieniu organizatorów pikniku prosimy nie mylić jej z miejscowością o tej samej nazwie, położonej w województwie łódzkim. Antoni Myśliński – prezes Stowarzyszenia Parafii Gręboszów chwali się, że z jego rodzinnej wsi pochodzi obrońca Westerplatte - major Henryk Sucharski, a w Chicago i okolicach żyje ponad trzy tysiące gręboszowian. Spora ich reprezentacja wzięła udział w pikniku, z którego dochody przeznaczane są zawsze na utrzymanie przedszkola, szkoły, cmentarza i parafii w Gręboszowie.
Piknik pojawian
W tym samym parku i w tym samym czasie, na sąsiedniej polanie świętowali pojawianie. Organizatorem pikniku był Klub Pojawian. Trudno powiedzieć ilu mieszkańców Pojawia – wsi leżącej w województwie małopolskim, w powiecie brzeskim i gminie Szczurowa żyje w Chicago i okolicach. Chyba nie tak dużo, skoro na zjeździe pojawian z całego świata, który odbył się niedawno w Polsce pojawiło ich się zaledwie 37. Skąd zatem tyle osób na pikniku? Odpowiedź jest prosta. Klub Pojawian pod wodzą Władysławy Nowosad działa prężnie. Współpracuje na stałe z siedmioma innymi klubami, reprezentującymi zaprzyjaźnione miejscowości. Jeśli do tego dojdą rodziny, przyjaciele i sympatycy, to nie sposób nie zebrać kilkuset osób, zważywszy, że jak co roku zabawa jest przednia. O przyjaźni i współpracy międzyklubowej najlepiej świadczy fakt, że pojawianom do tańca przygrywał zespół pochodzących z Brzezin braci Góra, a Brzeziny to wieś w województwie podkarpackim. Oj świat jest mały... Szczególnie w Chicago.
Edyta Ślusarczyk i Robert Wachowiak